1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

FAZ: "Gospodin Steinmeier, przyjaciel Polski"

Bartosz Dudek20 grudnia 2013

"Mała przygana pod adresem Moskwy wystarczyła, by zrehabilitować w Warszawie niemieckiego ministra spraw zagranicznych" - pisze opiniotwórczy dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung" (FAZ).

Polen Warschau Steinmeier Komorowski
Zdjęcie: Janek Skarzynski/AFP/Getty Images

Dotąd Steinmeier postrzegany był w Warszawie jako polityk pobłażliwy wobec Rosji. "Z perspektywy wielu Polaków, których kraj długo cierpiał pod rosyjskim panowaniem, każdy przyjaciel Rosji podejrzewany jest albo o nieodpowiedzialną naiwność albo o bycie wspólnikiem. Z polskiego punktu widzenia Steinmeier należał do tej kategorii przede wszystkim dlatego, że był bliskim współpracownikiem Gerharda Schroedera, którego słowa o Władimirze Putinie jako »demokracie czystym jak łza« od lat bronią czołowego miejsca na warszawskiej liście największych głupot". Autor analizy, Konrad Schuller, wyjaśnia też w ten sposób, dlaczego tygodnik "Do Rzeczy" zatytułował swój artykuł na temat szefa niemieckiej dyplomacji "Gospodin Steinmeier".

"Tak było na początku grudnia"- ciągnie FAZ. Teraz, kiedy Steinmeier przybył do Warszawy, "komentarze zmieniły się nie do poznania". FAZ przytacza słowa Władysława Bartoszewskiego, który stwierdził, że Steinmeier w międzyczasie wiele się nauczył. "Steinmeierowi udało się spowodować tę przemianę jednym słowem, które na polskich komentatorów podziałało jak tajny kod do sejfu Banku Narodowego" - pisze Konrad Schuller i wyjaśnia, że słowem tym było "oburzające". Steinmeier określił tak w czasie inauguracji swojej obecnej kadencji na stanowisku szefa MSZ postawę Rosji, która "wykorzystała gospodarczy kryzys byłej republiki radzieckiej Ukrainy w ostatnich miesiącach, by zapobiec jej stowarzyszeniu z Unią Europejską".

FAZ tłumaczy, że z polskiej perspektywy te słowa są nie tylko przełomem dlatego, że Steinmeier przeciwstawił się swojemu wizerunkowi polityka pobłażliwego wobec Rosji. "W Polsce zostały one przyjęte z takim łaknieniem, ponieważ klasa polityczna - inaczej niż w Niemczech - uważa politykę wobec Ukrainy za kluczowe zagadnienie geopolityki. Warszawa jest przekonana, że można być bezpiecznym przed Rosją tylko wtedy, gdy Ukraina pozostanie niepodległa (...). Niemiecką politykę, która w ramach »opartej na wartościach« filozofii zbliżenia Ukrainy do Europy i przede wszystkim, która podpisanie umowy stowarzyszeniowej z UE długo uzależniała od postępów w demokratyzacji tego półautorytarnego państwa, postrzegano jako nierealną prostoduszność, która w konfrontacji z hegemonialną polityką Rosji mogła prowadzić tylko do porażki" - wyjaśnia FAZ.

Autor artykułu przytacza w tym kontekście komentarz "Gazety Wyborczej", która w zwrocie nastawienia Steinmeiera widzi gest uznania pod adresem polskiej polityki wschodniej. "Nowy niemiecki minister spraw zagranicznych ma tym samym szansę, by z góry rozwiać podejrzenia, z którymi od czasów polityki wschodniej Willy Brandta konfrontowani są wszyscy niemieccy socjaldemokraci - podejrzenie o naiwność w spojrzeniu na Wschód i o to, że czasami nawet gotowi są oni na robienie interesów z Moskwą na koszt Europy Środkowowschodniej" - podsumowuje FAZ.

Bartosz Dudek

red. odp. Elżbieta Stasik