"Widziałem korupcję na własne oczy"
14 lipca 2011DW: Coś chyba musiało Pana mocno zdenerwować, że zdecydował się Pan na walkę z korupcją na całym świecie?
Peter Eigen: Do 1991 roku byłem menadżerem Banku Światowego w Kenii. Tam właśnie przeżyłem, jak w wyścigu korupcji urzeczywistniane są projekty błędne – zamiast tych dobrych, których ludzie tak bardzo potrzebują. Ale kiedy chciałem przeciw korupcji coś robić, wyrzucono mnie z Banku Światowego.
DW: Co Pan widział?
PE: Jak wielkie przedsiębiorstwa z Niemiec, Kanady, Japonii, czy Francji korumpowały kenijskich polityków, żeby otrzymać wielkie zlecenia. W ten sposób doszło do realizacji projektów za grube miliardy dolarów, częstokroć większych niż było trzeba. Kenijscy decydenci – prezydent, ministrowie, wysocy urzędnicy – podejmowali decyzje w zależności od tego, jak wielką łapówkę kto proponował. A nie szło o dziesięć, czy dwadzieścia milionów dolarów, lecz o większe kwoty.
DW: Skąd Pan wiedział, że to rzeczywiście była korupcja?
PE: Zauważyłem, że w pierwszej kolejności często realizowane były najgorsze projekty – te, które odrzucaliśmy podczas konferencji darczyńców w Nairobi, ponieważ właśnie były tak złe. Bardzo szybko stało się dla mnie jasne, że za tym stała korupcja.
DW: Ta korupcja chyba nie była zbyt wielką tajemnicą, skoro w ojczyźnie można było wpisać łapówki do oświadczenia podatkowego?
PE: Słusznie. Tylko w Ameryce zagraniczna korupcja została zakazana, kiedy Jimmy Carter wydał w 1977 roku Foreign Corrupt Practices Act. W Niemczech te koszty można było odpisać jako „pożyteczne wydatki“, co oznaczało swego rodzaju legitymizację korupcji. W innych krajach też tak było. We Francji istniała nawet lista z wyszczególnieniem, jaki procent takich wydatków w poszczególnych państwach można było odpisać.
To się zmieniło dopiero w 1999 roku, po przyjęciu konwencji OECD przeciw korupcji. Większość państw wprowadziła ją w życie. Także w Niemczech zagraniczna korupcja została zakazana.
Wyjątkiem jest Wielka Brytania, która robi to dopiero teraz. Przed rokiem zaczęły się tam prace nad stosowną ustawą, ale ostatnio zostały przerwane. W ten sposób w Wielkiej Brytanii kwestia korupcji zagranicznej nadal nie jest uregulowana.
Afera Rywina
DW: Transparency International jest znana przede wszystkim dzięki jej indeksowi percepcji korupcji. Jak się ma rzeczywistość korupcji do jej postrzegania?
PE: Korupcję bardzo trudno udowodnić. To przestępstwo, które jest popełniane po cichu. Ale te tysiące, dziesiątki tysięcy ankietowanych biznesmenów i obserwatorów, także dziennikarzy, którzy prezentują swoje opinie dla naszego indeksu percepcji korupcji, wiedzą, co sami robili. Dlatego ich opinie są wiarogodne.
Stwierdziliśmy, że istnieje bardzo mocna korelacja pomiędzy miejscem kraju w naszym rankingu, a rzeczywistością. W poszczególnych państwach zmierzyliśmy te wartości innymi metodami i dzięki temu przekonaliśmy się, że nasz indeks jest bardzo precyzyjnym instrumentem.
DW: Weźmy na przykład Polskę, którą kilka lat temu wstrząsnęła tak zwana „afera Rywina“: Za 17 milionów dolarów miała zostać zmieniona ustawa prasowa tak, żeby wyjść naprzeciw życzeniom jednego z koncernów medialnych. Gdy sprawa wypłynęła na powierzchnię, w parlamencie powstała komisja śledcza. Jej posiedzenia były transmitowane na żywo. Dzięki temu wrażliwość ludzi na korupcję gwałtownie wzrosła. To się musiało przecież odbić także w indeksie?
PE: Takie skandale, które przecież są często odizolowanymi przypadkami, mają bardzo silny wpływ na opinie ankietowanych przez nas ludzi. Żeby więc nie dopuścić do drastycznych zmian indeksu w reakcji na takie odosobnione wydarzenia, sumujemy dane z trzech lat. Jeśli zatem doszło do tak wielkiego skandalu, mogę przypuszczać, że jego wpływ na indeks został w ten sposób trochę wyważony. Ale nie zdziwiłbym się, gdyby bardzo silnie na nim zaważył.
DW: Ale taki skok świadomości nie znaczy przecież, że równie gwałtownie narosła sama korupcja?
PE: Słusznie. Mam wrażenie, że ludzie w wielu krajach są zaskoczeni, za jak skorumpowanych są one uważani, lub za jak skorumpowanych sami się uważają. Ameryka na przykład. Amerykanie są przekonani, że są znacznie lepsi niż Europejczycy, ponieważ zagraniczną korupcję zakazali już w 1977 roku, podczas gdy przedsiębiorcy w Europie od dziesiątek lat są przyzwyczajeni do systematycznego łapownictwa za granicą. W naszych ankietach Amerykanie wypadli jednak gorzej niż Niemcy, Francuzi, Brytyjczycy. To była dla nich wielka niespodzianka.
