1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Gdzie spoczywają anonimowe ofiary morskiego żywiołu?

15 listopada 2017

Cmentarz w Westerland na wyspie Sylt na Morzu Północnym jest jednym z najstarszych cmentarzy dla topielców w Niemczech.

Na plażach wyspy Sylt grzebano jeszcze w XIX wieku wyrzuconych przez Morze Północne  topielców
Na plażach wyspy Sylt grzebano jeszcze w XIX wieku wyrzuconych przez Morze Północne topielców Zdjęcie: picture-alliance/dpa/Ossinger

Niewielkie miejsce za groblą w Westerland na wyspie Sylt okala żywopłot. Stoją tam ciasno drewniane krzyże, które zdobią jedynie niepozorne róże. W środku cementarza znajduje się nagrobny kamień pamiątkowy. Na pierwszy rzut oka wszystko sprawia wrażenie zwyczajnego cmentarza. Z tą różnicą, że na krzyżach brakuje tabliczek z nazwiskiem zmarłych, a zamiast tego jest nazwa miejscowości i data. Na cmentarzu w samym sercu Sylt wieczny spoczynek znaleźli topielcy, których ciała morze wyrzuciło na plażę. Miejsce to jest tak szczególne, że nawet odwiedzają je turyści. 

Najstarszy cmentarz topielców

Powstały w 1854 r. cmentarz przypomina czasy, kiedy topielców znajdowano regularnie na brzegu morza. Z powodu wzmożonej żeglugi handlowej i wzmożonego ruchu pasażerskiego parowcami coraz więcej statków narażone było na otwartym morzu na niebezpieczeństwa, często tonęli marynarze. Tylko na wyspie Sylt osiadały w tym czasie na mieliźnie nawet trzy statki dziennie. Wyrzucane przez morze zwłoki zakopywano wtedy po prostu w piasku na plażach. Jednak od początku XIX wieku zarządzono, że za chowanie topielców będzie płacić państwo i pojawiły się też dla niech pierwsze cmentarze.

W tym czasie zarządzający wybrzeżem Sylt Wulf Hensen Decker założył poza miastem Westerland pierwszy cmentarz dla bezimiennych ofiar utonięć. Ponieważ nie wiadomo było, czy osoby te były ochrzczone albo czy może targnęły się na swoje życie, nie ryzykowano pochówku w poświęconym miejscu czyli na kościelnym cmentarzu.

W tym czasie znalezienie topielców i ich pochówek były dla mieszkańców Syltu oraz kuracjuszy wielkim wydarzeniem, które poruszało wszystkich na wyspie. Trumny wykonywano wtedy z wyrzuconych przez morze resztek drewna pochodzących z wraków statków.

Harm Muesker

W sumie 53 topielców znalazło wieczny odpoczynek na cmentarzu w Westerlandzie. Udało się zidentyfikować jedynie marynarza Harma Mueskera, który otrzymał własny kamień nagrobny. Ostatniią ofiarę morskiego żywiołu pochowano tam 2 listopada 1905 roku. Dwa lata później cmentarz zamknięto z braku miejsc.

Takich cementarzy jak ten na Sylcie jest na niemieckim wybrzeżu Morza Północnego dużo więcej m.in. na wyspach fryzyjskich Spiekeroog i Amrum czy na należącej do Hamburga wyspie Neuwerk na Łabie.

Dzisiaj wyłowione z morza zwłoki chowa się na pobliskich cmentarzach: na Sylcie przy kościele ewangielickim Sankt Niels, w Hamburgu na cmentarzu Oejendorfer Friedhof, gdzie wyznaczone jest specjalne miejsce do anonimowych pochówków. Ale obecnie Morze Północne czy Łaba wyrzucają rocznie jednego do dwóch topielców. Są to niejednokrotnie ofiary przestępstw. Ale dzięki najnowszym testom DNA tylko nieliczne ofiary pozostają anonimmowe - zaznacza Uwe Keller, rzecznik policji  w Szlezwiku-Holsztynie. Dane denata porównuje się w banku danych dla osób zaginionych lub niezidentyfikowanych. Wielu można w ten sposób zidentyfikować.

Długotrwałe procedury

Zanim jednak dojdzie do pochówku, może upłynąć wiele miesięcy. Ostatniego topielca odkryła policja z Hamburga w listopadzie 2016 r. na brzegu Łaby Północnej. Testy DNA i porównania z bankiem danych ciągnęły się do października 2017 i okazało się, że topielcem był 56-letni Portugalczyk. Nieznane są jeszcze okoliczności jego śmierci. O tym, gdzie zostanie pochowany, zadecyduje jego rodzina, pod warunkiem, że uda się policji ją znaleźć. W innym razie dojdzie do pochówku z urzędu na cmentarzu Oejendorfer Friedhof w Hamburgu.

 

Alexandra Jarecka (kna)