1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Gazociąg Nabucco. Przebrzmiała pieśń?

Malgorzata Matzke27 kwietnia 2012

Gazociągu Nabucco miał uniezależnić choć w pewnym stopniu Europę środkową od dostaw gazu z Rosji. Teraz realizacja projektu znalazła się pod znakiem zapytania.

Front row, from L-R President of the European Commission Jose Manuel Barroso, Hungarian Prime Minister Gordon Bajnai, Austrian Chancellor Werner Feymann, Turkish Prime Minister Recep Tayyip Erdogan, Bulgarian Prime Minister Sergey Stanishev and Romanian Prime Minister Emil Boc sign the intergovernmental agreement on the setting up of the Nabucco Commission to promote and control the construction of Nabucco natural gas pipeline connecting the Caspian Sea region and Europe through Turkey and bypassing Russia and Ukraine in Ankara, Turkey, 13 July 2009. EPA/IMRE FOELDI +++(c) dpa - Report+++
Zdjęcie: picture-alliance/dpa

Spotkanie przedstawicieli koncernów energetycznych z Turcji, Bułgarii, Rumunii, Węgier i Austrii w roku 2002 miało przebiegać w pełnej harmonii, a ukoronował go wspólny wieczór w Wiedeńskiej Operze. W programie opera Verdiego "Nabucco", i chyba wieczór przypadł do gustu gości. Bo jaki byłby inny powód, by planowi wspólnego projektu energetycznego nadać właśnie nazwę "Nabucco"?

Plan, jaki stał za tym projektem, był bardzo ambitny: uniezależnić się od rosyjskiego potentata energetycznego Gazpromu i wybudować własna nitkę gazociągu z Azerbejdżanu aż do Austrii.

Dysharmonia

Lecz w dziesięć lat po operowym wieczorze po panującej wtedy harmonii nie ma już nawet śladu. Niemiecki koncern energetyczny RWE, który dołączył do tego grona już po sławetnym wieczorze operowym jako szósty udziałowiec konsorcjum,  postrzega cały projekt dość krytycznie i rozważa nawet wycofanie się z niego. W ubiegły wtorek (24.04) węgierski koncern energetyczny MOL oficjalnie zapowiedział, że ze względu na rosnące koszty przedsięwzięcia wycofuje zeń swój finansowy udział. Jak lapidarnie stwierdzono w Budapeszcie, model finansowy o tych rozmiarach jest nie do przyjęcia, z tego względu Węgry nie akceptują budżetu na rok 2012.

Podpisanie umowy o budowie gazociągu odbyło się w 2009 r. w AnkarzeZdjęcie: AP

Koła dobrze poinformowane twierdzą, że zamiast planowanych 8 miliardów euro gazociąg ma kosztować 15 miliardów. Za przyczyny podaje się rosnące ceny materiałów budowlanych i rud żelaza.

Rosjanie kuszą

Także w łonie samego konsorcjum pojawiły się głosy: trzeba oszczędzać, jak zaznacza Jonas Graetz z Center for Security Studies na politechnice ETH w Zurychu. "Węgry przeżywają kryzys ekonomiczny, a z drugiej strony dostały dobre oferty od Rosjan. Węgry należą do rosyjskiego projektu South Stream i są bardzo uzależnione od dostaw gazu z Rosji", powiedział Graetz w rozmowie z DW. Bardziej opłaca im się więc kooperować ze stroną rosyjską niż forsować projekt Nabucco.

Reinhard Mitschek, dyrektor organizacyjny projektu NabuccoZdjęcie: picture-alliance/ dpa

South Stream, którym popłynąć ma rosyjski gaz przez Węgry aż do Włoch, jest tylko jednym z konkurencyjnych przedsięwzięć dla Nabucco. Jest jeszcze bowiem turecki projekt Tanap i planowany gazociąg koncernu BP. "W moim odczuciu wycofanie się Węgier osłabia projekt Nabucco", twierdzi Graetz. "Alternatywny projekt BP będzie miał większe szanse".

Pierwotnie planowana trasa Nabucco

Może być krótszy

Lecz pomimo wycofania się Węgier cały projekt nie musi upaść. Korzystną alternatywą byłaby budowa gazociągu tylko do granicy austriackiej i skierowanie go do już istniejącego tureckiego rurociągu, zamiast prowadzić go przez całą Turcję aż do azerbejdżańskiej i gruzińskiej granicy. "Sądzę, że gazociąg Nabucco po prostu będzie krótszy", mówi Graetz. A co dla gazociągu oznaczać będzie decyzja Węgier, to się dopiero okaże.

Wycofanie się z tego wspólnego projektu było ze strony Węgier także symbolicznym gestem, twierdzi szwajcarski ekspert. "Węgrzy chcieli w ten sposób pokazać, że rosyjski South Stream ma przewagę".

Wiele niewiadomych

Oznacza to jednak niewykorzystanie szansy, jaka tkwiła w tym gazociągu dla państw Europy środkowo-wschodniej, to znaczy uniezależnienia się od Rosji. Jonas Graetz twierdzi, że trzeba odczekać, co przyniesie konkretnie projekt koncernu BP, ale jak do tej pory nieznane są jeszcze szczegóły. "Decydującą kwestią jest, czy uda się na europejski rynek doprowadzić gaz z Azji centralnej niezależnie od Rosji". Czy odbędzie się to przez Nabucco, czy przez inny gazociąg, to nie ma właściwie znaczenia, twierdzi. Najpierw jednak muszą znaleźć się partnerzy, którzy w ogóle po stronie azerbejdżańskiej gaz udostępnią, bo owi są jeszcze nieznani. Piłka jest teraz w rękach potencjalnych dostawców, którzy nie wystąpili jednak jeszcze z żadnymi obietnicami. Poza tym należy odczekać jak do tego projektu, uważanego kiedyś za wzorcowy, ustosunkuje się Unia Europejska, bo ze względu na eksplozję kosztów, o euforii nie ma już raczej mowy.

W roku 2002 snuto optymistyczne plany, że gazociąg może być gotowy w roku 2015 . Teraz nawet eksperci nie odważają się na żadne prognozy. Jonas Graetz ostrożnie wymienia rok 2018.

Friedel Taube / Małgorzata Matzke

red.odp.: Bartosz Dudek