1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Dylemat z Łabą: przyroda czy żegluga?

18 kwietnia 2021

Praga i Berlin zamierzają podpisać umowę, dzięki której Łaba ma stać się spławna od Pardubic do Hamburga. Przeciw tym planom protestują ekolodzy z Czech i Niemiec. Pozbądźcie się iluzji Łaby jako drogi wodnej – wzywają.

Deutschland Ort Bau Bundesautobahn 14 | Elbe
Zdjęcie: Jens Büttner/dpa/picture alliance

– To przełom, bo przez dwadzieścia lat Niemcy byli zgodni co do tego, że na Łabie żeglugi nie będzie – mówi DW wiceminister transportu Republiki Czeskiej Jan Sechter. – Byłem dyplomatą w Niemczech, kiedy rząd federalny przyjął konsensus łabski, według którego regulacja tej rzeki miała ograniczać się wyłącznie do ochrony przeciwpowodziowej.

Władza w Berlinie należała wówczas do ekipy Gerharda Schrödera i Joschki Fischera, czyli koalicji SPD i Sojuszu 90/Zielonych. Jej rządy dobiegły końca w 2005 roku, nastała era Angeli Merkel.

Czeski sen

W tym samym 2005 roku pojawił się w Czechach pomysł wybudowania jazu w Dieczinie. Ma to poprawić dostępność ostatniego przed granicą z Niemcami odcinka Dolnej Łaby, jak ta rzeka nazywana jest w Czechach poniżej ujścia Wełtawy do niej. Zostało to zdefiniowane jeszcze przez rząd Václava Klausa w 1996 roku jako jeden z priorytetów żeglugi śródlądowej. Drugim jest uspławnienie Środkowej Łaby od Týnca nad Łabą do Pardubic, wojewódzkiego miasta leżącego sto kilometrów na wschód od Pragi.

Czechom marzy się Łaba spławna od Pardubic do Hamburga. – Skoda nie będzie sprowadzać części do produkcji barkami, ale jak najbardziej może wysyłać nimi gotowe samochody do Emiratów Arabskich czy Izraela. Łabą można by transportować elektrownie wiatrowe, materiały budowlane czy złom, czyli towary, w wypadku których czas dostawy nie gra aż tak wielkiej roli – tłumaczy czeski wiceminister transportu.

Nowe podejście Niemiec

– Jednak po niemieckiej stronie Łaby pojawiły się problemy – mówi Jan Sechter. – Od 2000 roku zaczęły pogarszać się warunki żeglugi w okolicy Magdeburga. Przyczyną były nanoszone osady. Wywoływane przez nie zmiany koryta wpływały też na poziom wód gruntowych. Niemcy otworzyli więc ponownie debatę o rzece, a jej wynikiem stał się „Kompleksowy koncept dla Łaby” („Gesamtkonzept Elbe”).

Dokument firmowany przez federalne resorty transportu i środowiska ma być przez następnych 20-30 lat podstawą godzenia gospodarki wodnej, ochrony przyrody, regulacji rzeki i stabilizacji jej koryta, oraz korzystania z niej jako drogi wodnej od granicy z Czechami do jazu Geesthacht koło Hamburga. – O żegludze mówi gdzieś w tle, ale nam otworzył drogę do negocjacji – konstatuje Sechter.

Wiceminister transportu Jan SechterZdjęcie: Aureliusz M. Pędziwol /DW

140 centymetrów

Dwa tygodnie przed Wielkanocą czeski dziennik „Hospodárzské noviny” poinformował, że oba państwa jeszcze tej wiosny podpiszą umowę, która zagwarantuje całoroczną żeglugę od Hamburga do Pardubic. Niemcy zobowiążą się do utrzymania spławności całej swojej części Łaby, tak żeby statki o zanurzeniu do 140 cm mogły po niej pływać przez 345 dni w roku. Ale takie plany mieli już w 2010 roku, co cytowana gazeta wtedy opisała.

