1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Grunwald, Tannenberg, Zalgiris: jedna bitwa, wiele mitów

15 lipca 2010

Bitwa pod Grunwaldem przestała być przedmiotem wrogiej propagandy. Dziś historycy raczej dyskutują niż sprzeczają się o fakty. A tam, gdzie niegdyś walczyli rycerze, prowadzone są bitwy dla zabawy.

Średniowieczna mozaika Diebolda Schillinga przypomina o bitwie 1410 r.

Bitwa pod Grunwaldem obrosła w wiele narodowych mitów. Polscy romantycy pod zaborami rozbudzali wspomnieniami o bitwie patriotyczne uczucia u powstańców. Litwini nawiązali do niej, gdy po odzyskaniu niepodległości odbudowywali własną tożsamość narodową. A Niemcy przypominając zasługi Krzyżaków chcieli legitymizować politykę germanizacji Polaków pod zaborami. Dzisiaj historycy są co do jednego zgodni: Grunwald – Tannenberg - Zalgiris był miejscem bitwy, wokół której narosło wiele mitów.

Znawca średniowiecza, szwecki historyk Sven Ekdahl -Zdjęcie: Rosalia Romaniec

Sprostować fakty

"Dla Polaków i Litwinów bitwa pod Grunwaldem służyła budowaniu i zachowaniu własnej tożsamości. Natomiast Niemcy nie mają do niej tak emocjonalnego stosunku", stwierdził na odbywającej się niedawno polsko-niemiecko-litewskiej konferencji na temat Grunwaldu Andreas Kossert z Niemieckiego Muzeum Historycznego w Berlinie. Na dowód Kossert przytacza fakt, że "nawet na tę konferencję Niemcy oddelegowali... historyka ze Szwecji".

Jest nim Sven Ekdahl - jeden z najwybitniejszych znawców średniowiecza. W Poczdamie nie tylko reprezentował Niemców, lecz wyjaśnił kilka spornych kwestii między Polakami i Litwinami. W niektórych przekazach literackich pojawiał się bowiem zarzut, jakoby podczas bitwy Litwini uciekli z pola boju. Zdaniem Ekdahla to nieprawda. "Znalazłem źródła historyczne, gdzie jest wyjaśnienie wycofania się Litwinów z pierwszej linii walki", mówi. "To była specjalna taktyka - zwabienie wroga i atak od tyłu", dodaje. Źródła te znajdują się w Getyndze.

Niemiecki historyk Andreas Kossert wyjaśnia, że w Niemczech zapomniano o Grunwaldzie, bo w 1410 nie istniało jeszcze państwo niemieckie. "Prusy przypomniały sobie o Krzyżakach dopiero po 1870 roku, kiedy trzeba było uzsadnić politykę „Drangu nach Osten” i germanizacji Polaków pod zaborem”, tłumaczy Kossert. Dziś mało kto o tym pamięta, bo ten rozdział historii nie uchodzi w Niemczech za chlubny, a raczej za wstydliwy.

Robert Traba - dyrektor Centrum Badań Historycznych PAN w BerlinieZdjęcie: DW

Pruska mitomania

Zdaniem historyka naginanie historii przez Bismarcka służyło głównie antypolskiej propagandzie. „Prusy odwoływały się do kontynuacji, której nie było, a o absurdzie tej teorii świadczy fakt, że w szeregach Krzyżaków walczyli pod Grunwaldem zarówno Niemcy, jak i Polacy, także Litwini oraz inne narodowości”, mówi Kossert. „Podobnie zresztą było w polsko-litewskich zakonach, gdzie walczyli także Niemcy”.

Robert Traba z Centrum Badań Historycznych PAN w Berlinie tłumaczy nikłą obecność bitwy pod Grunwaldem w niemieckiej historiografii tym, że Krzyżacy przegrali bitwę . „Z klęski trudno się cieszyć, więc nie było o czym opowiadać”, mówi. „Niemcy skoncentrowali się na opowiadaniu o Zakonie Krzyżackim, jako fantastycznym przykładzie ich zwycięstwa w roli nosicieli kultury na wschodzie – naturalnie jest w tym trochę prawdy, ale i dużo mitów”, dodaje.

Szlachetni rycerze

„W Polsce opowieści o Krzyżakach przeżyły przede wszystkim dzięki kronikom Jana Długosza”, tłumaczy Jan Piskorski, historyk z Uniwersytetu w Szczecinie. Te przekazy służyły za źródło badań i inspirację dla twórców i artystów w czasie, gdy nie istniało państwo polskie. „Kiedy Prusy nadużywały mitu Krzyżaków, by usprawiedliwiać germanizację, żyjący pod zaborami Polacy szukali przykładów, które miały pomóc wzmocnić narodową tożsamość, a Grunwald idealnie się do tego nadawał”, mówi prof. Robert Traba, z Centrum PAN w Berlinie.

