1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Dmitrij Gudkow: Pozostaje nam wyjazd lub więzienie. WYWIAD

14 czerwca 2021

Rosyjski opozycjonista Dmitrij Gudkow musiał uciec na Ukrainę. W wywiadzie dla DW mówi o swoich motywach, rosnącej presji Kremla na opozycjonistów i „wzorze" dla Rosji – Białorusi.

Dmitrij Gudkow po zwolnieniu z aresztu
Dmitrij Gudkow po zwolnieniu z aresztuZdjęcie: DW

Presja władz rosyjskich na polityków i działaczy opozycji wciąż rośnie. A zbliżające się wybory do Dumy Państwowej coraz bardziej stają się dla obywateli „wyborem bez wyboru". Takiego zdania jest były deputowany Dumy Dmitrij Gudkow, który w zeszłym tygodniu musiał opuścić Rosję.

Pierwszego czerwca dokonano nalotu na podmoskiewską daczę Gudkowa, a on sam został na dwa dni zatrzymany. Na komunikatorze „Telegram” Gudkow poinformował szóstego czerwca, że uciekł na Ukrainę, ponieważ w Rosji wszczęto przeciwko niemu „sfingowaną sprawę karną". Swój wyjazd uzasadnił tym, że otrzymał informację od „kilku bliskich mu źródeł w rosyjskiej administracji prezydenckiej", że sfingowany proces będzie kontynuowany aż do jego aresztowania, jeśli nie opuści kraju. Rozmawialiśmy z rosyjskim opozycjonistą w Kijowie, który stał się jego celem ucieczki.

DW: Panie Gudkow, zawsze był pan uważany za umiarkowanego opozycjonistę, ale władze rosyjskie i pana obrały za cel. Dlaczego? I dlaczego właśnie teraz?

Dmitrij Gudkow*: Głównym powodem są wybory do Dumy Państwowej. Kreml zdecydował, że wszyscy kandydaci opozycji, którzy mogliby wygrać, mają być albo wygnani z kraju, albo uwięzieni, albo ich udział w wyborach powinien być ograniczony wyrokami w zawieszeniu. Jeśli chodzi o mnie, to wybrano mocny scenariusz. Mogłem zostać wykluczony z wyborów w łatwiejszy sposób.

Ale nie chodzi tylko o wybory parlamentarne, ale także o wybory prezydenckie w 2024 roku. Władza państwowa stara się pozbyć polityków, którzy mają powyżej 45 lat, czyli wystarczająco dużo, by zostać prezydentem. Bo dla nich Duma Państwowa mogłaby stać się sceną, a oni mogliby wtedy wystartować w wyborach prezydenckich. To właśnie umiarkowani politycy są niebezpieczni dla Kremla, bo z nimi można prowadzić dialog wśród elit, które kiedyś będą gotowe, by w zdecydowany sposób wziąć udział w walce o zmianę. 

Dmitrij Gudkow podczas rozmowy z DW w KijowieZdjęcie: Alexandra Indukhowa/DW

Na jakim szczeblu podjęto decyzję o ściganiu Pana? Czy zrobiono to na polecenie prezydenta Władimira Putina?

Jestem pewien, że mu to zasugerowano. W przeciwnym razie nie zostałyby podjęte żadne działania. Na pewno powiedziano mu, że jest jeszcze mój ojciec, były deputowany do Dumy Giennadij Gudkow, a w jego biznesie dochodziło do naruszeń, w które byłem bezpośrednio zamieszany. Władimirowi Putinowi  donosi się o różnych bzdurach. Kiedy sprawa wywołała zainteresowanie, okazało się, że w ogóle nie ma w niej odniesienia do mnie i że w ogóle nie ma sprawy. Nic! Nigdy nie interesowałem się biznesem i nie byłem w niego zaangażowany.

Aleksiej Nawalny został otruty i obecnie przebywa za kratkami, podobnie jak wielu jego współpracowników. Dlaczego dano panu możliwość opuszczenia kraju?

Nawalny otrzymał również możliwość opuszczenia kraju. Zezwolono mu na wyjazd do Niemiec. W rzeczywistości władza państwowa jest zainteresowana tym, żebyśmy sobie poszli. Nie potrzebuje dużej liczby więźniów politycznych. Na każdym spotkaniu prezydent USA Joe Biden lub ktoś inny pyta o Nawalnego, porusza temat represji i praw człowieka. Łatwiej będzie, jeśli wszyscy wyjadą.

