FAZ: Tylko niewielu Polaków interesuje się losem uchodźców
18 maja 2016Sprawa dotyczy niewielkiej wsi Rothenklempenow koło Loecknitz (Meklemburgia-Pomorze Przednie) na granicy polsko-niemieckiej. We wsi, a konkretnie w pobliskim lesie, stoi dom, który „w szczególny sposób opowiada o zawirowaniach polityki migracyjnej” – polskiej i niemieckiej – pisze FAZ.
Dom jest własnością prywatną. W szczytowym momencie kryzysu migracyjnego właściciel budynku wynajął go lokalnym władzom. Od listopada ubiegłego roku mieszkają tam uchodźcy. Początkowo 47, obecnie tylko 13 młodych Syryjczyjków. Opiekuje się nimi z jednej strony miejscowy niemiecki związek socjalny, z drugiej – wolontariusze z Polski. „To z kolei jest zarzewiem konfliktów” – pisze FAZ. Dziennik wyjaśnia, że warunki w Rothenklempenow są trudne zarówno dla uchodźców, jak i pomocników. Budynek położony jest nie tylko z dala od wszystkiego, ale także poza zasięgiem tak ważnej dla uchodźców telefonii komórkowej. Kursy integracyjne prowadziło przez jakiś czas dwóch nauczycieli – Polaków „z bardzo dobrym niemieckim, choć z akcentem”. Obecnie lekcje prowadzi tylko jedna była nauczycielka.
Opisując „polskie niuanse” pomocy uchodźcom, dziennik przypomina, że w Loecknitz osiedliło się w ostatnich latach wielu Polaków, bo po niemieckiej stronie życie jest tańsze niż w Szczecinie. W Loecknitz mieszka obecnie ok. 60 polskich rodzin, co stanowi około 10 proc. mieszkańców. To z kolei poderwało do działania silną w tym regionie skrajnie prawicową NPD, która wezwała do „zatrzymania polskiej inwazji”. Ostatnie utarczki z NPD miały miejsce w kwietniu, kiedy powołany w Loecknitz Regionalny Urząd Edukacji, Integracji i Demokracji zaprosił polskich obywateli do dyskusji na temat polityki migracyjnej. A ponieważ na spotkaniu mówiono jedynie po polsku, zwolennicy NPD próbowali za pomocą rękoczynów zakłócić spotkanie.
„Mimo, iż Polacy w Loecknitz wiedzą z własnego doświadczenia, czym jest integracja, tylko niewielu interesuje się losem uchodźców” – zaznacza FAZ. W liczącym pół miliona mieszkańców Szczecinie nie ma tak wielu uchodźców jak w strukturalnie słabym regionie Uecker-Randow. Solidarność mieli za to już kilka tygodni temu przećwiczyć polscy nacjonaliści i zwolennicy NPD na wspólnej demonstracji przeciwko obcokrajowcom.
Z drugiej strony również w Szczecinie są młodzi ludzie chętni do pomocy. To oni założyli inicjatywę „Refugees welcome Szczecin“, która znalazła pole do działania po niemieckiej stronie, m.in. w Rothenklempenow. Polacy zbierali ubrania dla uchodźców, postarali się o 20 rowerów, świętowali z uchodźcami Boże Narodzenie. „Nie obyło się jednak bez turbulencji” – donosi niemiecki dziennik. Wolontariusze z Polski skarżyli się wielokrotnie na niemiecką urzędową pomoc migrantom: że jest niewystarczająca, że zbyt mało czyni się na rzecz integracji uchodźców na rynku pracy, że w ośrodku jest brudno. Niemcy z kolei ripostowali, że Polacy udzielają się tylko od czasu do czasu, a pomoc musi być gwarantowana codziennie. Wyjaśnić miał te wszystkie konflikty marcowy „okrągły stół”. „Wszystkiego nie dało się wyjaśnić” – pisze FAZ, ale „koniec jest bliski” z innego powodu. Obecnie do Meklemburgii-Pomorza Przedniego nie trafiają nowi uchodźcy, a z końcem lipca ośrodek w Rothenklempenow zostanie zamknięty.
oprac. Katarzyna Domagała