1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Dzieje się w Kościele. Nie tylko niemieckim

Christoph Strack
14 marca 2023

Rewolucja? Nie, nie w Kościele katolickim. Ale zakończona właśnie niemiecka „droga synodalna” pokazuje, że w Kościele – nie tylko w Niemczech – coś się dzieje.

Frankfurt | Droga Synodalna | Zgromadzenie Niemieckich Katolików
Obrady w ramach niemieckiecj "drogi synodalnej" Zdjęcie: Heiko Becker/REUTERS

 – Duch Święty występuje przede wszystkim w mądrości zgromadzenia – mówi bp Georg Baetzing. Przewodniczący Konferencji Episkopatu Niemiec modli się wraz ze zgromadzeniem generalnym „drogi synodalnej”, która właśnie dobiegła końca w katedrze we Frankfurcie nad Menem.

Trzy lata temu, pod koniec stycznia 2020 roku, odprawionym tam nabożeństwem rozpoczęto również pierwsze spotkanie „drogi synodalnej”: długiej, wspólnej rozmowy chrześcijańskich świeckich i biskupów, której celem miało być, aby Kościół katolicki, wstrząsany skandalami nadużyć, stał się znów bardziej wiarygodny i aby miał przyszłość.

Synodalność i synody zajmują wysokie miejsce w programie Kościoła katolickiego odkąd na jego czele stoi papież Franciszek. Słowo synod, które pochodzi z języka greckiego, oznacza wspólną drogę. Owa wspólnota jest dla papieża ważna. Wspólne patrzenie na wyzwania, spory, modlitwy, zmagania. Ale wszystko to pozostając razem.

Biskup Georg BaetzingZdjęcie: Arne Dedert/dpa/picture alliance

W 2019 roku około 65 niemieckich biskupów katolickich jednogłośnie zdecydowało się wejść na  „drogę synodalną” wraz ze świeckimi katolikami. Ale jednomyślność biskupów szybko uległa erozji, bo część hierarchów sprzeciwiła się otwarciu i reformom. Mimo to proces reformatorski ruszył. Odbyło się, mimo pandemii koronawirusa, pięć zgromadzeń plenarnych i konferencji regionalnych, spędzono tysiące godzin pracując w podgrupach, wygłoszono setki referatów, zapisano kilogramy papieru.

Witamy w teraźniejszości

Podstawową ideą od początku było przyjrzenie się źródłom przemocy seksualnej w Kościele i zapobieganie napaściom w przyszłości. Ale w ślad za tym pojawiło się wiele innych tematów: równouprawnienie płci w Kościele, możliwość wyświęcania kobiet na urzędy kościelne, szacunek zamiast wykluczenia jeśli chodzi o mniejszości seksualne, udział wiernych w decyzjach kościelnych. Właściwie, powtarzano to wielokrotnie, chodziło o odnalezienie się w teraźniejszości.

Od samego początku obserwatorzy obawiali się, że „droga synodalna” może zakończyć się fiaskiem. Zdarzało się, że duchowni, najczęściej konserwatywni, wycofywali się z prac danego forum. Czasami z Rzymu dochodziły sygnały ostrzegawcze. A niektóre Kościoły w innych krajach europejskich postrzegały zdecydowane działania niemieckich katolików jako zagrożenie lub wyzwanie, dystansując się od całego procesu.

Zgromadzenie Niemieckich KatolikówZdjęcie: Arne Dedert/dpa/picture alliance

Za granicą niemiecka „droga synodalna” została od początku opatrzona etykietą „drogi specjalnej”. Kościół katolicki w Niemczech, kraju reformacji, został oskarżony o odstępstwa od wiary. Ale z biegiem czasu to się zmieniło. Na ostatnim zgromadzeniu generalnym „drogi synodalnej” byli już obecni oficjalni przedstawiciele z Australii i Filipin, także z Tanzanii i Peru, z Belgii, Finlandii, Szwecji i Włoch. Niektóre z ich ocen były dość krytyczne. Dominowała jednak zachęta. – Kontynuujcie drogę synodalną – słychać było od zagranicznych gości.

Światowy wymiar kryzysu Kościoła

Bo coraz wyraźniej widać, że skandal związany z nadużyciami seksualnymi w Kościele katolickim ma wymiar ogólnoświatowy. Ofiary zaczęły zabierać głos już na wszystkich kontynentach. I w wielu regionach wepchnęło to Kościół w kryzys. W niektórych przypadkach, jak np. w Irlandii, która kiedyś była bardzo katolicka, w ciągu kilku lat Kościół powszechny upadł, choć był mocno zakorzeniony w społeczeństwie.

W Niemczech „droga synodalna” w ciągu lat swojej pracy podjęła 15 uchwał. Niektóre z nich miały konkretne skutki. Na przykład pracownicy, których styl życia nie jest zgodny z wytycznymi Kościoła, nie są już zwalniani – np. jeśli zawrą związek partnerski tej samej płci lub ponownie wyjdą za mąż po rozwodzie.

Kościół katolicki chce też w końcu dostrzegać i radzić sobie z różnorodnością płci. Zmienić ma się kształcenie przyszłych duchownych. Już niedługo kobiety będą mogły głosić kazania, przynajmniej w niektórych miejscach. To, że wkrótce będą ceremonie błogosławienia par jednopłciowych, przyjęto z dużym entuzjazmem, jednak odważni duchowni praktykują to już od jakiegoś czasu.