Na przykład Julia Galamina, kandydatka do parlamentu, otrzymała wyrok w zawieszeniu, który zgodnie z prawem zabrania jej opuszczania kraju. Został on jednak odroczony o pół roku, podczas którego restrykcje jeszcze nie obowiązują, tak, by i ona mogła wyjechać. Jest wybór: albo opuścisz kraj, albo pójdziesz do więzienia. Musisz wybrać między rodziną i wolnością a więzieniem.

Dlaczego opuścił pan Rosję?

Kiedy trafiłem do policyjnego aresztu, myślałem, że będę siedział w więzieniu przez długi czas. A kiedy zostałem uwolniony, zadałem sobie trzy proste pytania. Czy jestem gotów zaryzykować nie tylko moją wolność, ale także mojej ciotki, moich krewnych, zwolenników i ludzi z mojego zespołu? Zrozumiałam, że nie jestem gotowy poświęcić zdrowia moich bliskich. Ja sam jestem gotów cierpieć. Ale żeby cierpiała moja ciotka, siostra mojej matki, mój brat? Nie jestem skłonny tego zrobić.

Drugie pytanie: ok, jeśli trafię do więzienia, to czy to w jakiś sposób wpłynie na sytuację w kraju? Czy Putin ustąpi, czy tłumy ludzi wyjdą na ulice? Czy dojdzie do jakichś protestów i zmian? Nie.

I trzecie pytanie, gdzie mogę w ogóle wydajnie pracować? Czym jest polityka w Rosji? Kiedyś był to udział w wyborach, który teraz jest niemożliwy. Przygotowywanie i przeprowadzanie akcji protestacyjnych, co teraz też jest niemożliwe. Ponieważ nawet za indywidualną milczącą manifestację grozi kara więzienia.

To, co jest jeszcze możliwe, to dziennikarstwo, publicystyka, wsparcie dla więźniów politycznych i niezależnych mediów. Wszystko to można robić z dowolnego miejsca na świecie. Żyjemy w XXI wieku. Nieważne, gdzie jesteś, ważne, gdzie twój głos jest słyszalny. I jest on słyszalny dzięki Internetowi i mediom społecznościowym.

Patrząc z zewnątrz, metody postępowania Aleksandra Łukaszenki i Władimira Putina z opozycjonistami są podobne. Gdzie są większe swobody i szanse na zmiany – na Białorusi czy w Rosji?

Wydaje mi się, że Rosja utyka za Białorusią z około rocznym opóźnieniem. Metody są dokładnie takie same. Nie ma powodu, aby sądzić, że Łukaszenka i Putin od siebie się różnią. Tylko że z Rosji można jeszcze przynajmniej wyjechać. Na razie. Po wyborach sytuacja będzie się zaostrzać. Ze względu na powszechną inercję, ta represyjna machina się nie zatrzymuje. Hamulce zawiodły. 

Aleksander Łukaszenka i Władimir Putin w Soczi w maju 2021 rokuZdjęcie: Sergei Ilyin/AP Photo/picture alliance

Mówi Pan, że tymczasowo opuścił Rosję. Kiedy planuje Pan powrót?

Istnieją dwa ważne czynniki: wydajność i ryzyko. Czy po powrocie będę mógł wydajnie pracować? Czy ryzyko dla mojej rodziny pozostanie? Nie mogę ich wszystkich wywieźć z kraju. Ciocia i wujek nie chcą wyjechać. Jak tylko te czynniki ulegną zmianie, oczywiście, że chcę wrócić. Wiem, że taka dyktatura jak w Rosji może być niebezpieczna wszędzie. Pokazała to sprawa Skripala.

Były podwójny agent Siergiej Skripal i jego córka zostali otruci w 2018 roku w brytyjskim mieście Salisbury...

Rosja musi koniecznie zostać zmodernizowana i przekształcona w normalne demokratyczne państwo konstytucyjne, w przeciwnym razie cały świat będzie musiał ponieść konsekwencje.

Rozmawiała Alexandra Induchova

 

*Dmitrij Gudkow jest rosyjskim opozycjonistą i byłym deputowanym partii Sprawiedliwa Rosja. Kiedy został wybrany do rady koordynacyjnej opozycji, wykluczono go z partii. Na początku 2021 roku 41-latek zapowiedział, że zamierza ponownie kandydować do rosyjskiego parlamentu. Gudkow był jednym z czterech deputowanych, którzy nie zaaprobowali aneksji Krymu w 2014 roku.