1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Dwujęzyczność dzieci: Wspierać, ale nie przymuszać WYWIAD

21 sierpnia 2022

Dwujęzyczne wychowanie dziecka ma bardzo pozytywny wpływ na jego rozwój. Ale lepiej nie stosować przymusu, bo można wywołać blokadę – mówi językoznawczyni dr Anna Mróz* w rozmowie z DW.

Dwu- i wielojęzyczność dzieci wspiera ich rozwój
Dwu- i wielojęzyczność dzieci wspiera ich rozwójZdjęcie: Colourbox

DW: Z jakimi problemami mają do czynienia rodzice wychowujący dzieci dwujęzyczne?

Dr Anna Mróz: - Warto zacząć od tego, czym jest w ogóle dwujęzyczność. Ona zaczyna się już od samego rozumienia drugiego języka przez dzieci. Nawet jeśli mówią one i odpowiadają w języku otoczenia, czyli niekoniecznie w języku rodziców, to już są dwujęzyczne. To dlatego, że stopień rozumienia jest tak głęboki i tak wyjątkowy, że nie można go porównać z rozumieniem języka obcego, którego uczymy się podczas kursu języka obcego. To jest rozumienie połączone ze znajomością kontekstów kulturowych, ze znajomością specyfiki rejestrów językowych, zdrobnień, metafor, powiedzonek.

Co zatem robić, aby rozwijać dwujęzyczność u dziecka wychowywanego za granicą?

- Najważniejszy jest przekaz językowy rodziców, czyli to, w jaki sposób komunikują się oni z dziećmi i to już od dnia urodzenia. Nie należy czekać z komunikacją w języku ojczystym. Od pierwszych dni powinno się komentować absolutnie wszystko, co się robi, wszystkie czynności związane z pielęgnacją dziecka, ubieraniem, wychodzeniem na spacer. Jeśli przygotowujemy obiad, to mówimy, że teraz kroimy pomidory, a teraz gotujemy kaszkę. To jest bardzo ważne, żeby dziecko od urodzenia osłuchiwało się z językiem pochodzenia, żeby miało szansę zarejestrować dźwięki, które przynależą do tego języka i nabywać umiejętności komunikacyjne. Na emigracji impulsy językowe nie pochodzą ze środowiska zewnętrznego, tylko ograniczają się bardzo często do rodziny, dlatego jeszcze większą wagę należy przywiązywać do tego, by przekazywać umiejętności narracyjne, czyli zdolność opisywania świata, przeżywania go właśnie w tym języku.

Czy zdarza się, że dziecko rozumie język rodziców, ale go nie używa, nie komunikuje się w nim?

- Weźmy na przykład taką sytuację. Dziecko jest odbierane z przedszkola bądź ze szkoły, gdzie cały swój dzień przeżyło w języku otoczenia, w przypadku Niemiec w języku niemieckim. I jest to jak najbardziej naturalne, że opowiadając o swoich przeżyciach, będzie chciało używać języka, w którym przeżyło ten dzień, czyli języka niemieckiego.

I co rodzic powinien wtedy zrobić? Pozwolić mówić po niemiecku, czy nalegać na zmianę na swój język?

- Przede wszystkim kochać dziecko w jego dwujęzyczności i okazywać mu akceptację. Dziecko często nie ma jeszcze rozwiniętego słownictwa w języku rodzimym w tym obszarze i naturalną siłą rzeczy odpowiada w języku niemieckim. Im więcej akceptacji i pozytywnych impulsów, zarówno w odniesieniu do języka polskiego, ale też akceptacji wobec języka niemieckiego, tym większa szansa, że dziecko będzie po prostu chciało komunikować się z rodzicami w ich języku ojczystym, czyli w swoim języku pochodzenia. Natomiast wszelkie zakazy, naciski, nalegania czy wywieranie presji mogą prowadzić do blokad, do tego, że dziecko świadomie nie będzie chciało mówić w języku pochodzenia, będzie odpowiadać zdawkowo, milczeć albo się złościć. Dzieci w sposób naturalny chcą się komunikować z rodzicami, jest to dla nich czymś bardzo ważnym i czymś, na co czekają. Ale czasami po prostu nie potrafią nazwać rzeczy, które się zdarzyły w przedszkolu, bo nigdy ich jeszcze nie przeżyły w języku polskim. Albo po prostu są przez tyle godzin zanurzone w innym języku, że język polski musi się dopiero przebić.

Jak wspomóc to przebijanie?

