1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

FAZ: Nowe kraje Unii daleko nie zajadą. Powód: za słaby napęd

19 maja 2010

Europa Środkowa i Wschodnia musiałaby rzeczywiście stanąć na głowie, aby wrócić na ścieżkę wzrostu, jaki miała przed kryzysem. Dzisiejsza FAZ zamieszcza komentarz na temat zagrożeń rozwoju unijnych nowicjuszy.

"Od 1996 roku kraje wstępujące jako ostatnie do Unii rozwijały się błyskawicznie: dwa razy szybciej niż stare kraje Wspólnoty. Ale w 2008 roku przyszedł kryzys i kraje te dostały niezłe lanie" - pisze autor komentarza w dzisiejszym wydaniu Frankfurter Allgemeine Zeitung, Hanno Mußler. Wprawdzie z powodu biedy i zacofania (systemu bankowego, przyp red.) kraje te nie straciły na inwestycjach w amerykańskie papiery dłużne, a potem na akcji ratunkowej wewnętrznych systemów bankowych, na których straciło wiele banków zachodnioeuropejskich. Ponieważ jednak w tych krajach nie ma silnych przedsiębiorstw i banków, państwa te, zdaniem komentatora, są szczególnie podatne na skutki obecnego kryzysu w strefie euro. Chociaż w 2009 roku to właśnie Polska, ze wzrostem gospodarczym 1,7 PKB, była liderem w Europie, ba w świecie, następnego takiego przykładu można szukać ze świecą.

Mimo kryzysu w Unii kolejka po wspólną walutę nie topnieje. Po Słowacji i Słowenii, Estonia chce wprowadzić euro. Warunek jest jeden - gospodarka tego kraju nie może się w tym roku skurczyć. Wymóg ciężki do spełnienia, tym bardziej, że dwa pozostałe kraje bałtyckie - Litwa i Łotwa - tkwią w głębokiej recesji, a na wzrost na Węgrzech i w Bułgarii w 2010 roku nie liczy już nikt. Kryzys zadłużenia Unii to temat drugorzędny w tych krajach, ocenia Mußler, i dodaje - to błąd. "W tych krajach również budżety nie mają się najlepiej. Wprawdzie - oprócz Węgier- kraje te, w tym i Polska, ciągle jeszcze mieszczą się w granicach nałożonego przez traktat w Maastricht zadłużenia wewnętrznego na poziomie 60 procent PKB".

Konsumować, konsumować

Ale zdaniem publicysty "nie w strukturze budżetu tkwi największa słabość tych krajów". Jego zdaniem kołem napędowym rozwoju gospodarczego przed kryzysem było „gonienie starej Europy”, czyli nadrabianie zaległości oraz wychodzenie ze standardów i biedy komunizmu. „Pięć lat po upadku komunizmu, chociaż w garażu zamiast auta stał wóz drabiniasty, na dachach aż biało było od anten satelitarnych”. Dzisiaj takie miasta jak Budapeszt, Warszawa czy Moskwa dławią się spalinami, stojąc w gigantycznych korkach”. To wszystko, zdaniem autora Europa wschodnia „fundnęła” sobie nie za zaoszczędzone pieniądze, ale na kredyt. A kredyt kiedyś przyjdzie spłacić. Deficyt w handlu powstał po stronie eksportu, bo kraje te wchłaniały każdą ilość importowanych dóbr. Widoczne skutki takiej nierównowagi zdaniem autora zniwelowały równocześnie prowadzone inwestycje zagraniczne. Zachodnie koncerny szybko odkryły plusy takiej strategii: koszty, w tym pracownicze. Bo do dzisiaj wykwalifikowany pracownik (m.in. w Polsce) jest 50 procent tańszy niż ten ze strefy euro. A sytuację dodatkowo komplikuje brak transparentnych regulacji podatkowych w takich krajach jak Albania i Słowacja. Ale w kryzysie o połowę spadły inwestycje bezpośrednie, a w 2009 roku, był wręcz zauważalny odpływ kapitału z państw, które jako ostatnie wchodziły do Unii. Zdaniem autora kraje te powinny ostro wziąć się za oszczędzanie, aby zapełnić powstałą w ten sposób lukę. Dodatkowo kraje te zadłużone są w walutach obcych. Uzależnienie od kursów walut innych krajów: stefy euro, Szwajcarii, ale i Japonii może spowodować zawirowania wokół bilansów w przyszłości. Autor komentarza jest przekonany – problemem nowych krajów Unii Europejskiej jest brak własnych mechanizmów napędzających gospodarkę. Poza tym uważa, że ciągle pokutować będzie "socjalistyczne rozleniwienie", a na obywatelach zemszczą się przez lata kultywowana niechęć do brania losu w swoje ręce, a także bogacenie się przy pomocy skorumpowanego systemu. Ale, że to nie jest dobra metoda, boleśnie przekonają się nowe państwa Unii na własnej skórze – ostrzega autor komentarza.

Agnieszka Rycicka

Red. odp.: Iwona Metzner