Gigant mięsny rekrutuje Ukraińców do pracy w Niemczech
31 marca 2022Niemiecki koncern Toennies już przy granicy polsko-ukraińskiej próbuje rekrutować uchodźców do pracy w zakładach mięsnych w Niemczech. Magazyn telewizji ARD „Panorama” doniósł, że pracownicy firmy rozdają w Przemyślu ulotki o pracy dla pomocników przy produkcji.
Na jednej z takich ulotek Toennies opisuje warunki pracy, podając, że stawka za godzinę wynosi 11 euro, do tego „nieopodatkowany dodatek za pracę w niedziele, święta lub w nocy”, „24 dni płatnego urlopu”, „dodatek świąteczny i wakacyjny”. Firma – jak głosi ulotka – oferuje zakwaterowanie za 254 euro miesięcznie, a czynsz jest potrącany z pensji.
Bez małych dzieci i seniorów
Koncern Toennies potwierdził próby werbunku. Trzech pracowników zostało wysłanych na granicę polsko-ukraińską, aby mogli zaoferować pracę uchodźcom wojennym – poinformowała firma.
– Oferujemy jedenaście euro za godzinę, to powyżej ustawowej płacy minimalnej – powiedział ARD rzecznik prasowy koncernu, Fabian Reinkemeier. Dodał, że ukraińskim uchodźcom oferuje się transport do Niemiec i zakwaterowanie.
Wolontariusze w Przemyślu, którzy rozmawiali z pracownikami Toenniesa mówili ARD, że pracownicy rekrutujący Ukraińców dają do zrozumienia, że nie chcą zabierać ze sobą małych dzieci ani osób starszych, tylko ludzi, którzy mogą pracować w zakładach mięsnych. Rzecznik firmy nie potwierdził tych doniesień. Poinformował tylko, że w dwóch placówkach w Niemczech przyjęto już kilkunastu uchodźców z Ukrainy. – Przyjęliśmy już kilka kobiet z dziećmi, ponieważ udało nam się znaleźć dla nich odpowiednie zakwaterowanie na prywatnym rynku mieszkaniowym – powiedział Reinkemeier w rozmowie z „Panoramą”. Podkreślił także osobiste zaangażowanie szefa koncernu. Na początku marca Clemens Toennies towarzyszył transportowi z pomocą dla uchodźców z Ukrainy w Polsce i przekazał konserwy mięsne.
„Wzbogacanie się na nieszczęściu”
Próby rekrutacji podejmowane przez Toenniesa są krytykowane jako „nie na miejscu” i „nietaktowne”. Tak uważa m.in. inicjatywa „WerkFAIRträge”, której celem jest poprawa warunków pracy i zakwaterowania migrantów w przemyśle mięsnym. Inge Bultschneider z tej inicjatywy skrytykowała fakt, że właściciel firmy Clemens Toennies do wybuchu wojny w Ukrainie deklarował się jako przyjaciel Putina. – Wzbogacanie się na nieszczęściu i sprzedawanie tego jako dobrego uczynku nie jest niczym nowym w przemyśle mięsnym. Kiedy w 2015 roku napływali uchodźcy, doświadczyliśmy czegoś podobnego – powiedziała Bultschneider w programie ARD.
Firma nie rozumie krytyki. – Pomagamy uchodźcom wojennym na miejscu i oferujemy im perspektywy na przyszłość – przekazał rzecznik. – Nie wzbogacamy się na trudnej sytuacji uchodźców. To całkowicie błędne stwierdzenie – dodał.
„Niemoralne i niegodziwe”
Filiz Polat z Partii Zielonych również uważa działania koncernu za problematyczne. To dobrze, że firmy są otwarte na uchodźców – powiedziała ARD. – Ale uciekającym ludziom już na granicy podsuwać pod nos umowę ma w sobie coś niemoralnego i niegodziwego.
Konsul generalny RP w Kolonii, Jakub Wawrzyniak, skomentował sprawę na Twitterze: „Przypuśćmy, że uwierzyłbym, iż oferta grupy Toennies dotycząca zapewnienia uchodźcom pracy, transportu i zakwaterowania płynie prosto z serca: nawet wtedy, po doświadczeniach z pracownikami z Polski, Rumunii, Bułgarii i Węgier miałbym spore wątpliwości, czy ukraińscy przyjaciele nie staną się na końcu ponownie ofiarami".