1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Ekspertka: szok po wyborze Trumpa może zmienić sytuację w UE

7 listopada 2024

Szok po zwycięstwie Trumpa być może naprawdę zmieni sytuację w UE. Możemy nie mieć innego wyboru, jak tylko się obudzić i działać – mówi DW dr Ulrike Franke z Europejskiej Rady Spraw Zagranicznych.

 Donald Trump
Donald Trump przemawia po ogłoszeniu wyników wyborówZdjęcie: Ronda Churchill/AFP/Getty Images

DW: Pierwszy komentarz, jaki zobaczyłem po wygranej Donalda Trumpa w USA, to pani słowa: że paradoksalnie jego druga kadencja może okazać się impulsem, który nareszcie uruchomi zmiany w UE.

Dr UIrike Franke, Europejska Rada Spraw Zagranicznych: Obawiałam się, że jeśli Harris wygra, - Europa popadnie w samozadowolenie. Ale szok po zwycięstwie Trumpa być może naprawdę zmieni sytuację. Europa miała kilka pobudek: aneksja Krymu, pierwsza kadencja Trumpa, Brexit, inwazja Rosji na Ukrainę, teraz drugie zwycięstwo Republikanina. W 2016 roku sprawy wyglądały źle, ale teraz wyglądają znacznie gorzej. W Europie szaleje wojna, z którą bez pomocy USA sobie nie radzimy. Następuje globalna zmiana środowiska geopolitycznego. Różnica potencjału gospodarczego USA i Europy jest większa, niż kiedyś. Możemy nie mieć innego wyboru, jak tylko się obudzić i działać.

Ulrike Franke z Europejskiej Rady Spraw ZagranicznychZdjęcie: DW

Rozmiar zwycięstwa daje Trumpowi potężny mandat. Czy mamy kogoś, kto może stać się liderem, osobą, do której Waszyngton dzwoni, gdy chce rozmawiać z Europą?

- Były okresy, kiedy można było tak oceniać Angelę Merkel. W tej chwili nie ma oczywistego kandydata. Prezydent Francji Emmanuel Macron został osłabiony po ostatnich wyborach unijnych i krajowych. Macron może nadal być ważnym głosem w Europie, ponieważ zawsze będzie otwartym mężem stanu, ale po prostu nie ma już poparcia w kraju.

A obecny kanclerz Niemiec Olaf Scholz jest na najlepszej drodze do utraty stanowiska w przyszłym roku. Każdy nowy rząd byłby prawdopodobnie kierowany przez Friedricha Merza z CDU, który ma inne podejście do polityki zagranicznej i obronnej UE i Niemiec. Przy okazji – czy Ukraina nie jest jedyną kwestią, w której Scholz i Trump mogliby znaleźć wspólny język? Czyli „negocjować z Rosjanami i zapewnić pokój”?

- Olaf Scholz chce zakończyć tę wojnę, tak jak wszyscy. Pytanie brzmi, ile jest skłonny zainwestować w pożądany rezultat. Myślę jednak, że jest bardziej zainteresowany zakończeniem wojny w sposób akceptowalny dla Ukrainy, niż Trump. Staram się być ostrożna w przewidywaniach, ale zastanawiam się, czy Putin naprawdę zaoferowałby Trumpowi układ, który nie byłby przynajmniej akceptowalny.

Friedrich Merz z CDU typowany jest na przyszłego kanclerza NiemiecZdjęcie: Daniel Kubirski/picture alliance

Ważniejsze pytanie brzmi: czy my, Europa, możemy powiedzieć „nie” porozumieniu Trump - Putin i nadal wspierać Ukrainę? Wymagałoby to ogromnego wysiłku i mogłoby dotrzeć do punktu, w którym Europa zdałaby sobie sprawę, że tak naprawdę nie ma możliwości - innymi słowy: pieniędzy - wspierania Kijowa bez USA. Zwłaszcza, że nie wykorzystaliśmy ostatnich dwóch i pół roku na zbudowanie naszych zdolności obronnych.

Nie brzmi to zachęcająco, zwłaszcza dla Europy Wschodniej, która ma litanię historycznych dowodów na to, że nie należy stawiać wszystkich pieniędzy na to, że zachodnioeuropejscy przywódcy ją obronią.

- To prawda, że Europa Wschodnia zawsze była sceptyczna, jeśli chodzi o możliwości europejskiej obrony bez udziału USA. To wyzwanie dla europejskiej jedności: czy kraje EŚW zrobią wszystko, aby utrzymać USA w orbicie europejskiej obrony, czy też w obliczu tego, że Trump nie dba tak bardzo o Europę, czy to wschodnią, czy zachodnią, zwrócą się bardziej w stronę europejskich partnerów.

"Gratulujemy". Szefowa MSZ Niemiec o wygranej Trumpa

00:47

This browser does not support the video element.

I wracamy do potencjalnych przywódców, którzy mogliby stawić czoła Trumpowi.

