1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

FAZ: Żydów ratowały nie narody, lecz jednostki

Barbara Coellen16 października 2013

Różne reakcje na Holocaust społeczeństw w okupowanej przez Niemcy Europie to temat konferencji, z której obszerną relację zamieszcza „Frankfurter Allgemeine Zeitung”.

Zdjęcie: getty images

Ponad dwustu naukowców i ekspertów z całego świata wzięło udział w konferencji organizacji „Humanity In action” w miejscu, które świadomie wybrano, aby dyskutować o niesieniu pomocy społeczności żydowskiej w Europie. Tym miejscem jest wschodnie wybrzeże Danii, gdzie 70 lat temu uratowano przed deportacją 7500 do 8000 Żydów. Gdy rozeszła się wieść o tej akcji, społeczeństwo, instytucje i urzędy organizowały w Danii „niemal kolektywną ucieczkę duńskich Żydów do Szwecji”, pisze autorka artykułu we "Frankfurter Allgemeine Zeitung" (FAZ).

Gerrit Reichert cytuje historyk Sofię Lene Bak z Uniwersytetu w Kopenhadze, która mówi, że „pomoc ta była spontaniczna i niezaplanowana”. Ratowano przeważnie sąsiadów lub kolegów z pracy. „Duńskie społeczeństwo tradycyjnie nie robi różnic między religiami, a Żydzi byli zintegrowani ze społeczeństwem”, zaznacza. W tym samym czasie, w 1943, podobnie przebiegała „spektakularna akcja” ratowania społeczności żydowskiej w Bułgarii, gdzie udaremniono deportację 48 tys. Żydów. Jak tłumaczy autorka, stanowili oni integralną częścią wielokulturowego społeczeństwa. Gerrit Reichert opisuje jednocześnie tzw. bułgarski paradoks – deportację 11 tys. Żydów bułgarskimi pociągami, strzeżonymi przez bułgarską policję z okupowanych lub zarządzanych przez Bułgarów terenów Grecji, południowej Serbii i Macedonii do Wiednia, skąd pociągami Reichsbahn zostali przetransportowani dalej do Treblinki i Auschwitz. „Bułgarskich Żydów ratował nie naród. Były to odosobnione przypadki", mówi cytowany przez autorkę artykułu bułgarski dziennikarz Anthony Georgieff. Zauważa on, że gdy takich osób nie było o właściwym czasie na właściwym miejscu to „bułgarscy Żydzi poszliby na pewną śmierć”.

„Tak w dużym stopniu działo się w Polsce”, wskazuje autorka artykułu, gdzie zamordowano 3 mln polskiej ludności żydowskiej i tyle samo nie żydowskiej.. „Niemiecki terror był skierowany przeciwko społeczności żydowskiej jak i nieżydowskiej, czym można wytłumaczyć, dlaczego tak mała pomoc nadeszła od ludności nieżydowskiej. Gdyż, kto pomagał, ten był rozstrzelany”, zauważa Konstanty Gebert, dziennikarz i autor. Gebert wskazuje też na fakt, że systematyczna zagłada polskich Żydów nie jest wymieniona choćby słowem w ponad czterystu relacjach Polaków, świadków historii nieżydowskiego pochodzenia. Żydów nie postrzegało się jako części narodu, tylko jako „tamtych” a nie „swoich”, opowiada Gebert. Mówi on także o polskiej prasie podziemnej, która docierała do szerokich kręgów ludzi, a w której wprawdzie pisano o zbrojnej walce Żydów w getcie, ale nie wspomniano prawie w ogóle o przyczynach tej walki – o holocauście.

Autorka artykułu pisze, że jeśli społeczeństwo niosło pomoc Żydom, to powody tego miały „przeważnie charakter indywidualny, a mniej uniwersalny.

Niezwykła historia ocalałej z warszawskiego getta

04:03

This browser does not support the video element.

W innym miejscu artykułu autorka zajmuje się też wynikami badań francuskiej historyczki Anette Wieviurka, która badała skupiska Żydów we Francji, zintegrowanych ze społeczeństwem i niezintegrowanych. Z badań tych wynika, że generalnie bardziej pomagano społeczności żydowskiej zintegrowanej ze społeczeństwem.

We Francji, „inaczej niż w Polsce, nie było generalnie dezaprobaty wobec 320 tys. Żydów”. Wszędzie tam, gdzie społeczności żydowskiej udawało się ukryć, uciec i przeżyć, rolę odgrywała pomoc indywidualna lub kobiety, których mężowie byli na wojnie, pisze autorka.

Barbara Cöllen

red.odp.: Małgorzata Matzke