Widmo plajty
12 września 2011Grecki wieceminister finansów Philippos Sachinidis poinformował dziś (12.09), że rząd w Atenach może wypłacać pensje urzędnikom państwowym i emerytury tylko do końca października. Czyżby miało to oznaczać podanie możliwego terminu bankructwa kraju?
Ale są też dobre wiadomości. Unijny komisarz ds. gospodarczo-walutowych Olli Rehn wyraził się w niedzielę (11.09) z uznaniem o sobotniej wypowiedzi premiera Grecji Jeorjosa Papandreu, który zapewniał, że mimo narastających trudności i sprzeciwów, jego rząd będzie kontynuował reformę finansów publicznych i wprowadzi nowy podatek od nieruchomości.
Dzięki niemu do pustej kasy państwowej wpłyną dwa miliardy euro, co szczególnie ucieszyło komisarza Rehna. Nie omieszkał jednak podkreślić, że Unia spodziewa się od Grecji osiągnięcia wyznaczonych przez nią celów i realizacji zapowiedzianych reform. Są one bowiem warunkiem przyznania jej dalszej pomocy finansowej.
Niepokojące dane
Można mieć jednak wątpliwości, czy Grecja poradzi sobie z kryzysem. Według najnowszej, rządowej prognozy koniunkturalnej, w tym roku należy spodziewać się spadku produkcji o ponad pięć procent, co równa się zmniejszeniu wpływów podatkowych, wyższym wydatkom na cele socjalne oraz dalszemu wzrostowi deficytu budżetowego.
Inspektorzy Komisji Europejskiej, Europejskiego Banku Centralnego i Międzynarodowego Funduszu Walutowego ponownie spotkają się w najbliższych dniach w Atenach na kolejnym przeglądzie, aby podsumować bieżące dokonania greckiego rządu w realizacji obietnic oszczędnościowych.
W ubiegłym tygodniu "trojka" przerwała misję w Grecji i zażądała od jej rządu wprowadzenia zmian do budżetu na rok przyszły. Bez pozytywnej oceny inspektorów "trojki" zagrożona jest wypłata kolejnej transzy wsparcia w wysokości około dwunastu miliardów z pakietu ratunkowego wynoszącego 110 mld euro, przy czym dwie trzecie transzy, to jest około ośmiu miliardów, przypadają na kraje eurolandu, a pozostałe cztery na Międzynarodowy Fundusz Walutowy.
Kontrolowane bankructwo?
Niemiecki minister gospodarki Philipp Rösler jako pierwszy członek gabinetu rządowego dopuścił możliwość bankructwa Grecji. Rösler, który jest także przewodniczącym partii FDP, napisał w artykule dla dziennika Die Welt, że nie wyklucza "kontrolowanej niewypłacalności Grecji o ile będą do dyspozycji odpowiednie instrumenty prawne.
Niemieckie mass media donoszą, że w federalnym Ministerstwie Finansów opracowano już plany i scenariusze działania na wypadek bankructwa Grecji, i że taka sytacja byłaby "do opanowania".
Nie wszyscy podzielają tę opinię i nie wszyscy są zachwyceni tezami artykułu ministra Röslera. Podsekretarz frakcji CDU/CSU w Bundestagu Peter Altmaier powiedział, że jest nimi zaniepokojony, ponieważ pochodzą z ust osoby "politycznie bezpośrednio odpowiedzialnej" za ewentualną plajtę Grecji i ostrzegł przed dalszymi wypowiedziami, które mogą wywołać najpierw spekulacje, a potem także "konsekwencje, którym najchętniej chciałoby się zapobiec".
Martin Muno / Andrzej Pawlak (afp, dapd, dpa, rtr)
red. odp. Iwona D. Metzner