1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW
SztukaNiemcy

Fałszerstwa w sztuce. Człowiek czy sztuczna inteligencja?

16 czerwca 2024

Czy fałszerz sztuki też jest artystą? I czy sztuczna inteligencja niedługo zastąpi człowieka w tym procederze? Wystawa w Heidelbergu skłania do takich refleksji.

Wystawa io fałszerstwach w sztuce
Fałszywy Dali, stworzony ludzką ręką, czy "kolejny Rembrandt" namalowany przez sztuczną inteligencję?Zdjęcie: Dagmara Jakubczak/DW

Fałszerstwo w sztuce prawdopodobnie istnieje tak długo, jak ona sama. Wprawdzie nie mamy dowodów na to, że jaskiniowcy podglądali malowidła naskalne konkurencji, ale zapewne wzajemnie inspirowali się rysunkami z groty obok, a przynajmniej tak to można sobie wyobrazić. Powszechnie znana jest za to historia jednego z pierwszych (jak można sądzić) tropicieli fałszerstw – Archimedesa, wielkiego matematyka z III wieku przed naszą erą i autora słynnego prawa o sile wyporu działającej na ciało zanurzone w wodzie. Dzięki temu odkryciu bowiem zidentyfikował podrobioną złotą koronę władcy Syrakuz Hierona II.

Opowieści te można snuć bez końca; są fascynujące i pełne zwrotów akcji, łącząc pracę historyka sztuki z pracą detektywa. Podobnie jak wystawa w Heidelbergu, poświęcona właśnie fałszerstwom w sztuce. Po raz pierwszy tamtejsze Kurpfälzisches Museum oraz Instytut Historii Sztuki Europejskiej na Uniwersytecie w Heidelbergu prezentują dużą liczbę takich falsyfikatów, często skonfiskowanych przez policję i przechowywanych potem w magazynach państwowych biur śledczych.

Akwarele imitujące prace Marca Chagalla i Pabla PicassaZdjęcie: Dagmara Jakubczak/DW

Hefajstos przekuwa zło w dobro

Tytuł ekspozycji brzmi „Kunst und Fälschung. Aus dem Falschen das Richtige lernen” („Sztuka i fałszerstwo. Uczyć się dobra od zła”). Większość prezentowanych obiektów pochodzi z utworzonej w roku 2021 kolekcji „Heidelberg Forgery Study Collection” (skrótowiec HeFäStuS, czyli Hefajstos, nawiązuje do greckiego boga ognia, kowali i złotników).

Zbiór ten służy do szkolenia studentów historii sztuki uniwersytetu w Heidelbergu w zakresie rozpoznawania fałszerstw. Większość przedmiotów wykorzystywanych do celów dydaktycznych pochodzi z pomieszczeń dowodowych Państwowych Urzędów Śledczych w Berlinie, Badenii-Wirtembergii i Bawarii. Swój udział mają ponadto prywatne kolekcje.

Wystawa oferuje wyjątkową możliwość zobaczenia na własne oczy szerokiej gamy fałszerstw i metod śledczych; zdemaskowanych falsyfikatów, a w niektórych przypadkach zestawienia ich z autentycznymi dziełami. Prezentuje obrazy, rysunki i grafiki, które trafiły do handlu dziełami sztuki jako rzekome oryginały artystów takich, jak Lucas Cranach Starszy, Rembrandt, Vincent Van Gogh, Paula Modersohn-Becker, Salvador Dalí i Pablo Picasso.

Kopia to jeden z gatunków fałszerstwa. Tu między innymi widać skopiowane obrazy Pauli Modersohn-Becker oraz Lucasa Cranacha StarszegoZdjęcie: Dagmara Jakubczak/DW

Różnorodność form fałszerstwa

Kurator wystawy i założyciel „Hefajstosa”, profesor Henry Keazor podkreśla w rozmowie z DW, że wystawa jest znakomitą okazją, by zapoznać się z różnorodnością form fałszerstwa. – Wiele osób rozumie je jako zwykłą kopię i powtórzenie słynnego dzieła sztuki w celu oszustwa. Na wystawie pokazujemy jednak, że chociaż może to być prawdą w przypadku grafiki, istnieje wiele innych i bardziej udanych form fałszerstwa w dziedzinie malarstwa, jak pastisz czy imitacja stylu.