- Trzeba dać dziecku czas. Należy wspierać dziecko w tym, żeby opowiadało o sobie, bo wtedy też konstytuuje siebie, poznaje siebie, poprzez refleksję i pracę mentalno-językową nad swoimi wrażeniami. Ale warto też, ja to tak nazywam, rzucić dziecku linkę, czyli na przykład, jeżeli odbiera się dziecko z przedszkola, to warto na początku znowu zanurzyć je w języku polskim, nie napadać od razu tysiącem pytań, o to jak było, co było na deser i jak minął dziecku dzień, tylko zacząć od opowiadania najpierw o sobie. Można na przykład powiedzieć: Cieszę się, że znowu Cię widzę – dać dziecku ponownie poczucie bliskości. Następnie opowiedzieć o wspólnych planach na popołudnie: Odbieram cię z przedszkola, zaraz pójdziemy do parku czy też ugotujemy obiad, spotkamy się z tym czy z innym znajomym. I dopiero po takiej chwili warto zadawać pytania, które dotyczą bezpośrednio dziecka. Jednocześnie wspierając je delikatnie w doborze słów, parafrazując niemieckie słowa po polsku. Ważne jest, by okazywać dziecku wsparcie i zrozumienie w procesie przechodzenia z jednego świata językowego do drugiego.

Dzieci w dwujęzycznym, niemiecko-angielskim przedszkolu w Schwerinie w NiemczechZdjęcie: picture alliance / dpa

A co jeśli dziecko ma taką blokadę i nie chce mówić w języku rodziców?

- Jeżeli stało się tak, że komunikacja w rodzinie w języku pochodzenia zanikła, dziecko nie komunikuje się w tym języku i rodzice też zaprzestali, to jest to na ogół bardzo trudny powrót. To wymaga systematycznej pracy, z bardzo konkretnym doradztwem. Są bardzo różne przyczyny, dlaczego dzieci się blokują. Czasami to blokada następuje w najbliższym środowisku rodzinnym. Momentem wrażliwym jest również konfrontacja z językiem w Polsce. Na przykład gdy dzieci są na wakacjach i krewni krytykują ich sposób mówienia, śmieją się, wytykają, że dziecko mówi z akcentem. To są komentarze, które dzieci bardzo ranią, które dzieci przyjmują bardzo do siebie, przeżywają i czują się nieakceptowane. Takie sytuacje mogą doprowadzić do tego, że dziecko odrzuci swój język pochodzenia. Ono nie chce przeżywać sytuacji bycia nieakceptowanym czy krytykowanym, dlatego milknie.

No i co wtedy robić?

- Powtarzam: Dawać dzieciom odczuć, że są kochane w swojej dwujęzyczności. Dzieci mają prawo wyboru, są niezależnymi członkami rodziny i społeczeństwa. Uszanowanie ich wyboru daje dużo więcej, niż stosowanie przymusu, nakazów i poleceń. Warto oczywiście dawać pozytywne impulsy językowe, można spędzać atrakcyjny czas w Polsce, zapewnić dzieciom interesujące przeżycia, które będą kojarzyć z językiem polskim. Oferta jest niesamowita. W każdym większym mieście można znaleźć wiele atrakcji. Chodzi o to, żeby dzieci miały z jednej strony możliwość zanurzenia w języku polskim, z drugiej strony mogły doświadczyć czegoś, co je naprawdę interesuje. Poza tym oczywiście książki, książki, książki! Pomagają też różnego rodzaju podcasty, bajki, filmy po polsku. Ważne jest to, żeby poza codzienną narracją celowo dostarczać dzieciom pozytywnych impulsów związanych z językiem polskim, które kojarzą się z frajdą, z dobrymi, przeżyciami, a nie z przymusem czy jakimiś jakimiś pretensjami.

Czy to prawda, że dzieci wychowywane dwu- albo wielojęzycznie zaczynają później mówić?

- Nie, to jest jeden z powszechniejszych stereotypów. Każde dziecko jest inne, bez względu na to, w jakim języku wzrasta i w ilu językach jednocześnie. Zupełnie niezależnie od tego zaczyna wcześniej lub później mówić. I to nie ma z wielojęzycznością wiele wspólnego. Po prostu każdy z nas jest inny i każdy z nas w innym momencie zaczyna mówić.

Czy są jakieś badania, które pokazują, jak ta dwujęzyczność wpływa na rozwój dziecka?

