1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Globalny handel. Wąskie gardła dostaw

10 października 2022

Pandemia, wojna i inflacja obciążają niemiecką gospodarkę. Nad krajem krąży widmo recesji. Handlowcy mają nadzieję na ustabilizowanie się łańcuchów dostaw, ale ciężko mówić o optymizmie.

Zdjęcie: Bodo Marks/dpa/picture alliance

Wybrane dane wskazują, że ruch w handlu międzynarodowym zaczyna być bardziej płynny, niż w przeciągu ostatnich dwóch lat. Ważną wskazówką z niemieckiej perspektywy jest fakt spadku zatłoczenia kontenerowców w Zatoce Niemieckiej. W zeszłym miesiącu na wodach przed portami w Bremerhaven i Hamburgiem czekało 19 statków. Obecnie jest ich 12 - podaje Instytut Gospodarki Światowej (IfW) w Kilonii, a trend wskazuje na dalszą poprawę.

Również koszty kontenerów i statków spadają. Pandemia koronawirusa wstrząsnęła globalnym ruchem towarowym - od 2020 r. możliwości przewozów transportowych spadały, a popyt, zwłaszcza na towary z Dalekiego Wschodu, rósł. W okresie pandemii w niektórych przypadkach stawki frachtowe zwiększyły się nawet dziesięciokrotnie.

Korek przed portem w Hamburgu powoli się rozładowuje, ale w kolejce wciąż czeka 12 kontenerowcówZdjęcie: Hinrich Bäsemann/picture alliance

Niewielkie odprężenie

Vincent Stamer, ekspert ds. handlu IfW, również potwierdza, że obecnie w światowym handlu doszło do pewnego uspokojenia. – W ostatnich miesiącach pojawiły się coraz wyraźniejsze oznaki odprężenia. Na przykład od początku roku zauważalnie spadł Global Supply Chain Pressure Index, który mierzy zakres globalnych zastojów w dostawach.

Ekspert tłumaczy spadek stawek przewozowych aktualną zmianą zachowań konsumenckich w Europie. – Wywołany obawami przed recesją i inflacją popyt na dobra konsumpcyjne z Dalekiego Wschodu wydaje się maleć. Mniejszy import przekłada się następnie również na spadek kosztów transportu na tych trasach, ponieważ mniej towarów musi być transportowanych - mówi w rozmowie z DW.

E-auta Volkswagena gotowe do dostarczenia - ich produkcja już raz musiała zostać wstrzymana z powodu braku chipówZdjęcie: Peter Steffen/picture alliance/dpa

 

Pierwsze reakcje

W ostatnim okresie wiele firm zmieniło lub zdywersyfikowało swoje kanały dystrybucyjne. Monachijski Instytut Badań Ekonomicznych (Ifo) w badaniu przeprowadzonym latem br. wskazuje, że prawie 90 proc. niemieckich firm przemysłowych zareagowało już na problemy związane z globalnym łańcuchem dostaw.

Co prawda tylko ok. 13 proc. firm dokonało reintegracji wcześniej zlecanych na zewnątrz procesów produkcyjnych z własnymi strukturami. Jednakże 68 proc. firm zwiększyło zapasy magazynowe, a 65 proc. poszerzyło swoje struktury dystrybucyjne poprzez dodanie nowych dostawców i źródeł do swojej bazy dostaw.

– Obserwujemy różne strategie małych i dużych firm – wyjaśnia Andreas Baur z Instytutu Ifo. Duże firmy są bardziej aktywne niż małe i średnie. Przede wszystkim zdywersyfikowały struktury i dokładniej monitorują swoje łańcuchy dostaw. Z kolei małe i średnie firmy polegają raczej na zwiększeniu zapasów magazynowych.

Krótkoterminowy wzrost

Światowa Organizacja Handlu (WTO) ostrzegła w środę 5 października br., że światowy handel dotknie znaczne spowolnienie spowodowane wojną w Ukrainie, pandemią i konsekwencjami zmian klimatycznych. WHO obniżyło prognozę wzrostu dla 2023 r. z 3,4 do 1 proc. Natomiast w tym roku globalny handel powinien rosnąć mocniej niż zakładano wiosną. Bazująca na silnym eksporcie gospodarka niemiecka może na tym skorzystać.

Ale stałoby się tak tylko wtedy, gdyby warunki ramowe były odpowiednie, tzn. gdyby łańcuchy dostaw znów funkcjonowałyby bez zastrzeżeń - uważa Vincent Stamer, ekspert IfW: – Niemiecki przemysł, zwłaszcza ważny dla tego kraju sektor budowy maszyn, nadal cierpi z powodu zastojów w dostawach. Widać to po tym, że niemieckie firmy mają długą listę zamówień, ale nie mogą wszystkich zrealizować z powodu zastojów.

Dostawy energii elektrycznej mogą stać się największym wyzwaniem dla niemieckiej gospodarki w trakcie nadchodzącej zimyZdjęcie: Karl-Josef Hildenbrand/dpa/picture alliance

Również Clemens Fuest, szef Instytutu Badań Ekonomicznych w Monachium, nie widzi powodów do optymizmu. – Portfele zamówień są w wielu sektorach bardzo dobrze wypełnione – mówi w rozmowie z DW. Natomiast „wiele firm chce produkować, ale nie może” – dodaje. Ekspert podkreśla, że przedsiębiorstwa cierpią z powodu wysokich kosztów lub braku podzespołów.

I w ten sposób wychodzi na jaw, że sprawne współdziałanie łańcuchów dostaw uzależnione jest od rozkwitu światowego handlu, ale też patrząc w odwrotnym kierunku ten sam handel opiera się na funkcjonowaniu globalnych łańcuchów dostaw.

Zima zmrozi globalny eksport

Choć w sierpniu br. niemiecki eksport znów nieznacznie wzrósł, to zdaniem przedstawicieli biznesu cały trzeci kwartał skończy się na minusie. Według Zrzeszenia Niemieckich Izb Przemysłowo-Handlowych (DIHK) niewielki wzrost w sierpniu był tylko „ostatnim podrygiem przed mroźną zimą eksportową”.

„Szczególnie wyraźne” wzrosty cen energii w Niemczech były szkodliwe dla globalnej konkurencyjności – wyjaśnia Volker Treier, szef DIHK ds. handlu zagranicznego. W konsekwencji eksport hamuje. Również z ubiegłotygodniowego badania Ifo wynika, że oczekiwania niemieckich eksporterów szorują po dnie. Indeks klimatu biznesowego Ifo spadł we wrześniu br. do najniższego poziomu od maja 2020 r.

Dla eksperta ds. handlu Vincenta Stamera jasne jest, że „nie wszystkie wyzwania są dla niemieckich firm poza zasięgiem: obecnie muszą sobie poradzić przede wszystkim z wysokimi kosztami energii i słabnącym popytem.” Clemens Fuest z Instytutu Ifo również nie widzi na horyzoncie większych oznak optymizmu: – Przedsiębiorcy twierdzą, że obecna sytuacja jest jeszcze w miarę dobra, ale perspektywy na zimę są fatalne. Dominuje przekonanie, że niedobory energii będą się tylko pogłębiały.

Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na Facebooku! >>