1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Görlitz-Zgorzelec. Jedno miasto w dwóch krajach

3 listopada 2021

Samorządowcy marzą, by Görlitz i Zgorzelec były jednym miastem funkcjonującym w dwóch krajach. Po niemieckiej stronie ruszyło bilateralne studio radiowe.

Bilateralne studio radiowe, które uruchomiły w Görlitz MDR i Polskie Radio Wrocław
Bilateralne studio radiowe, które uruchomiły w Görlitz MDR i Polskie Radio WrocławZdjęcie: Aureliusz M. Pędziwol/DW

Octavian Ursu i Rafał Gronicz nie mają cienia wątpliwości, że rządzą w jednym mieście. Chcieliby – jak mówił Gronicz – dożyć czasów, kiedy będzie ono mogło działać w ramach jednego porządku prawnego i z jedną osobą na jego czele. Ursu jest nadburmistrzem Görlitz, Gronicz – burmistrzem Zgorzelca.

Tym razem obaj spotkali się na konferencji europejskiej zorganizowanej we wtorek 2 listopada przez nadającą z Lipska publiczną stację radiowo-telewizyjną MDR w dawnej synagodze w Görlitz. Była to jedyna bożnica w Saksonii, która nie spłonęła podczas „nocy kryształowej” z 9 na 10 listopada 1938 roku. Mocno podupadła jednak w czasach komunistycznych. 30 lat trwała jej restauracja. Została otwarta 12 lipca br., dziś jest siedzibą miejscowego Forum Kultury.

Jedno miasto w dwóch krajach

– Jeden burmistrz, to piękna idea, wizja przyszłości – zapewnia nadburmistrz Ursu w rozmowie z DW. – To marzenie samorządowców, ale myślę, że i mieszkańców, żeby być jednym miastem funkcjonującym w dwóch krajach, dwóch kulturach – tłumaczy DW burmistrz Zgorzelca, według którego ku takim rozwiązaniom dążą też podzielone miasta na granicy Francji i Niemiec.

Burmistrz Zgorzelca Rafał GroniczZdjęcie: Aureliusz M. Pędziwol/DW

Gronicz się nie upiera, że musi być jeden burmistrz, choć to by jego zdaniem rozwiązało trochę spraw związanych z planowaniem przestrzennym po obu stronach granicy. – Natomiast bardzo nam zależy, żeby na pograniczu móc się kierować własnymi, zunifikowanymi przepisami, wypracowanymi na poziomie Brukseli – wyjaśnia. Bo celem jest po prostu, żeby ludziom się łatwiej żyło.

– To całkowicie uprawnione rozważania, które wynikają z zyskanych doświadczeń – przyznaje w rozmowie z DW Oliver Schenk, minister do spraw federalnych i europejskich w rządzie Saksonii i szef biura tego gabinetu. – To nie pojawi się tu szybko, ale za dziesięć, dwadzieścia lat może się okazać koniecznością.

„Zamykanie granic nie rozwiązuje problemów”

Tym najważniejszym doświadczeniem ostatnich lat jest covid. Pandemia dotknęła wszystkich, ale szczególnie pogranicze, gdy z dnia na dzień zostały zamknięte granice. – Nigdy nie myślałem, że kiedykolwiek jeszcze przeżyję sytuację zamkniętej granicy między Wschodem a Zachodem. Dorastałem w czasach dyktatury i wiedziałem, co to znaczy – wspominał urodzony w Bukareszcie Ursu. – Nagle rodziny nie mogły się odwiedzać, dzieci nie mogły iść do szkoły w Niemczech, lekarze i pielęgniarki nie mogli przyjechać do naszej kliniki.

Octavian Ursu - burmistrz GörlitzZdjęcie: Aureliusz M. Pędziwol/DW

– W tym całym nieszczęściu jedyną dobrą rzeczą było pokazanie, co się stanie, jak zamkniemy granicę – zauważył z kolei Gronicz. – Okazało się, że zamykanie granic nie rozwiązuje problemów, tylko tworzy nowe – dodaje w rozmowie z DW. – Spowodowało to 30-kilometrowe korki i cierpienie ludzi nieprzygotowanych na to, że trzeba czekać kilkadziesiąt godzin, by przekroczyć granicę – podkreśla burmistrz Zgorzelca. Domaga się, by Görlitz i Zgorzelec były traktowane jako jedno miasto. Mimo wszystko widzi w doświadczeniu pandemii coś pozytywnego. – Dla młodych ludzi może to być lekcja, jak to będzie wyglądać, gdy odetniemy się od naszych sąsiadów.