Czesi zaś zapewnią 140-centymetrową spławność po swojej stronie, na odcinku od granicy do Uścia nad Łabą. Dalej w górę rzeki, aż do Pardubic ma to być nawet 230 cm. Zarówno armatorzy żeglugi śródlądowej, jak i ekolodzy są przekonani, że spełnienie tych deklaracji będzie możliwe jedynie w wypadku budowy jazu w Dieczinie i kanału koło Przeloucza. Obie inwestycje ingerowałyby jednak w europejskie obszary ochrony przyrody Natura 2000. To zaś oznacza, że spowodowane przez nie szkody przyrodnicze musiałyby zostać zrekompensowane w innym miejscu.

Hamburg, nabrzeże ŁabyZdjęcie: Joerg Boethling/imago images

Jaz w Dieczinie

Tuż przed niemiecką granicą Łaba przecina Park Narodowy Czeska Szwajcaria. Planowany jaz w Dieczinie znalazłby się w jego centralnej części. Dyrekcja zleciła wypracowanie kilku ekspertyz. Na ich podstawie w listopadzie 2018 roku opublikowała stanowisko, według którego kompensacja strat w przyrodzie i krajobrazie nie jest w Czechach możliwa. Zniszczeniu uległby przede wszystkim nadbrzeżny biotop obejmujący dziesięć hektarów żwirowo-piaskowych osadów nad brzegiem rzeki.

W lutym 2019 roku przeciw jazowi wypowiedziała się z kolei Komisja Środowiska Czeskiej Akademii Nauk. Jej zdaniem inwestycja zaszkodzi przyrodzie i jest nieopłacalna.

Z planowanym jazem walczy też szereg ekologicznych organizacji ze stowarzyszeniem Arnika na czele.

Jaz w Przelouczu

Dowodu, jak bardzo stopień wodny może wpłynąć na środowisko nie trzeba długo szukać. Znajduje się w Czechach, na Łabie, 200 km dalej na wschód, we wspomnianym już Przelouczu. Meandrująca rzeka została tam w okresie międzywojennym wyprostowana i przegrodzona jazem. Poniżej był zaś wybierany żwir – aż do chwili, gdy zostało odsłonięte skalne podłoże.

Czechy walczą z koronawirusem

02:24

This browser does not support the video element.

Wyprostowana rzeka  to większy spadek i szybszy nurt, który natrafiając na skały tworzy wiry i bystrza. Labské hrczáky, jak nazwano ten dwuipółkilometrowy fragment Łaby, świetnie nadają się dziś dla kajakarzy i miłośników raftingu, ale nie do żeglugi. I choć jaz wybudowano wraz ze śluzą, nigdy nie przepłynął przez nią żaden statek.

Aby dopłynąć do Pardubic, trzeba ominąć ten kawałek rzeki. Za trzy miliardy koron (115 milionów euro) miał powstać kanał przez tak zwane Slavikovy ostrovy. Ale to także obszar ochrony przyrody Natura 2000. Dyrekcja Dróg Wodnych zyskała wprawdzie zezwolenia na wyłączenie zasad ochrony zwierząt przy tej inwestycji, ale ekologiczna organizacja Dzieci Ziemi (Dieti Zemie) zaskarżyła tę decyzję, a Najwyższy Sąd Administracyjny nieoczekiwanie ją uchylił w listopadzie 2015 roku. Dyrekcja przygotowuje teraz nowy wariant kanału, który ma niemal całkowicie ominąć chroniony obszar.

Razem przeciw umowie

Umowa o Łabie wystraszyła ekologów, którzy potraktowali ją jako zapowiedź realizacji obu projektów – i jazu w Dieczinie, i kanału koło Przeloucza. 8 kwietnia praska Arnika i stowarzyszenie BUND z Berlina wezwały wspólnie oba rządy, by nie podpisywały umowy i pozbyły się iluzji Łaby jako drogi wodnej.

Jan Sechter, który mówi o sobie, że jest najbardziej zielonym wiceministrem w resorcie transportu, uważa jednak te obawy za bezpodstawne. – Mówię ekologom, że może się okaże, że żaden jaz Dieczin nie będzie potrzebny. W końcu sto lat temu go tam nie było, a statki pływały aż do Hamburga – przypomina w rozmowie z DW. – Ale oni mi nie wierzą. Są przekonani, że zapowiadana umowa to furtka do budowy jazu – dodaje.

Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na Facebooku! >>