1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Europarlament. Debata o polskim rejestrze ciąż

15 grudnia 2021

Polki boją się, że państwo wpisze je do rejestru i będzie ścigać za poronienia – mówi europosłanka Sylwia Spurek. Europarlament znowu debatował o Polsce, w tym o planach stworzenia centralnego rejestru ciąż.

Budynek Parlamentu Europejskiego w Brukseli
Budynek Parlamentu Europejskiego w BrukseliZdjęcie: imago/Schöning

Po raz kolejny w tym roku sytuacja w Polsce była przedmiotem debaty podczas sesji plenarnej Parlamentu Europejskiego. Debata skoncentrowała się głównie na zagrożeniach dla praw podstawowych, zwłaszcza w zakresie praw dotyczących zdrowia seksualnego i reprodukcyjnego. Eurodeputowani wyrazili swoje zaniepokojenie przede wszystkim planami polskiego rządu odnośnie stworzenia centralnego rejestru ciąż. Chodzi o pomysł nowelizacji Systemu Informacji Medycznej. Nowe regulacje miałyby obowiązywać od stycznia 2022 roku i nakładałyby na wszystkie podmioty medyczne obowiązek rejestrowania faktu ciąży u pacjentki, niezależnie od świadczenia medycznego jakiego jej udzielono, czyli choćby przy okazji usuwania pieprzyka. Lekarze zobowiązani byliby również do zgłaszania poronień. Zdaniem polskiego ministerstwa zdrowia ułatwiłoby to opiekę medyczną nad kobietami, w tym m.in. przyznawanie ciężarnym przysługujących im świadczeń. Zdaniem organizacji praw człowieka prowadzi to do łamania prywatności i umożliwia kontrolę nad kobietami w ciąży.

Pomysł jak z „Opowieści podręcznej”

– Ta debata powinna być alarmująca, bo polski rząd wykorzystuje instytucje państwa do ograniczania praw człowieka, w tym ograniczania tak istotnych praw jak pozbawienie kobiet możliwości decydowania czy, kiedy i ile chcą urodzić dzieci – powiedział europoseł Leszek Miller z grupy S&D.

– Projekt rejestru ciąż to pomysł rodem z „Opowieści podręcznej”. I to wszystko dzieje się w 2021 r., w sercu Unii Europejskiej – wtórował mu europoseł Robert Biedroń. Polityk podkreślił, że efektem takiego rozwiązania będzie jedynie to, że Polki będą bały się zachodzić w ciążę. Przypomniał też, że dotychczasowa polityka polskich władz wprowadzająca de facto zakaz aborcji w Polsce już kosztowała życie konkretnych kobiet, w tym 30-letniej Izabeli z Pszczyny i 33-letniej Anny ze Świdnicy.

– Znamy imiona i nazwiska ofiar tej polityki –  dodał Biedroń.

O efekcie mrożącym polskich przepisów mówiła także posłanka Sylwia Spurek. – Polki boją się, że państwo wpisze je do rejestru ciąż a potem będzie ścigać karnie za poronienia. To słuszne obawy, oparte na kolejnych działaniach i pomysłach władzy – powiedziała.

Róża Thun z frakcji Renew zaznaczyła, że prawo nie powinno zobowiązywać do heroizmu i formułować wymagań niemożliwych do spełnienia przez przeciętnego adresata tych przepisów. – Polska konstytucja zapewnia wolność sumienia, religii i prawo do decydowania o życiu osobistym, a rolą państwa jest pozostawienie decyzji osobom, których te decyzje bezpośrednio dotyczą i które przez całe życie doświadczać będą ich skutków – tłumaczyła polityk.

Wiceszef Eurokomisji Margaritis Schinas: Komisja Europejska monitoruje sytuację w PolsceZdjęcie: Dursun Aydemir/Anadolu Agency/picture alliance

Komisja przekracza kompetencje?

Polityki rządu broniła natomiast eurodeputowana Solidarnej Polski Beata Kempa: – Nie ma większej wartości niż życie ludzkie. My sobie w Polsce doskonale zdajemy z tego sprawę i walczymy o każde życie ludzkie, w szczególnej ochronie mając życie nienarodzone – powiedziała posłanka, dodając, że instytucje UE nie mają żadnych praw, żeby oceniać i instruować kraje członkowskie w tym zakresie. Jej zdaniem zamiast tracić czas na „bezsensowne debaty”, Parlament Europejski i Komisja powinny zająć się takimi sprawami jak rosnące ceny energii czy problemy z integracją uchodźców z Afryki i Bliskiego Wschodu.

Z kolei europosłanka PiS Jadwiga Wiśniewska przypomniała, że opieka zdrowotna, w tym przepisy dotyczące aborcji, leżą w gestii krajów członkowskich i dodała, że instytucje unijne przekraczają swoje kompetencje i próbują wpływać na decyzje polskich władz. – Komisja powinna być strażniczką traktatów, tymczasem wykracza poza kompetencje, które zostały jej powierzone. Polityka zdrowotna, podobnie jak wymiar sprawiedliwości, są wyłączną sprawą państwa członkowskiego, zaś Komisja bezczelnie to ignoruje. Niech KE zajmie się realnymi problemami Unii i przestanie poniżać Polskę i Polaków – powiedziała.

Wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej Margaritis Schinas, który brał udział w debacie, przyznał, że faktycznie kwestia ochrony zdrowia leży w gestii państw członkowskich, ale dodał, że muszą one przestrzegać praw podstawowych, w tym zagwarantować wszystkim kobietom dostęp do dobrej jakości opieki medycznej, także zakresie zdrowia reprodukcyjnego i seksualnego. – Komisja monitoruje sytuację w Polsce i zauważa poważne zagrożenia – powiedział Schinas.

Stawką prawa kobiet

Część eurodeputowanych zaapelowała do Komisji o podjęcie zdecydowanych działań.

– Stawką w grze są prawa człowieka, nie można mówić o kompetencjach państwa członkowskiego, kiedy kobiety w Polsce umierają. Tutaj nie ma pola do manewru, potrzebna jest nowa wersja przywództwa europejskiego, przyjmowanie neutralnej pozycji w tej kwestiach nie będzie sprawiedliwe wobec kobiet. Przywództwo europejskie oznacza spełnianie oczekiwań i sankcjonowanie krajów, w których prawa podstawowe są łamane. Tak długo jak Polska będzie podkopywała prawa człowieka nie powinna dostać ani jednego euro z funduszy europejskich – powiedziała Samira Rafaela z Renew.

Komisja zapewniła, że jest zdeterminowana do wykorzystania wszystkich dostępnych narzędzi, żeby bronić praworządności i praw podstawowych w Polsce.

 

Pomiń następną sekcję Dowiedz się więcej