„Wolność mediów większa niż w Niemczech”

Gościem konferencji miał być premier saksońskiego rządu Michael Kretschmer, ale nie przyjechał ze względu na kwarantannę. W Görlitz nie pojawili się więc także szefowie samorządów sąsiednich regionów: marszałek Dolnego Śląska Cezary Przybylski i hetman województwa libereckiego Martin Půta. Zastąpili ich ambasadorowie Polski i Czech w Berlinie, Andrzej Przyłębski i Tomász Kafka. Saksonię reprezentował Oliver Schenk.

Ambasador Polski w Niemczech Andrzej Przyłębski Zdjęcie: Aureliusz M. Pędziwol/DW

Obaj ambasadorowie i tak mieli być w Görlitz jako uczestnicy dyskusji „Media i ich społeczne funkcje w Europie”. – Przed tą konferencją pytaliśmy polskie koleżanki i kolegów, czy zechcieliby wziąć w niej udział, i dostaliśmy wiele odmów. Nie przesadzę, gdy powiem, że chodziło o słowo „strach”. Czy pan to rozumie? – spytał polskiego ambasadora Klaus Brinkbäumer, dyrektor programowy MRD, były naczelny tygodnika „Der Spiegel”.

– W ogóle nie, przed czym? – odpowiedział pytaniem Andrzej Przyłębski. – Może zadziwię pana, ale wolność słowa w Polsce jest większa niż w Niemczech – dodał.

Rzeczywiście zadziwił: – Większa niż w Niemczech? – prowadzący debatę powtórzył z niedowierzaniem jego ostatnie słowa. – Tak, tak. To widać na przykładzie Polski. Artykuły są tak błędne, tak jednostronne – odparł ambasador, dodając jeszcze, że ta wolność mediów w Polsce nie jest zasługą dziennikarzy, lecz wynika z głębokiego podziału w społeczeństwie powodującego, że różne grupy społeczne chcą mieć własne media i je tworzą. Niestety, na podium nie było nikogo, kto mógłby poddać w wątpliwość twierdzenie, że media publiczne są dziś w lepszej kondycji.

Być ludźmi pogranicza

W debacie nie uczestniczył Marek Prawda, który był m.in. ambasadorem Polski w Niemczech. W głównym referacie konferencji przedstawił jej uczestnikom najpierw panoramę dzisiejszej Unii Europejskiej, w której pandemia obnażyła różnice między jej państwami członkowskimi, a potem przypomniał, jak to w Europie wyglądało przed laty. Mówił o uchodźcach z NRD w Warszawie w 1989 roku, wspomnieniach Angeli Merkel o jej wyprawie z lat 80. do Gdańska na film Andrzeja Wajdy „Człowiek z żelaza”. „Wówczas jeździło się z NRD do Gdańska, by wciągać do płuc wolność”, powiedziała mu niemiecka kanclerz.

Były ambasador Polski w Niemczech Marek PrawdaZdjęcie: Aureliusz M. Pędziwol/DW

Prawda mówił też o coraz częstszych dziś próbach przepisywania historii, jak choćby o umniejszaniu znaczenia polskiego „okrągłego stołu”, który w tym ujęciu powinien znaleźć się na śmietniku historii. Nie przypuszczał zapewne, że kilka godzin później w tej samej sali jego następca na stanowisku ambasadora zademonstruje, jak to się robi. Andrzej Przyłębski przedstawił w Görlitz polski „okrągły stół” jako rozwiązanie, które wprawdzie służy jako „quasi wzorzec”, ale nie zyskało poparcia całego społeczeństwa. Skutkiem było jego zdaniem stworzenie postkomunistycznej elity „z udziałem kilku bojowników ‘Solidarności’”. – Prawdziwa „Solidarność” doszła do słowa dopiero z rządem Kaczyńskiego w 2015 roku – powiedział Przyłębski.

Marek Prawda mówił zaś o Czesławie Miłoszu, który widząc w przedwojennym Wilnie wybujałe nacjonalizmy postanowił stać się otwartym człowiekiem pogranicza. – Nam wszystkim, mieszkańcom stolic, dobrze by zrobiło, gdybyśmy w tym sensie stali się choć trochę ludźmi pogranicza – powiedział.

Pierwsze takie studio w Europie

W tym może pomóc pierwsze bilateralne studio radiowe, które we wtorkowe popołudnie uruchomiły w samym centrum Görlitz MDR i Polskie Radio Wrocław. Z polskiej strony będą w nim pracować przedstawicielka mniejszości niemieckiej w Polsce Klaudia Kandzia z Radia Opole oraz Tomasz Sikora z Radia Wrocław. Z niemieckiej zaś – Peggy Wolter i Uwe Walter z Radia Saksonia (Sachsenradio). Jak podkreśliła szefowa MDR Karola Wille, takiego dwunarodowego studia radiowego nie było dotąd „nigdzie w Europie”.

Wyjątkowe sąsiedztwo Goerlitz i Zgorzelca

02:56

This browser does not support the video element.