Fake News - co to takiego i jaki mają zasięg
12 grudnia 2016
Na kampanię wyborczą w Niemczech można wpłynąć na dwa sposoby. Każdy z nich manipuluje opinią publiczną. Pojęcia, które coraz częściej są używane w tym kontekście mają ładne, angielskie nazwy: fake news i spear phishing. Gdyby to przetłumaczyć, trzeba by powiedzieć: fałszywe informacje i kradzież danych.
Kreowanie newsów w sieci
Pierwsza metoda, czyli zmyślanie informacji, robi właśnie karierę. Ranate Künast, polityk Partii Zielonych, została zacytowana na facebooku. Chodziło o jej wypowiedź dotyczącą mężczyzny, który zamordował młodą kobietę we Fryburgu. Jako źródło podano opiniotwórczą "Süddeutsche Zeitung". Ani gazeta ani Renate Künast z podanym cytatem nie mają nic wspólnego. Wypowiedź polityk można było jednak czytać na facebooku przez kilka dni, mimo że portal społecznościowy został poinformowany o tym, że chodzi o tzw. fake news. Renate Künast wytoczyła facebookowi proces.
Jeszcze głośniej było wokół "sprawy Lisy". Chodziło o rzekomy gwałt w Berlinie, którego ofiarą miała paść dziewczyna rosyjskiego pochodzenia. Doprowadziło to nawet do napięć pomiędzy niemieckim i rosyjskim ministrem spraw zagranicznych. Na ulicach Berlina doszło do głośnych demonstracji. To pokazuje, jak szybko wykreowane informacje mogą wpłynąć na ogólny klimat a nawet stosunki polityczne. Wystarczy, że zaczynamy je udostępniać, a krąg ich odbiorców powiększa się niebywale szybko.
Obawy przez hakerami w Niemczech
Przed wyborami parlamentarnymi w Niemczech, które odbędą się w przyszłym roku, narastają obawy przed hakerami, którzy mogliby zmanipulować opinię publiczną. Niedawno doszło do ataku hakerów na serwery Bundestagu a także konta poszczególnych polityków. Podejrzewa się, że za atakami stoi Rosja. Istnieje obawa, że informacje zdobyte w tych cyberatakach mogłyby wpłynąć na wyborców.
Serwery w Bundestagu zostały wymienione, zwiększono też zabezpieczenia sieciowe, ale kampania wyborcza w Stanach Zjednoczonych pokazała, że hakerzy są coraz bardziej profesjonalni.
CIA podejrzewa, że działania rosyjskich hakerów przyczyniły się do zwycięstwa Donalda Trumpa. Amerykański prezydent elekt nazwał te przypuszczenia „śmiesznymi”.
Trzeba przygotować się na fałszowanie prawdy
Niemcy sprawdzają, czy to Rosja stoi za opublikowaniem dokumentów w śledztwie dotyczącym NSA. Niemieccy politycy nie ukrywają, że obawiają się, iż wybory w ich kraju mogą zostać zmanipulowane. Rolf Mützenich powiedział w rozmowie z "Kölner Stadt-Anzeiger", że podczas kampanii wyborczej 2017 będzie trzeba przygotować się na kłamstwa i fałszowanie prawdy.
W podobnym tonie wypowiedział się szef FDP Christian Lindner: „Już teraz można przewidzieć, że sterowane z Rosji media internetowe będą rozpowszechniały mylące treści i wykreowane informacje. To wierzchołek góry lodowej. Dzięki tym działaniom Niemcy mają zostać zdestabilizowane a AfD wzmocniona”.
Stafanowi Mayerowi, politykowi CSU towarzyszą podobne obawy. W berlińskim dzienniku „Tagesspiegel” stwierdził, że brakuje podstaw prawnych, by odpowiedzialnych za takie działania pociągać do odpowiedzialności. Zmiana w prawie, jest według polityka CSU, konieczna.
(dpa)/ Magdalena Gwóźdź