1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Eurointegracyjne przyspieszenie Merkel i Macrona

19 maja 2020

Czy Unia zgodzi się na plan Berlina i Paryża, by dotacje z Funduszu Odbudowy oprzeć na obligacjach UE wartych pół biliona euro? Polska popiera taki sposób pozyskiwania pieniędzy. Ale „klub oszczędnych” kręci nosem.

wideokonferencja Emmanuel Macron i Angela Merkel
Emmanuel Macron i Angela Merkel ogłaszają projekt odbudowy po koronakryzysieZdjęcie: Reuters/K. Nietfeld

Kanclerz Angela Merkel i prezydent Emmanuel Macron zaproponowali w poniedziałek [18.05.20], by unijny Fundusz Odbudowy (po koronakryzyzie) był oparty na 500 mld euro, które Komisja Europejska pożyczyłaby na rynkach finansowych pod gwarancje budżetowe UE, czyli tym samym pod wspólne gwarancje ze strony 27 krajów UE. Podział odpowiedzialności finansowej w tych gwarancjach odpowiadałby kluczowi zwykłych wkładów do budżetu UE, czyli największy ciężar niosłyby Niemcy oraz Francja. Wspólne obligacje UE miałyby być spłacane przez UE przez 30 lat, choć jedna z francuskich propozycji roboczych wydłuża pełną spłatę aż do 2060 roku.

– Mechanizm pozyskiwania pieniędzy w oparciu o zdolności pożyczkowe UE jest trafny i zbieżny z tym co od samego początku proponowała Komisja Europejska, z pełnym poparciem ze strony Polski. Spłata tych zobowiązań w ciągu 30 lat, w ramach wieloletnich ram finansowych jest również realistycznym scenariuszem – tłumaczy minister ds. UE Konrad Szymański.

Śmiały krok Merkel

Plan Merkel i Macrona to zapowiedź pomocy dla regionów i krajów dotkniętych koronakryzysem pod względem gospodarczym, co sprowadza się – choć to przez długi czas było polityczne tabu w Niemczech – do transferów budżetowych między krajami Unii, finansowanych ze wspólnego długu. To odejście od idei klasycznych wspólnych euroobligacji (czy też „koronaobligacji”), bo pieniądze będą przydzielane za pośrednictwem budżetu UE, obwarowane wymogami zwykle powiązanymi z funduszami unijnymi i ilościowo ograniczone przez Brukselę. Pomimo to, francuski minister finansów Bruno Le Maire nazwał to dziś „historycznym krokiem” w integracji Unii. Wśród niektórych ekspertów pojawiają się nawet – chyba jednak mocno na wyrost – porównania do „momentu hamiltonowskiego” w nawiązaniu do Alexandra Hamiltona, który pod koniec XVIII w. przyczynił się do uwspólniania długu stanów USA, co miało wielki wpływ na umocnienie federacyjnej tożsamości Stanów Zjednoczonych.

– Na pewno to bardzo śmiały krok ze strony Merkel. Powiedziałbym, że nawet zaskakująco śmiały – tłumaczy jeden z unijnych dyplomatów. Tak skrojone wspólne obligacje UE (Unia już wcześniej emitowała czasem obligacje, ale na o wiele mniejszą skalę) nie mogłyby – co podkreśla się teraz w Brukseli – zostać zakwestionowane przez niemiecki trybunał konstytucyjny, bo gwarancje dla tych obligacji podlegałyby zatwierdzeniu przez Bundestag jako część budżetu UE. A to zapewniałoby – na co wyczuleni są sędziowie z Karlsruhe – pełną demokratyczną kontrolę.

– Unia stoi wobec najcięższego kryzysu gospodarczego w swej historii, co wymaga nadzwyczajnej odpowiedzi – powiedziała Merkel.

Plan Merkel i Macrona to wkład do debaty przed propozycją Komisji Europejskiej, która powinna 27 maja przedłożyć zrewidowany projekt budżetu UE na lata 2021-27, którego częścią będą fundusze odbudowy. Ten pakiet będzie potem wymagał jednomyślnej zgody wszystkich krajów UE (oraz Parlamentu Europejskiego), co nie będzie łatwe, pomimo że siła francusko-niemieckiego „motoru eurointegracji” bywa potężna.