- Jak najbardziej. Wpływa na rozwój emocjonalny, na rozwój kognitywny, czyli poznawczy, i oczywiście na rozwój językowy. Większość badań poświadcza bardzo pozytywne efekty, przede wszystkim w rozwoju kognitywnym. Jeżeli weźmiemy pod uwagę choćby ten aspekt, że dzieci na określenie jednego przedmiotu nabywają jednocześnie dwa słowa, to szybko nabywają umiejętność myślenia abstrakcyjnego i zwiększoną wrażliwość językową. Dodatkowo też cała paleta dźwięków, którą dzieci nabywają, jest również bardzo rozwojowa. Fakt, że dziecko jest zanurzone w dwóch kulturach i może czerpać z dwóch kodów kulturowych, stwarza ogromny potencjał rozwojowy. To skutkuje na ogół większą elastycznością myślenia, dzieci dwu- i wielojęzyczne są często bardziej niekonwencjonalne, a przez to innowacyjne. Warto jednak pamiętać, że każde dziecko jest inne, a na rozwój, również językowy, wpływa wiele czynników środowiskowych.

Czy da się przyswoić dwa języki w stopniu równie dobrym. Czy zawsze jeden język będzie tym pierwszym i lepszym?

- To jest bardzo trudne pytanie. Jest to możliwe, znam takie fenomenalne przypadki. Jest jednak tak, że pewne rejestry językowe pozostają bardziej dostępne w jednym z języków. To wynika po prostu z szeregu doświadczeń życiowych, z tego w jakich kontekstach jeden czy drugi język się przejawiał i był najczęściej praktykowany. Bardzo często zdarza się tak, że w przypadku dzieci wychowanych w innym kraju niż kraj pochodzenia rodziców, językiem dominującym jest język otoczenia, ponieważ całe kształcenie odbywa się w tym języku. Często dzieje tak, że językiem serca jest właśnie język rodziny, język domowy, język pochodzenia. Bardzo chętnie posługuję się tą metaforą: język serca.

Dr Anna Mróz Zdjęcie: Maike Mühle

À propos języka domowego. Parę lat temu przetoczyła się przez Niemcy dyskusja o integracji, w której niektórzy konserwatywni politycy sugerowali, że w domach powinno się mówić po niemiecku, także w tych domach imigranckich, bo to rzekomo wspomaga integrację?

- To jest błędne i bardzo, bardzo szkodliwe i nie ma nic wspólnego z integracją, to jest asymilacja. Kompetencje językowe i naturalne kompetencje pedagogiczne rodziców są zakorzenione w ich języku ojczystym. Rodzice powinni czuć się kompetentni wobec swoich dzieci. Nawet jeżeli ktoś ma bardzo dobrą znajomość języka niemieckiego, np. na poziomie C2, ale jednak uczył się tego języka jako języka obcego, nigdy nie doświadczał go w komunikacji z dzieckiem, to nie ma w nim rozwiniętych kompetencji rodzicielskich. Mówi się, że w języku ojczystym najlepiej wyrażamy miłość, najlepiej chwalimy, najlepiej przeklinamy. To nie znaczy oczywiście, proszę mnie źle nie zrozumieć, że mamy przeklinać przy dzieciach. To jest ekstremalny przykład, ale chodzi o to, że całe spektrum emocji wyrażamy najlepiej w swoim języku ojczystym. Oczywiście do tego dochodzą też kwestie wymowy. Jeżeli nie zetknęliśmy się z tym językiem jako dzieci, to nasze organy artykulacyjne nie są w stanie oddać właściwej wymowy języka otoczenia. I wtedy przekazujemy dziecku wymowę z niewłaściwą intonacją, niewłaściwym akcentem, niewłaściwą długością samogłosek. To są niuanse, ale bardzo ważne.

Od lat organizuje Pani letnie seminarium dla polskich rodziców wychowujących dzieci w Niemczech, jak wyglądają te zajęcia?

- To seminarium organizowane już od pięciu lat we współpracy z Instytutem Gustava Stresemanna w Dolnej Saksonii, adresowane właśnie do rodziców polskiego pochodzenia wychowujących dzieci w dwu- lub wielojęzycznie. Podczas seminarium i warsztatów rodzice zgłębiają tajniki dwujęzycznego wychowania dzieci, a w tym czasie ich pociechy mają fantastyczny program w języku polskim, w którym wyruszają na odkrywanie nowych lądów, przygód i bajkowych bohaterek i bohaterów. W tym roku jest to adresowane wyłącznie dla dzieci przedszkolnych, to znaczy do siódmego roku życia. Seminarium o nazwie „Polsko-niemiecki tydzień rodzinny wspierania wielojęzyczności" odbywa się w tym roku od 21 do 26 sierpnia.

Doktor Anna Mróz jest językoznawczynią, ekspertką w dziedzinie dwu- i wielojęzyczności. 

Pomiń następną sekcję Dowiedz się więcej