Ale często „droga synodalna” podejmowała tylko decyzje mające charakter zaleceń albo apeli. Na przykład ma być zbadana możliwość zniesienia celibatu, a biskupi mają naciskać, by Watykan pochylił się nad możliwością dopuszczenia do diakonatu płci żeńskiej. Przygląda się temu jednak już od jakiegoś czasu. Właściwie to od wielu lat. Nie jest to więc żadna rewolucja.

Owo ograniczenie się do zaleceń było też konsekwencją awantury na czwartym spotkaniu plenarnym. Wówczas, również we Frankfurcie, chodziło o intensywnie opracowywany tekst, który przeformułowywał katolicką naukę o seksualności zgodnie ze współczesną wiedzą. Uzyskał on większość dwóch trzecich głosów 220 delegatów, ale nie zaangażowanych w prace biskupów. I tym samym okazał się porażką.

Od tego momentu „droga synodalna” działała w napięciu. Biskupi nalegali, nawet w ostatniej chwili przed ostatnią sesją, na ostrożniejsze sformułowania i sprzeciwiali się konkretnym żądaniom. Jednocześnie rosła frustracja innych delegatów.

Krytyczne spojrzenie papieża

Może to mieć związek z faktem, że papież Franciszek i Watykan wielokrotnie krytycznie odnosili się do dialogu trwającego w Kościele katolickim w Niemczech. Bywało, że stali za tym sami arcykonserwatywni niemieccy biskupi. Ale typowe dla Watykanu jest też patrzenie ze sceptycyzmem na Kościół katolicki w Niemczech, który jest silny finansowo i uchodzi za otwarty teologicznie. Marcin Luter przesyła pozdrowienia. 500 lat temu reformator z Niemiec spowodował rozłam w Kościele rzymskim, dając początek Kościołowi protestanckiemu.

Biskup Baetzing w Watykanie Zdjęcie: Deutsche Bischofskonferenz/dpa/picture alliance

To odmienne rzymskie spojrzenie na Niemcy zilustrował we Frankfurcie biskup Antwerpii Johan Bonny. W nienachalny i zabawny sposób opisał on, jak belgijscy biskupi katoliccy radzą sobie w Rzymie. W belgijskim Kościele katolickim błogosławieństwa dla par tej samej płci są możliwe od ubiegłego roku, mimo że rzymska Kongregacja Nauki Wiary już dobry rok wcześniej wyraźnie zabroniła udzielania takich błogosławieństw.

Bonny powiedział, że wszystko przebiegło dość spokojnie. Kilka miesięcy temu, podczas wizyty biskupów w Watykanie, nie było sprzeciwu w kurii i ze strony papieża. – To jest ich decyzja – powiedział Franciszek. I podkreślił, jak ważne jest dla niego, że biskupi jednogłośnie jej bronią. Uwagi Bonny'ego pokazały, jak bardzo Kościół katolicki jest w ruchu. Oraz to, jak nieprzewidywalny jest rzymski aparat.

Spotkanie światów w Rzymie

Ale nastrój w Kościele jest dziś inny.  W związku z problemem nadużyć i palącą potrzebą zmian Watykan już dobry rok temu wezwał każdy z krajowych episkopatów na świecie do omówienia tematu reform. Dosłownie do tego namawiał.

W ostatnich tygodniach na większości kontynentów odbyły się już międzynarodowe spotkania kościelne, na których zbierano wyniki. A w październiku w Rzymie ma się odbyć pierwszy z dwóch światowych synodów. Być może rzymskokatolicki Kościół światowy nigdy nie był tak bardzo zbiorem Kościołów, które mają różne perspektywy i oczekiwania, które sprzyjają także różnym teologiom.

Jedno jest pewne: zamiast ustalać wytyczne moralno-teologiczne czy kanoniczne, Franciszek forsuje Kościół otwarty w czasach globalnej niesprawiedliwości, bliższy ludziom w ich trudnej sytuacji, bliższy ich ranom. Pokazał to także w ostatnich dniach. Gdy delegaci we Frankfurcie cieszyli się, że Kościół trochę się otwiera, w Rzymie ukazał się kolejny wywiad papieża, tym razem z argentyńskim dziennikiem „La Nacion”. Franciszek mówi w nim, że zależy mu na tym, by „dać miejsce w Kościele każdemu”. Kolejny wywiad ukazał się w niedzielę we włoskiej gazecie „Il Fatto Quotidiano”. Tam 86-latek powiedział, że marzy o Kościele bez klerykalizmu. Zamiast tego Kościół musi wyjść do ludzi.

Przewodnicząca Komitetu Centralnego Irme Stetter-KarpZdjęcie: Thomas Lohnes/Getty Images

We Frankfurcie zapanowała ulga po zakończeniu „drogi synodalnej”, ale tak naprawdę wcale się ona nie kończy. – Zmieniamy teraz format synodalności na stały – powiedział biskup Georg Baetzing. A przewodnicząca Centralnego Komitetu Katolików Niemieckich Irme Stetter-Karp, która wraz z Baetzingiem przewodniczyła „drodze synodalnej”, podkreśliła: – Kto poważnie traktuje skandal nadużyć, musi wyraźnie pracować nad zmianami strukturalnymi.

Z reguły zmiany strukturalne nie są jednak rewolucyjne, lecz oznaczają długą i mozolną pracę.

Pożegnanie Benedykta XVI

00:56

This browser does not support the video element.

Pomiń następną sekcję Dowiedz się więcej