Emmanuel Macron i Angela Merkel ogłaszają projekt odbudowy po koronakryzysieZdjęcie: Reuters/F. Mori

Polska chce grantów

Włochy i Hiszpania już ogłosiły, że propozycja Niemiec i Francji to „krok w dobrym kierunku”. Ale austriacki kanclerz Sebastian Kurtz po rozmowach przywódcami reszty unijnego „klubu oszczędnych” (Austria, Holandia, Danii, Szwecja) ogłosił, że te kraje nadal opowiadają się tylko za pożyczkami z Funduszu Odbudowy. Tyle, że kluczowym elementem plany Merkel i Macrona dotacje, a nie pożyczki pomocowe z Funduszu Odbudowy, które – choć tanie – np. zwiększałyby i tak wielki ogromny dług publiczny Włoch, lecz dotacje. Wprawdzie Komisja Europejska zamierza w przyszłym tygodniu zaproponować miks dotacji (nazywanych też grantami) i pożyczek z Funduszu Odbudowy, ale – jak teraz doradzają Francuzi – pożyczki mogłyby być dodatkiem do dotacyjnych 500 mld euro z planu niemiecko-francuskiego. Ponadto holenderscy dyplomaci podkreślają, że – po stosownych przesunięciach w budżecie Unii – pożyczanie pieniędzy przez Komisję Europejską na rynkach może okazać się niepotrzebne.

– Polska opowiada się za możliwie szerokim udziałem grantów i myślę że to stanowisko jest dzisiaj większościowe w Radzie Europejskiej – tłumaczy minister Szymański. Zastrzega, że dokument Merkel i Macrona „nie prezentuje żadnego stanowiska na temat zasad wydatkowania Funduszu”.

– A to jest kluczowa decyzja, od której zależy finalne poparcie Polski i Europy Środkowej dla takiego mechanizmu działań antykryzysowych w UE – podkreśla Szymański.

Praworządność zostaje w budżecie

Komisja Europejska nie zamierza zmieniać podziału funduszy w polityce spójności z dotychczasowego projektu budżetu UE (około 1095 mld euro), w którym dla Polski przewidziano około 66 mld euro ze spójności (czyli o około 21 proc. mniej niż w okresie 2014-20). Ale Fundusz Odbudowy ma sfinansować m.in. „ReactEU”, czyli dodatek do polityki spójności dzielony wedle potrzeb koronakryzysowych, czyli z naciskiem na Południe.

– Pomimo to kraje Europy Środkowo-Wschodniej mocno skorzystają z Funduszu Odbudowy – zapewnia urzędnik w Komisji Europejskiej pracujący nad tym projektem.

A zasada „fundusze za praworządność? – Fundusz Odbudowy będzie częścią budżetu UE, czyli będzie objęty naszą propozycją uzależnienia wypłat od przestrzegania praworządności, którą oczywiście podtrzymujemy także w odniesieniu do zrewidowanego projektu budżetu prezentowanego w przyszłym tygodniu – tłumaczy nasz rozmówca w Komisji Europejskiej.

Chcesz skomentować nasze artykuły? Dołącz do nas na Facebooku! >>

Komisja Europejska – wedle naszych rozmówców w Brukseli – poważnie rozważa pomysł, by spłaty obligacji emitowanych na Fundusz Odbudowy były finansowane m.in. z dochodów ze sprzedaży zezwoleń ETS na emisje gazów cieplarnianych, co współgra z planem Merkel i Macrona, którzy proponują przyspieszenie transformacji energetycznej w UE. Ale na finansowanie budżetu UE z certyfikatów ETS od dawna nie zgadza się Polska.

– Polska od początku opowiadał się przeciwko źródłom własnym budżetu UE opartym o system ETS, co obciążałoby nadmiernie państwa mniej zamożne – tłumaczy Szymański.

Koronawirus w Niemczech. Małe firmy walczą o przetrwanie

02:42

This browser does not support the video element.