Gliński: Niemcy próbują ingerować w wybory w Polsce
13 października 2023Stosunki polsko-niemieckie „są trudne” – ocenia minister kultury i dziedzictwa narodowego Piotr Gliński w rozmowie z wydawaną w stolicy Niemiec gazetą „Berliner Zeitung”. „A głównym powodem, dla którego te relacje są trudne, jest polityka Niemiec. Zarówno w sprawach europejskich, jak i w odniesieniu do Polski” – mówi. Jak ocenia, jesteśmy świadkami „bankructwa” niemieckiej polityki zbliżenia z Rosją, której sukces miała zapewnić współpraca gospodarcza. „Pośrednio przyczyniła się ona do agresji Putina. Także ten problem obciąża stosunki polsko-niemieckie. Przez wiele lat byliśmy przeciwko tej polityce. Niemcy ją kontynuowały” – mówi Gliński, przypominając m.in. o gazociągach Nord Stream.
Uważa on też, że niemieckie elity próbują wpływać na polską politykę. „Znamy przecież publiczne wypowiedzi niemieckich polityków o sytuacji politycznej w Polsce, stanie demokracji, praworządności. Tylko że te wypowiedzi są całkowicie bezpodstawne, są po prostu nieprawdą. To oczywiste próby wywierania wpływu, ingerowania w wybory i wewnętrzne sprawy Polski. W Europie z partnerskimi stosunkami jest to nie do przyjęcia” – ocenia Gliński.
„Głębokie nieporozumienie”
Mówi też o „głębokim nieporozumieniu” dotyczącym przeszłości. Chodzi zarówno o kwestię odszkodowań za II wojnę światową, zwrotu zagrabionych dzieł sztuki, jak i upamiętnienia polskich ofiar wojny. Niemcy „do dziś nie zapłacili nam odszkodowań. Nie są też w stanie zbudować w Berlinie pomnika polskich ofiar”, dodaje.
Według Glińskiego są też problemy dotyczące wzajemnej komunikacji i wizyt. Twierdzi on, że „przypadkowo” dowiedział się o ostatniej wizycie niemieckiej minister kultury Claudii Roth w Polsce. Dopiero gdy strona niemiecka zorientowała się, że on wie, z ambasady nadszedł e-mail z zapytaniem, czy byłby gotów na spotkanie.
Wypomina także Niemcom, że żaden wysokiej rangi polityk tego kraju nie odwiedził dotychczas Instytutu Pileckiego w Berlinie, który od czterech lat funkcjonuje „jako zastępcze miejsce pamięci” o polskich ofiarach wojny. Zaś gdy niedawno planował on wizytę w Berlinie, zarówno Claudia Roth, jaki szefowa dyplomacji Annalena Baerbock miały inne zobowiązania i nie przyjęły zaproszenia na otwarcie dwóch ważnych wystaw o II wojnie światowej w Polsce.
Sponsorzy politycznych wydarzeń
Gliński krytycznie wypowiada się o działalności polskich mediów, będących własnością albo współwłasnością niemieckich firm, a także działana fundacji, powiązanych z niemieckimi partiami, które „sponsorują czysto polityczne wydarzenia”. W Niemczech podobna sytuacja „byłaby nie do pomyślenia”, ocenia. Niemiecka gospodarka „stała się politycznym graczem” w Polsce i próbuje „mieszać się w naszą polską politykę” – twierdzi minister. Jako przykład podaje programy stypendialne czy wpływy organizacji pozarządowych albo uczelni. „I tak pani Claudia Roth zaprasza do dyskusji o upamiętnieniu polskich ofiar (…) ekspertów z Polski, którzy nie mają demokratycznego mandatu, nie reprezentują polskiego rządu czy społeczeństwa, ale ‚przypadkowo’ są lub byli beneficjentami niemieckich stypendium i funduszy” – krytykuje Gliński. I dodaje, że niemiecki resort kultury prawie nie rozmawia o tym z polskim rządem i „w każdym razie nie ma porozumienia” w sprawie kierunku tego projektu.
Podkreśla on też, że „w Polsce jest wolność mediów”. Jego zdaniem najlepszym rozwiązaniem byłoby wprowadzenie na poziomie europejskim porównywalnych regulacji dotyczących wpływu kapitału zagranicznego na rynek medialny w krajach UE. „Albo ograniczenia i silne regulacje na wzór francuski, albo całkowicie wolny rynek” – proponuje. Jak podkreśla, nie do przyjęcia jest sytuacja, że niektóre kraje poprzez swój kapitał mogą wpływać na sytuację polityczną i demokrację w innych krajach, a inni nie maja takiej możliwości.