Ale indeks jest nieprzekupny. Tysiące ludzi, którzy codziennie mają z nią do czynienia, są pytani, czy są konfrontowani przez promotorów amerykańskich, niemieckich czy też polskich projektów z uczciwymi argumentami technicznymi i gospodarczymi, czy też oferuje się im łapówki.
Wielka i mała korupcja
DW: Poza wielką korupcją istnieje też mała. Kiedy na przykład trzeba dać lekarzowi w publicznej przychodni pieniądze, żeby się szybciej do niego dostać. Jaki rodzaj korupcji jest trudniejszy do zwalczenia? Ta wielka czy ta mała?PE: Gdy na początku lat dziewięćdziesiątych tworzyłem Transparency International, miałem przed oczami przede wszystkim tę wielką, międzynarodową korupcję. To jest coś, na czym się znam. Jako menadżer Banku Światowego widziałem, jak gospodarki narodowe wielu krajów były rujnowane przez wielką korupcję. Kiedy na przykład prezydent każe wpłacić sobie 20 milionów dolarów na konto w banku szwajcarskim, żeby podjąć błędną decyzję – o wielkiej elektrowni, rurociągu, czy linii kolejowej – wskutek której cała ludność kraju będzie poszkodowana, na pokolenia zubożona i wplątana w wielkie konflikty i dzikie awantury.
Na tym chciałem się koncentrować. Ale sekcje narodowe, które powołaliśmy do życia, mówią: „Czy nasz prezydent będzie miał na swym koncie w szwajcarskim banku dziesięć milionów dolarów więcej, czy też nie, to nas w ogóle nie obchodzi. Nas interesuje, żeby nasze dzieci były przyjęte do szkoły bez wręczania łapówki jej dyrektorowi, żeby nasze pielęgniarki opiekowały się nami, kiedy jesteśmy wnoszeni na noszach do sali operacyjnej, bez wtykania im za fartuch banknotów, żeby nasi policjanci nie gnębili nas na ulicy, jeśli nic złego nie zrobiliśmy, by w ten sposób zapewnić sobie drugą pensję“.
Ta drobna korupcja jest dla większości ludzi dużo, dużo ważniejsza. Dlatego sekcje narodowe są o wiele bardziej zainteresowane kontrolowaniem tego rodzaju korupcji. Im jest niemal obojętne, czy ich prezydent ma jeszcze jeden nowy jacht w Monaco, jeszcze jeden zamek, albo konto bankowe z kilkoma miliardami dolarów. Taka jest rzeczywistość.
DW: Co decyduje o wartościach indeksu jej postrzegania? Ta wielka korupcja, czy też ta mała?
PE: Nie ankietujemy ludzi na wsi, lecz biznesmenów w stolicach. Indeks percepcji korupcji jest dlatego bardzo mocno ukierunkowany na wielką korupcję.
DW: Może przydałyby się dwa indeksy?
PE: Prowadzimy również ankiety wewnątrz poszczególnych państw i to jest sprawa coraz bardziej interesująca. Pytamy wtedy rodziny, ile muszą wydać pieniędzy, by ich dzieci zostały przyjęte do szkoły. Ile muszą zapłacić, by doprowadzić do porządku zaopatrzenie w wodę. Te narodowe indeksy są w naszej pracy często ważniejsze, niż indeks percepcji korupcji, który wzbudził tak wielkie poruszenie, ale w gruncie rzeczy jest jednak bardzo mocno usytuowany na płaszczyźnie międzynarodowej.
Aureliusz M. Pędziwol
red. odp Bartosz Dudek
* Niemiecki prawnik dr Peter Eigen (urodzony w 1938 r.) spędził ćwierć wieku w Afryce Zachodniej i Wschodniej oraz w Ameryce Południowej jako menadżer Banku Światowego i doradca rządu Botswany. Zebrane w tym czasie doświadczenia skłoniły go do założenia w 1993 roku organizacji pozarządowej, której celem jest walka z korupcją na całym świecie. Dr Eigen jest mężem prof. Gesine Schwan, byłej pełnomocnik rządu federalnego do spraw stosunków polsko-niemieckich, która jako kandydat SPD dwa razy ubiegała się o urząd prezydenta.
Transparency International
Założona przez dra Petera Eigena globalna organizacja społeczeństwa obywatelskiego (tak się sama definiuje) kieruje się przede wszystkim tym, co jest zawarte w jej nazwie. Zarówno w skali globalnej, jaki i na płaszczyznach narodowych występuje na rzecz większej przejrzystości w gospodarce i instytucjach. Na całym świecie walczy z korupcją, która w efekcie końcowym „uderza w każdego człowieka“.
TI sporządza kilka „indeksów korupcji“. Najważniejszym i najbardziej znanym jest indeks percepcji korupcji CPI (patrz niżej). Raz na dwa, trzy, cztery lata powstaje też indeks płatników łapówek BPI, który odzwierciedla narodową uległość wobec korupcji. W końcu od siedmiu lat publikowany jest globalny barometr korupcji – światowa prognoza rozwoju korupcji.
Corruption Perception Index
Indeks percepcji korupcji jest publikowany przez Transparency International od 1995 roku. Pierwsza ankieta została przeprowadzona w 41 krajach. Najlepsze noty zyskały wówczas Nowa Zelandia, Dania i Singapur; najgorsze – Chiny i Indonezja. W ostatniej edycji z 2010 było ujętych już 178 państw. Najmniej skorumpowane okazały się tym razem Dania, Nowa Zelandia i Singapur. Na niesławnym końcu rankingu uplasowały się zaś Afganistan, Birma i Somalia.