Ekspert: „Kremlowi chodzi o wywołanie zamieszania“
18 lutego 2017DW: Prezydent USA Donald Trump nazywa doniesienia o kontaktach swoich współpracowników w kampanii wyborczej z rosyjskim wywiadem „nonsensem“ i „teoriami spiskowymi“. Kto ma według Pana rację: Trump czy „New York Times"?
Stefan Meister: Trudno powiedzieć. Jest jednak oczywiste, że doszło do kontaktów z ambasadą rosyjską i innymi aktorami rosyjskiej polityki. Uwidacznia to dymisja Flynna. Na czym te kontakty dokładnie polegały i co było ich intencją – trudno mi powiedzieć.
We Francji – tak przynajmniej uważa sztab kandydata na prezydenta Emmanuela Macrona - Kreml zamierza zdyskredytować go za pomocą „brudnej kampanii”. Będzie to możliwe?
Obserwujemy, że rosyjskie media, sieci społecznościowe i z pewnością też podmioty państwowe starają się wpływać na debatę w krajach członkowskich UE. Zarówno Niemcy, ze względu na tegoroczną kampanię wyborczą, jak i Francja, są tu bardzo wyraźnie celami. W kluczowych krajach UE, ale i w krajach, gdzie populistyczni prawicowi kandydaci mają duże szanse, obserwujemy zwiększoną aktywność rosyjskich mediów, trolli i botów.
I upatrzyli sobie Macrona?
To, że Macron jest kandydatem, który raczej wywołuje w Moskwie niepokój, jest oczywiste. Należałoby systematycznie zbadać, w jakim stopniu toczy się tam kampania oszczerstw. Widzimy tu sporą aktywność i liczne ataki właśnie na Macrona. Rozpowszechniane są o nim półprawdy, plotki itp., które zmuszają do pytania, czy kryje się za tym Rosja?
Widzi Pan w tym jasny cel Kremla? Pomóc Le Pen w wyborach prezydenckich we Francji, pozbyć się Merkel – czy to nie jest życzenie Putina?
Trudno to udowodnić. Myślę, że Kremlowi chodzi raczej o wywołanie zamieszania. W Stanach Zjednoczonych z Trumpem, ale i we Francji czy Niemczech, aby wzmocnić siły poddające w wątpliwość cały system. Celem jest wywołanie niepewości u wyborców, podważenie wiarygodności mediów i instytucji państwowych. A w ten sposób osłabić zdolność działania polityki w kluczowych krajach UE. Myślę, że nawet wywiad rosyjski nie myśli o tak głębokim zaangażowaniu się w tych kampaniach wyborczych, by pomóc w wygranej konkretnym kandydatom.
Co Kreml ma z tego rodzaju osłabionych demokracji zachodnich?
Chce pokazać własnemu społeczeństwu, że zachodnie demokracje tkwią w głębokim kryzysie, że istnieje tu polaryzacja w dyskursie politycznym i obce wpływy. W ten sposób Kreml wzmacnia swoją pozycję w Rosji. Chodzi o to, by pokazać, że zachodnie demokracje nie mają już na arenie międzynarodowej takiego znaczenia, jeśli chodzi o stosunki międzynarodowe, ale i prawa człowieka w kategoriach uniwersalnych. Jednocześnie osłabia się zdolność do działania UE, a to z kolei może mieć wpływ na przedłużenie sankcji wobec Rosji. Poprawia to naturalnie pozycję Putina również w odniesieniu do Ukrainy, jeżeli chodzi o uznanie jego strefy wpływów w przestrzeni poradzieckiej.
Jak zachodnie demokracje powinny na to reagować?
Po pierwsze nie wpadać w panikę. Nasz strach przed manipulacją jest większy niż jej właściwy efekt. Oczywiście powinno się dokładniej analizować to, co się dzieje. Moim zdaniem przejrzystość jest ogromnie ważna. Chodzi o to, by fałszywe informacje w mediach były wskazywane i demaskowane w publicznym dyskursie.
Co można zrobić od strony technicznej?
Potrzebne są ulepszenia techniczne. Rosjanie wyprzedzają nas o rok, może nawet dwa pod względem technik manipulowania portalami społecznościowymi i cyberataków. Musimy wiele zrobić, zarówno od strony know-how, jak i standardów technicznych oraz koordynacji, zarówno pomiędzy instytucjami w Niemczech, jak i na poziomie UE. Trzeba połączyć nasze wysiłki.
Dr Stefan Meister kieruje Centrum im. Roberta Boscha ds. Europy Środkowo-Wschodniej, Rosji i Azji Centralnej przy Niemieckim Towarzystwie Polityki Zagranicznej (DGAP).
Wywiad: Peter Hille / tł. Katarzyna Domagała