Francja. Krok w stronę świąt
29 listopada 2020Sucy-en-Brie. Malowniczo położona na wzgórzu nad dolinami Sekwany i Marny, miejscowość na bliskich przedmieściach Paryża. Zamożna część miasteczka przycupnęła wokół XVII-wiecznego pałacu należącego do brata Madame de Pompadour. Handlowa – znajduje się w starej dzielnicy Sucy.
Targ tętni życiem. Dużo kupujących. Utrzymują przepisowy dystans między sobą. Nieco pod górkę i fryzjer. Zamknięty. Obok butik z pamiątkami i kwiaciarnia. Na zewnątrz choinki przypominają o świętach, tak jak dekoracje w środku. Bombki i przysypane sztucznym śniegiem suszone kwiaty. Młoda sprzedawczyni chętnie rozmawia. „W listopadzie musieliśmy zamknąć nasz sklepik. To był bardzo trudny okres. Finansowo mamy ciężką sytuację. Święta? Mamy nadzieję, że się odbijemy od dna, bo przecież trzeba było płacić za wynajęcie lokalu.” Na pytanie czy mają pomoc od rządu, który mówił o miliardach jakie mają dostać najbardziej dotknięte kwarantanną placówki handlowe odpowiada - „restauracje tak, dostają – my nie”. Uśmiecha się ciepło, ale nie tryska optymizmem.
Świat książek
Znów pod górkę. Apteka na rogu. Tutaj bez zmian. Cały listopad była otwarta. Optyk jest czynny po wielotygodniowej przerwie, ale w środku nie ma klientów. Inny niż w kwiaciarni nastrój panuje w pełnej uroku księgarni. „Jesteśmy wykończeni, padamy na twarz ze zmęczenia, ale jesteśmy bardzo zadowoleni.” - mówi jeden z pary księgarzy gdy wchodząc do wnętrza pytam jak przeszli kwarantannę. „Mieliśmy więcej klientów niż zazwyczaj. Skorzystaliśmy z zasady „click and collect”. Ludzie zamawiali, a potem odbierali przygotowane paczki. Okazało się, że mamy wielu wiernych czytelników, którzy bardzo sobie cenią naszą księgarnie – jedyną w promieniu kilkunastu kilometrów. Naprawdę mieliśmy duże wsparcie. Okazali niezwykłą solidarność.” Mówię, że według mediów księgarnie przeżywały trudne chwile. „Taki był los wielu prywatnych placówek. To dotknęło wiele księgarń w Paryżu” - mówi drugi mężczyzna stojący za kasą i dodaje - „jedne prowadziły taką sprzedaż jak my, inne musiały być zamknięte”.
Od alkoholi do sportu
Znów czynny jest papierniczy. Ponownie można przed nim zobaczyć ustawione na chodniku obrotowe stojaki ze świątecznymi kartkami i z kalendarzami. „Alkoholowy”, głównie z winem i whisky, czynny był przez cały okres kwarantanny, tak jak kiosk z gazetami. Po miesięcznej przerwie otwarty jest duży sklep z obuwiem, ubraniami i sprzętem sportowym, ale we wnętrzu nikogo nie ma. „Było ciężko, a i teraz nie jest lekko” - mówi zdawkowo sprzedawca. Bar obok jest zamknięty. Krzesełka na stołach. Bary i restauracje mają być otwarte po 20 stycznia przyszłego roku. Tak jak wyciągi i kolejki linowe w kurortach narciarskich. Premier Jean Castex zezwolił na to by stacje otworzyć dla turystów, ale bez infrastruktury niewielu się skusi na świąteczny wypoczynek w górach. Dyrektorzy kilku stacji zapowiedzieli, że od 1 stycznia nie będą płacili ubezpieczeń. Firmy ubezpieczeniowe przestraszyły się tych gróźb i zaproponowały zmniejszenie składek.
Sposób na kryzys
Wiele restauracji omija nakaz zamknięcia lokali i prowadzi sprzedaż na wynos. Zamawia się telefonicznie lub przez internet, a odbiera osobiście. „U Turka”, gdzie ponoć są „najlepsze kebaby w departamencie Val de Marne”, otwarte drzwi zatarasowano stołami. Wstęp do wnętrza wzbroniony, ale pracownik wydaje klientom paczki z zamówieniami. „Dajemy radę” - mówi i dodaje -”ciężko jest, ale ruch tylko niewiele mniejszy gdy restaurację mieliśmy otwartą”. W „Pałacu z Kaszmiru”, lokalu cieszącym się opinią wyśmienitej kuchni specjalizującej się w przysmakach indyjskich, zawsze było tłoczno, szczególnie w weekend. „Prowadzimy sprzedaż na wynos i nie brakuje nam zamówień” - wyjaśnia właściciel uśmiechem kwitujący swoje słowa.
Zbuntowani księża
Wąska, pełna czaru uliczka brukowana „kocimi łbami”. Perspektywę zamyka bryła XII wiecznego kościoła. Jego przysadzista wieża króluje nad miasteczkiem. W nabożeństwach, tak jak w meczetach i synagogach, po miesięcznej przerwie udział mogą brać wierni, ale nie więcej niż 30 osób. Wielu księży katolickich zapowiedziało, że nie będą przestrzegali nakazu. Episkopat zwrócił się w tej sprawie do Rady Konstytucyjnej (odpowiednik Trybunału Konstytucyjnego), a ta w niedzielę oświadczyła, że „ograniczenie jest nielogiczne, bo niektóre świątynie mogą pomieścić kilkaset osób. Zatem limity powinny być wprowadzane na zasadach uwzględniających powierzchnię kościoła”. Rada dała rządowi dwa dni na podjęcie decyzji w tej sprawie. Epidemiolodzy obawiają się, że zbytnie poluzowanie rygorów może spowodować „trzecią falę ataku koronawirusa”.
Chcesz skomentować ten artykuł? Dołącz do nas na facebooku! >>