Erika Steinbach opuszcza Centrum przeciwko Wypędzeniom
Katarzyna Domagała
28 lutego 2018
Długoletnia przewodnicząca Centrum przeciwko Wypędzeniom Erika Steinbach na własną prośbę opuszcza fundację.
Reklama
Na własną prośbę Erika Steinbach rezygnuje z funkcji przewodniczącej fundacji Centrum przeciwko Wypędzeniom. Steinbach stała na czele tej instytucji przez 18 lat. „Ta fundacja była i pozostanie moją życiową sprawą” – napisała Steinbach na Twitterze. „Licząc prawie 18 lat, jest niemal pełnoletnia – dzieci trzeba wypuścić” – skomentowała.
Nowym przewodniczącym fundacji będzie były minister edukacji i sprawiedliwości Hesji chadek Christian Wagner. Wagner podziękował swojej poprzedniczce za „niestrudzone poświęcenie". – Poprzez dobre argumenty i wytrwałość centrum stało się początkiem federalnej fundacji „Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie” – powiedział Wagner. Podkreślił, że chce kontynuować działalność fundacji w duchu pojednania i wyostrzania wrażliwości na łamanie praw człowieka w przypadku wygnań i deportacji.
Erika Steinbach założyła fundację Centrum przeciwko Wypędzeniom w 2000 roku. Jak podkreśla, instytucja postawiła sobie za cel „stworzenie całościowego obrazu losów ponad 15 milionów niemieckich ofiar deportacji i wypędzeń z Europy Środkowej, Wschodniej i Południowej, jak i 4 mln niemieckich późnych przesiedleńców”.
Steinbach kojarzona jest w Polsce jako przewodnicząca Związku Wypędzonych. Na czele tej organizacji forsowała pomysł utworzenia w Berlinie tzw. Centrum przeciwko Wypędzeniom. Projekt ten doprowadził do poważnych napięć w relacjach polsko-niemieckich. W efekcie niemiecki rząd w 2005 roku przejął odpowiedzialność za projekt, a powołana w 2008 r. fundacja „Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie” została podporządkowana renomowanemu Niemieckiego Muzeum Historii (DHM). W 2014 r. Steinbach zrezygnowała z funkcji przewodniczącej Związku Wypędzonych. Zastąpił ją Bernd Fabritius.
W ubiegłym roku Erika Steinbach wystąpiła z CDU, gdzie należała do konserwatywnego skrzydła partii. W ostatnich wyborach parlamentarnyvch we wrześniu 2017 już nie kandydowała, ale podczas kampanii wyborczej uczestniczyła w wiecach antyislamskiej Alternatywy dla Niemiec.
KNA, EPD / Katarzyna Domagała
Wysiedlenia z kresów wschodnich i ze Śląska
Wystawa „Droga w nieznane” o wygnaniach i ucieczkach Polaków z kresów wschodnich i Niemców ze Śląska to novum w polsko-niemieckich stosunkach. Ekspozycja jest wynikiem polsko-niemieckiej współpracy placówek muzealnych.
Zdjęcie: DW/B. Cöllen
Utracona mała ojczyzna. Droga w nieznane
Po rozpoczęciu wielkiej ofensywy Armii Czerwonej w 1945 roku ludność niemiecka zaczęła opuszczać Dolny Śląsk. Większość ruszyła w drogę konnymi wozami lub piechotą w kierunku Saksonii i Turyngii czy Karkonoszy i Czech. Uciekały głównie kobiety, dzieci, starcy. Przesiedlenie ludności polskiej z terenów oddanych ZSRR odbyło się na mocy polsko-radzieckiego układu granicznego z sierpnia 1945 r.
Zdjęcie: DW/B. Coellen
Wolno wziąć ze sobę tylko ...
W rozporządzeniu o ewakuacji niemieckiej ludności cywilnej wyszczególnione jest, co wolno wziąć ze sobą dla maleńkich dzieci, dla dzieci starszych oraz osobom dorosłym. Niepodporządkowanie się rozkazowi groziło sądem wojennym. W 1945 r. między styczniem a majem rodzinne strony opuściło 1,6 mln Ślązaków narodowości niemieckiej.
Zdjęcie: DW/B. Coellen
Ucieczka na rowerze
Na tym rowerze wysiedlony z Dolnego Śląska przebył długą drogę ze wschodu na zachód. W tym czasie prowadził pamiętnik, w którym szczegółowo notował wszystko, co mu się przytrafiło. Mapa na ścianie pochodzi z lat 50-60-tych XX wieku i przedstawia przesiedlenia Niemców tuż po zakończeniu II wojny światowej.