- Myślę, że Donald Tusk jest interesującym kandydatem i może wyjść z tego wszystkiego ważniejszy niż wcześniej. Również Mark Rutte, nowy sekretarz generalny NATO, odgrywa teraz znacznie ważniejszą rolę. Został wybrany również z nadzieją, że poradzi sobie z Trumpem - tak jak to zrobił już w przeszłości. Keir Starmer może być kolejnym potencjalnym liderem, ale Wielka Brytania nie jest już w UE. Hiszpanie nigdy nie byli wystarczająco tu obecni, a premierka Włoch nie ma europejskiego poparcia, bo jest skrajnie prawicowa. Zatem – oczy na Rutte i Tuska.

Nie wspomnieliśmy o Ursuli von der Leyen.

- Problem zpolega na tym, że jest ona polityczką prawdziwie „unijną”, a Donald Trump nie do końca wierzy w Unię Europejską. Nie sądzę, by traktował von der Leyen jako swoją główną europejską rozmówczynię.

Pani koleżanka z ECFR, francuska ekspertka Celia Belin, twierdzi, że „Europejczycy muszą opracować wspólny plan współpracy z USA”, ponieważ jako jeden blok będą skuteczniej walczyć o swoje fundamentalne interesy.

- Czy jedność UE-27 jest pożądana? Tak. Czy jest możliwa? Na poziomie UE jest często konieczna, aby iść naprzód. Ale państwa członkowskie mogą współpracować, z kim chcą, jak Węgry. Wystarczająca mogłaby okazać się jedność wpływowej grupy silnych państw członkowskich UE. Również dlatego, że - nie oszukujmy się - nie jestem przekonana, że Donald Trump jest w stanie wymienić wszystkich 27 członków UE. A Unia ma w tym momencie problem nie z jednością, a z potencjałem gospodarczym i militarnym. Musimy robić więcej.

Ukraina. Improwizowana broń na froncie

03:40

This browser does not support the video element.

Nie możemy jednak oczekiwać, że pieniądze potrzebne na konkurencyjność, rolnictwo, transformację energetyczną czy programy społeczne zostaną przekierowane na wyścig zbrojeń w stylu zimnej wojny.

- Większość krajów europejskich pokrywa około 2% PKB wydatków na obronność. To dużo pieniędzy, ale daleko im do gospodarki wojennej. Nie udawajmy, że nagle musimy wydawać tyle, co Rosja. Ale będziemy musieli wydawać więcej niż dotąd. Choć, skoro tego nie robiliśmy przez ostatnie dziesięć lat, teraz wyjdzie drożej. Ponadto niektóre kraje europejskie wciąż mają pole manewru w zakresie wydatków na bezpieczeństwo i obronę, podnoszenia podatków lub zmniejszania wydatków. Wiem, że to wyjątkowo zły moment, ponieważ żadna z unijnych gospodarek nie radzi sobie wspaniale, i nikt tak naprawdę nie chce wydawać pieniędzy na obronę. Ale będziemy musieli ten wysiłek podjąć. Prawdopodobnie zaszkodzi on wielu obywatelom UE, być może wszystkim. Tak się dzieje, gdy świat staje się coraz bardziej niebezpieczny. Też wolałabym wydawać pieniądze na przedszkola, a nie na czołgi, ale czasami czołgi są potrzebne, by bronić przedszkoli.

W przyszłej Komisji Europejskiej Kaja Kallas, Hanna Virkunnen i Andrius Kubilius utworzą najpewniej klaster komisarzy zajmujących się polityką zagraniczną i bezpieczeństwa, przemysłem obronnym oraz technologiami cyfrowymi. Czy postrzega to pani jako szansę na rozwój europejskiego przemysłu obronnego?

- My ten europejski przemysł obronny mamy, na przykład firmy Rheinmetall, Dassault czy Airbus, ale problem polega na tym, czy są one w stanie zwiększyć możliwości. Budowa linii produkcyjnych i tworzenie łańcuchów dostaw wymaga czasu, a póki co mamy deficyt europejskiej bazy przemysłowej. Moim zdaniem wysiłki UE nie będą kluczowym czynnikiem jej rozwoju, samo wydawanie miliardów euro nie wystarczy. Unijne pieniądze zwykle idą na badania i rozwój, a tylko część na rzeczywistą produkcję sprzętu.

Obecnie nieco się to zmienia dzięki wspólnym europejskim zamówieniom, ale bezpieczeństwo i obrona nadal są prerogatywą państw członkowskich. Potrzebna jest większa wola polityczna europejskich stolic, ponieważ wszystko, co Europejczycy zrobili od 24 lutego 2022 r., wciąż nie jest tym wielkim ruchem, absolutnie koniecznym w obliczu globalnej zmiany geopolitycznej, której zwycięstwo Trumpa w USA jest tylko częścią. Ta zmiana będzie odczuwalna i będzie bolesna, podobnie jak zmiany klimatu i kwestia migracji. Niestety widzę tylko kilku przywódców politycznych gotowych wyjaśnić Europejczykom, dlaczego odrobina bólu teraz jest znacznie lepsza, niż dużo bólu później.

Ogólnie rzecz biorąc, nakreśliła pani dość ponury obraz.

- Musimy po prostu zaakceptować rzeczywistość. I przygotować się najlepiej, jak potrafimy.