1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Golz: Atak z powietrza jest prawie wykluczony [WYWIAD]

Iwona-Danuta Metzner19 lipca 2014

Za rozbicie się Boeinga 777 może być odpowiedzialna każda strona konfliktu – powiedział Deutsche Welle rosyjski publicysta i ekspert wojskowy Alexander Golz.

MH 17 Flugzeugabsturz Absturzstelle Ukraine 18.7.2014
Zdjęcie: AFP/Getty Images

Deutsche Welle: Czy już teraz można być pewnym, że samolot został zestrzelony a nie runął z powodu awarii?

Alexandr Golz: Po informacjach renomowanych mediów w USA, że amerykańskie służby wywiadowcze zarejestrowały miejsce a także samo odpalenie rakiety, raczej nie może już być wątpliwości, iż samolot został zestrzelony.

DW: O tym, jak do tego doszło snuje się różne spekulacje. Którym z nich można by już teraz zadać kłam?

Golz: Mamy do czynienia z wojną informacyjnąZdjęcie: DW

AG: Mamy do czynienia z wojną informacyjną, gdzie wszystkie strony w potworny sposób się nawzajem okłamują. Nie można ufać ani rosyjskim, ani ukraińskim mediom, ani też źródłom oficjalnym. Jedynym obiektywnym źródłem jest według mnie wywiad satelitarny USA a ten twierdzi, że to było odpalenie rakiety.(…) Przypuszczalnie ten samolot został zestrzelony z pomocą przenośnego systemu obrony przeciwrakietowej. Dlatego należy dać sobie spokój z wersją, jakoby maszynę zaatakowano z powietrza.

DW: Jakie możliwości zestrzelenia samolotu z wysokości 10 tysięcy metrów mają skonfliktowane strony?

AG: Ukraina dysponuje obecnie rakietami przeciwlotniczymi S-200, które mogą uderzać w cele na ziemi znajdujące się w odległości 100 km albo w powietrzu na wysokości 30 km. Rosja dysponuje jeszcze lepszymi rakietami przeciwlotniczymi, bo S-300. Obie strony posiadają też zestawy przeciwlotnicze i przeciwrakietowe „Buk-M1” a Rosja jeszcze nowsze, bo „Buk-M1-2”. Te systemy są właściwie pomyślane do obrony wojsk lądowych, mogą wychwytywać obiekty latające znajdujące się na wysokości ponad 10 tysięcy metrów. Poza tym rosyjskie media państwowe, a zwłaszcza stacja TV „Wiesti” i agencja prasowa Itar-Tass podały w czerwcu tego roku, że ukraińska baza wojskowa z systemem obrony przeciwrakietowej znalazły się pod kontrolą separatystów. Mają się tam też znajdować systemy „Buk-M1”.

DW: Jak Pan sądzi, czy był to przypadek, czy też celowo zestrzelono ten samolot, myśląc, że była to maszyna wojskowa?

AG: Najpierw trzeba by uściślić te pojęcia: co określamy przypadkiem a co działaniem celowym? Oczywiście zakładam, że nie planowano zestrzelenia malezyjskiego samolotu. Żadna ze stron konfliktu nie miałaby z tego korzyści. Przypuszczalnie chciano uderzyć w maszynę nieprzyjaciela, ale z braku doświadczenia błędnie ją zidentyfikowano. Gdy budujemy system obrony przeciwrakietowej z prawdziwego zdarzenia (…) to muszą go obsługiwać ludzie, którzy mają pojęcie o korytarzach powietrznych i posiadają informacje na temat przelotów samolotów pasażerskich. W moim przekonaniu mamy tu do czynienia z ludźmi bez doświadczenia. (…) To, co widzą, to zobrazowanie radarowe na monitorach. Jeden sygnał jest trochę mocniejszy, drugi trochę słabszy – i proszę, w takiej sytuacji może się natychmiast zakraść błąd.

DW: A co będzie, gdy potwierdzi się informacja, że za tragedię odpowiedzialne są ukraińskie siły zbrojne?

AG: Wszyscy ukraińscy wojskowi są przekonani, że ich samoloty bojowe regularnie zestrzeliwują rosyjskie myśliwce. Teoretyzuję oczywiście, ale nie wolno nie doceniać psychozy, jaka opanowała wysokich rangą ukraińskich wojskowych. Czują naciski z góry, ale szczęście im nie dopisuje. Dlatego nie mogę w stu procentach wykluczyć, że w tym incydencie maczały palce ukraińskie siły zbrojne.

DW: Ale wyklucza Pan możliwość odpalenia rakiety z Rosji?

AG: Jest to najmniej prawdopodobny scenariusz.

DW: Co sądzi Pan o wersji rosyjskich mediów, które powołują się na źródło w Rosyjskim Urzędzie Lotnictwa, że możliwym celem była maszyna rosyjskiego prezydenta?

AG: Z mety wyrzuciłbym ludzi z ochrony Putina, gdyby zezwolili na przelot maszyny prezydenckiej nad terytorium opanowanym przez wojnę. Byłoby to szaleństwo. Niestety cechą rosyjskiego urzędnika jest to, że jeśli nie wie co ma robić, zaczyna łgać.

DW: Jakich konsekwencji należy się spodziewać po tej tragedii?

AG: Jeżeli się okaże, że odpowiedzialna za nią jest tak zwana obrona krajowa, to na świecie nikt już nie będzie widział różnicy między nią (Ukrainą) a Rosją. Przypomnijmy, co wydarzyło się we wrześniu 1983 roku, gdy Sowieci zestrzelili południowokoreański samolot pasażerski. Bardzo dobrze to pamiętam. Było nie tylko oburzenie. Była nienawiść całego świata do ZSRR. Gdyby ukraińscy wojskowi mieli być odpowiedzialni za tę tragedię, to samo przytrafi się Ukrainie. Po sympatii do tego kraju nie pozostanie ani śladu.

Alexander Golz jest rosyjskim dziennikarzem wojskowym i naczelnym redaktorem rosyjskiego portalu wiadomości ej.ru.

Egon Winogradow/Moskwa / tł. Iwona D. Metzner