– Ponadto umożliwiamy bezpośrednie porównanie podróbek i oryginałów, a także zapewniamy wgląd w słabe punkty systemu sztuki, na przykład bezkrytyczne „podanie dalej” podróbki według Alexandry Exter w katalogu szanowanego eksperta – dodaje kurator.

Historyk sztuki za niezwykłe na wystawie uważa również historie związane z dziełami, które początkowo zostały uznane za falsyfikaty (jak „Wnętrze kościoła” Hansa Jurriaensza van Badena lub pejzaż początkowo przypisywany Vincentowi van Goghowi), ale które następnie udało się zrehabilitować jako oryginały.

– Obraz przypisywany Van Goghowi prawdopodobnie nie został stworzony jako fałszerstwo, ale reprezentuje interesujący przykład ćwiczenia „w stylu van Gogha”, który został następnie błędnie zrozumiany jako oryginał; być może również dlatego, że ludzie chętnie poszukiwali dalszych prac artysty w tym czasie, co wyraźnie widać po szybko rosnącej cenie zakupu obrazu – opowiada profesor.

Portret Oskara Schlemmera, o który Wolfgang Beltracchi "uzupełnił" dorobek Johannesa MolzahnaZdjęcie: Dagmara Jakubczak/DW

Takich historii jest tu więcej. Na przykład „Głowa chłopca” Lucasa Cranacha: zanim obraz trafił na rynek, został poddany badaniom naukowym i uznany za oryginał; fałszerz, również dobrze wyszkolony na kursach renowacji, wykonał naprawdę solidną pracę. Wątpliwości wzbudziło jednak połączenie na obrazie głowy chłopca z dolną częścią ciała zaczerpniętą z innego portretu autorstwa Cranacha. Albo portret Oskara Schlemmera, rzekomo namalowany przez Johanessa Molzahna. To z kolei pokazuje, jak fałszerze próbują wykorzystać luki w historii sztuki. Oskar Schlemmer należał do kręgu przyjaciół, założono więc, że Molzahn mógł również namalować i jego wizerunek. Nigdy tego nie zrobił, ale na rynek trafił portret Schlemmera, namalowany przez „króla fałszerzy” Wolfganga Beltracchiego.

A fałszowanie wymyślonego artysty? Przypadek Felixa Samuela Pfefferkorna pokazuje, że nawet fikcyjni artyści mogą zostać sfałszowani. Ponieważ nie ma dowodów na jego rzeczywiste istnienie, od 2000 roku podejrzewa się, że nie istniał w ogóle. Jego obrazy są w stylu Neue Wilde (neoekspresjonizm), który był bardzo popularny w latach 80-tych. Podobno Pfefferkorn przewidział ten styl na długo przed swoim zniknięciem w 1980 roku...

"Trzy głowy kobiece, jedna śpiąca" (po lewej) - grafika Rembrandta (1637) i jej "podróbka" autorstwa Wolfganga Lämmlego (przed 1988). Obok - Emil Nolde i jego naśladowca Edgar MrugallaZdjęcie: Dagmara Jakubczak/DW

Jedyny taki „kolejny Rembrandt”

Sztuczna inteligencja (AI) jest coraz częściej wykorzystywana do demaskowania fałszerstw, ale może być również nadużywana do produkcji nowych fałszerstw. Wystawa oferuje naprawdę rzadką okazję zobaczenia jednego z nich – „kolejnego Rembrandta”. Ten stworzony przez sztuczną inteligencję obraz nigdy wcześniej nie był widziany w Niemczech i bardzo rzadko pokazywano go gdzieś indziej. Czy tak wygląda przyszłość fałszerstw?

Wygenerowany komputerowo portret, wypożyczony z Amsterdamu, jest wynikiem projektu „The Next Rembrandt”. Powstał przy użyciu sztucznej inteligencji i druku 3D. Ukończony w 2016 roku obraz powstał w ramach współpracy między Microsoft, Uniwersytetem Technologicznym w Delft, Mauritshuis w Hadze i Muzeum Het Rembrandthuis w Amsterdamie. Klientem była agencja reklamowa J.Walter Thompson Amsterdam, która stworzyła projekt jako kampanię dla holenderskiej grupy finansowej.