Zdjęcie: DW/B. Coellen
"Pamiętam jeszcze o strasznym bólu nóg”
Walizka, rodzinne zdjęcia i pamiątki, dziecięce ubranko, dokumenty i buty, których właściciel przebył drogę ucieczki ze Śląska przed Armią Czerwoną. Takie eksponaty można też obejrzeć na stałej wystawie w muzeum „Haus Schlesien” w Königswinter. Na tablicy w gablocie fragmenty wspomnień z marszu w kierunku zachodnim: „Pamiętam jeszcze o strasznym bólu w nogach”, mówi Barbara Zenner.
Zdjęcie: DW/B. Coellen
Kresowiak na nowym gospodarstwie na Śląsku
Sędziwy już polski rolnik w 1985 roku obok stodoły w swojej zagrodzie na Dolnym Śląsku. Do śląskich Lisiecic Polak trafił z Wołynia. W zamian za utracone gospodarstwo na Wschodzie otrzymał zabudowania i grunt. Kresowiacy zabierali z sobą narzędzia rolnicze, a nawet ziarna zebrane podczas ostatnich żniw do pierwszego zasiewu na nowych ziemiach.
Zdjęcie: picture-alliance/Renate Marsch
Wspólnota losów
Grzywaczewscy, repartianci z Czabarówki w tarnopolskiem, mieszkali przez pewien czas z niemiecką rodziną Härtelów w ich domu. „Żyliśmy ze sobą dobrze i pomagaliśmy im”, wspomina Grzywaczewski. Polacy mieli kozę i dzielili się mlekiem z Niemcami. A gdy inni Polacy ich zadenuncjowali stracili kozę. Härtelowie przyjeżdżali później z Niemiec do Polaków. Obie rodziny są zaprzyjaźnione do dzisiaj.
Zdjęcie: DW/B. Coellen
Życie codzienne uciekinierów
Rodzina niemiecka wysiedlona z Dolnego Śląska w drodze na zachód w nieznane. Uchodźcy mieszkali w prymitywnych warunkach, w baraku. Dla wielu wspomnienie o tym jest traumą.
Zdjęcie: DW/B. Coellen
Lalka Ania
Ten eksponat opowiada o dziewczynce, która zabiera ze sobą lalkę z ubrankami w torebce śniadaniowej uciekając z mamą przed nadciągającą Armią Czerwoną. Po powrocie do domu dziewczynka musi wkrótce znów opuścić rodzinne strony. Zabiera lakę i ubranka. Z czasem sama szyje lalce stroje, a gdy dorasta uczy się krawiectwa, a potem projektuje kostiumy w bońskiej operze.
Zdjęcie: DW/B. Coellen
„Mój zimowy dirndl”
Ta zimowa sukienka jest wspomnieniem ucieczki ze Śląska 15-letniej córki dyrektora szkoły w Domanicach Johannesa Eckerta. Sukienkę, którą jej matka uszyła na zimę, dziewczynka nosiła jako cenny skarb latem w czasie długiej drogi na zachód. Przez kilka lat sukienka była powiększana na długość i na rękawach.
Zdjęcie: DW/B. Coellen
Kto wie coś...?
Takie kartki rozwieszała wygnana ludność niemiecka szukając zaginionych bliskich i krewnych w czasie ucieczki lub na wojnie. Jakaś dziewczyna szuka swego narzeczonego Rudiego, żona swego męża, od którego otrzymała ostatnią wiadomość spod Stalingradu...
Zdjęcie: DW/B. Cöllen
Zagubione dzieci
Dramatyczne poszukiwania rodziców i krewnych zagubionych dzieci...
Zdjęcie: DW/B. Cöllen
Nie wiemy kim jesteśmy
"Kto zna naszych rodziców i nasze pochodzenie?" - Niemiecki Czerwony Krzyż rozpowszechniał kilkanaście lat po wojnie także takie ulotki ze zdjęciami dorosłych ludzi, którzy osieroceni na skutek wojny i wygnania nie wiedzieli, jak się nazywają i kiedy się urodzili...i wielu z nich nigdy się nie dowiedziało, kim są.
Zdjęcie: DW/B. Cöllen
Trauma ucieczki
Artysta przedstawia traumę wypędzeń w 1946 roku. Wygnanym Niemcom towarzyszy św. Jadwiga, patronka Ślązaków. Obraz wisiał wiele lat w internacie szkolnym w Dortmundzie, gdzie zamieszkało wiele osieroconych dzieci. W latach 90-tych, po zamknięciu internatu, obraz znalazł się w posiadaniu "Haus Schlesien".
Zdjęcie: DW/B. Cöllen
Ziemia z małej ojczyzny
W połowie lat 70-tych wielu wygnanych Ślązaków jeździło do Polski w rodzinne strony. Z tych podróży przywozili sobie "trochę ojczyzny" - ziemię, piasek z Odry czy liść dębu.