Nowy obraz Rembrandta powstał w oparciu o analizę 346 obrazów mistrza, które zostały wprowadzone do AI. Sztuczna inteligencja stworzyła portret w 148 milionach pikseli ze 168 263 fragmentów oryginalnych obrazów Rembrandta. Aby wyglądał tak, jakby został namalowany olejem na płótnie i aby nadać mu teksturę powierzchni jak prawdziwy obraz, drukarka 3D nałożyła go na plastikową bazę w 13 rundach przy użyciu kolorowego atramentu UV.

„Oczywiście badanie techniczne natychmiast ujawniłoby, że użyte materiały są nowoczesne. Gdyby jednak w przyszłości możliwe było podważenie również tego dowodu, pojawiłyby się zupełnie nowe wyzwania w dziedzinie fałszerstw dzieł sztuki” – zastrzega kuratorski opis obiektu.

Podwójny przekręt: pastisze Kandinsky'ego oraz podrobione ekspertyzyZdjęcie: Dagmara Jakubczak/DW

Czy fałszerze to artyści?

Debata nad tym, gdzie przebiega granica (często bardzo, bardzo cienka) między kopią lub fałszerstwem a inspiracją jest pewnie tak długa, jak cała historia sztuki. Zapytany o to profesor Henry Keazor odpowiada: „Myślę, że inspiracja działa bardziej swobodnie, podczas gdy fałszerstwo musi poruszać się bardzo blisko granic wyznaczonych przez dzieło sfałszowanego artysty”.

– Innymi słowy: inspiracja to akcja, zaś fałszerstwo to reakcja. Być może właśnie dlatego niebagatelna ilość (chybionej) kreatywności, która nie została wykorzystana w produkcji falsyfikatu jako takiego, przechodzi następnie w koncepcję rzekomego pochodzenia dzieła; to tutaj fałszerze wymyślają naprawdę zdumiewające rzeczy, które jednocześnie pokazują, jak dokładnie obserwowali i rozumieli metody pracy historyków sztuki.

Czy kiedykolwiek zdarzyło się, że fałszerz był lepszy od mistrza? Rozmówca DW odpowiada, że „to zależy od tego, kto jest kopistą”.

– Istnieją na przykład wspaniałe kopie obrazów Tycjana, namalowane przez Petera Paula Rubensa lub jego „Mulaj Ahmad” w Muzeum Sztuk Pięknych w Bostonie, kopia zaginionego portretu Jana Cornelisza Vermeyena. Może nie są one „lepsze” od oryginału, ale są co najmniej na równi z nim, równie interesujące i piękne – uważa profesor Henry Keazor.

Wolfgang Beltracchi (po lewej) często fałszował obrazy Heinricha Campendonka (po prawej). Zdjęcie: Dagmara Jakubczak/DW

Dziś szacuje się, że w muzealnych kolekcjach, również tych najważniejszych na świecie, spora liczba obiektów (od kilkunastu do nawet kilkudziesięciu procent, według różnych szacunków) to podróbki. Niektóre jednak zajmują na ekspozycjach miejsca honorowe, bowiem same w sobie stanowią dzieła sztuki, jak rzymskie kopie greckich posągów. Ponadto nie zapominajmy, że fałszerzem był również Michał Anioł, który podobno lubił pożyczyć dzieła sztuki, ale właścicielom oddawał kopie.

Także i dziś nazwiska największych fałszerzy przedostają się do publicznej świadomości oraz popkultury, jak Wolfgang Beltracchi, który jest niekwestionowaną gwiazdą mediów. Nakręcono o nim film („Beltracchi – sztuka fałszerstwa) oraz serial dokumentalny, w którym malował portrety znanych osób, każdy w stylu innego wybranego malarza.

To także Han van Megeren, Elmyr de Hory czy Shaun Greenhalgh. Ich portrety otwierają wystawę w Heidelbergu. Brytyjska artystka Maisie Broadhead chce w ten sposób zwrócić uwagę, że „zjawisko fałszerstwa było do tej pory niesłusznie tłumione przez historię sztuki, chociaż było ono częścią tej historii od samego początku i trwa do dziś: fałszerstwa istniały, odkąd istnieje sztuka”.

Wystawa „Kunst und Fälschung. Aus dem Falschen das Richtige lernen” w Kurpfälzisches Museum Heidelberg potrwa do końca czerwca.

Lubisz nasze artykuły? Zostań naszym fanem na Facebooku! >>