Jan Piskorski śmieje się z mitomanii wokół bitwy 1410 rokuZdjęcie: Rosalia Romaniec

Jan Piskorski zauważa, że jednak we wszystkich narodowych przekazach zabrakło głębszej refleksji. „Polski rycerz pod Grunwaldem był w polskich opowieściach zawsze dobrym i szlachetnym człowiekiem, podobnie zresztą jak w niemieckich mitach był nim każdy Krzyżak, a w litewskich Litwin", mówi historyk i dodaje ironicznie: "Dzięki temu wiemy, że pod Grunwaldem walczyli tylko szlachetni idealiści”. Historycy podkreślają, że postrzeganie bitwy pod Grunwaldem w kategoriach narodowych nie ma sensu, bo zakony po obydwu stronach były wielonarodowe. "W polsko-litwińskich szeregach walczyły też pułki tatarskie i rosyjskie spod Smoleńska”, wyjaśnia Jan Piskorski.

Jagiełło: bohater czy zdrajca?

„W przeciwieństwie do Polaków, którzy są dumni z Jagiełły, Litwini traktują go jako zdrajcę, a bohaterem był dla nich jego brat stryjeczny i wróg, książę Witold”, przypomina Rimvydas Petrauskas z Uniwersytetu w Wilnie. Zdaniem litewskiego historyka bitwa pod Grunwaldem długo symbolizowała w świadomości Litwinów konflikt z Polską. A Robert Traba stwierdził: „Litwini nie opowiadali o bitwie, lecz budowali nową tożsamość w oparciu o mit i kontramit na linii sporu Władysława Jagiełły i Witolda Vitaytasa. W tym sprzężeniu budowało się całe napięcie polsko-litewskie”, dodaje.

Traba przypomina też, że litewska opowieść o Grunwaldzie ożyła dopiero w 1931 roku z okazji obchodów odzyskania niepodległości przez Litwę. „Powiązano je z jubileuszem śmierci Księcia Witolda i zbudowano mu wielki pomnik w Kownie. Pod kamiennym butem Witolda znaleźli się nie tylko źli Krzyżacy, ale też Polacy. W ten sposób dano wyraz litewskiej dumie i budowaniu tradycji”, tłumaczy Traba. Rimvydas Petraukas dodaje, że na Litwie nie budowano wcześniej takich pomników. Litwini nie przyjmowali również zaproszenia do udziału w polskich obchodach rocznicowych bitwy pod Grunwaldem i organizowali własne. Chciano przez to podkreślić, że Litwa ma odmienny od polskiego sposób interpretacji tego wydarzenia i nie chce zbliżenia z Polską”, mówi Petrauskas.

Fragment Bitwy pod Grunwaldem na sztychuZdjęcie: AP

Dopiero w XX wieku na Litwie spopularyzowano nazwę „Grunwald”, która po litewsku brzmi „Zargilis” i jest bezpośrednim tłumaczeniem niemieckiego „Tannenberg”. Nazwa tym czasem tak się upowszechniła, że dziś wszystkie najlepsze drużyny sportowe na Litwie nazywają się „Zargilis”, podobnie zresztą, jak popularne litewskie piwo.

Czy Europa zaczęła się pod Grunwaldem?

Podczas, gdy jeszcze w ubiegłym wieku trwały wokół bitwy historyczne spory, dziś już nikt się nie spiera. A wcześniejsze nieporozumienia wynikały z faktu, że bitwa pod Grunwaldem i jej najważniejsze postacie były najczęściej instrumentalizowane przez politykę. Robert Traba zauważa, że dziś zmienia się percepcja bitwy. Jego zdaniem istnieje wręcz szansa, by wydarzenie roku 1410 przestać postrzegać w kategoriach narodowych i dostrzec w nim także europejski wymiar.

Skoro Irlandczycy twierdzą, że demokrytyczny liberalizm wywodzi się z wysp, to dlaczego Polacy, Niemcy i Litwini nie mieliby opowiedzieć własnej historii dochodzenia do demokracji?", pyta Traba. „Chciałbym, żeby Grunwald zafunkcjonował jako taka kapitalna, fascynująca opowieść o zebraniu się rycerstwa z całej Europy i o jego różnorodności oraz samej bitwie”, mówi.

Bitwa pod Grunwaldem pędzla Jana MatejkiZdjęcie: picture alliance/akg Images

Propaganda sobie, a Polacy rozum mają

Choć w XX wieku historia bitwy pod Grunwaldem była wykorzystywana przez propagandę, to zdaniem Traby nie należy zapominać, iż polska pamięć nie była tak monolityczna, jak chętnie ją pokazywano zagranicą. „Zaraz po tym, jak Matejko namalował ogromny obraz „Pod Grunwaldem”, jego uczeń, wybitny neoromantyk, dramaturg i malarz, Stanisław Wyspiański, namalował kontra-bitwę pod Grunwadem”, przypomina.

„Dla odmitologizowania obrazu Matejki Wyspiański przedstwił bitwę za pomocą kresek, co w formie i treści było sprzeciwem wobec heroizowania historii”, dodaje Traba. Jego zdaniem „linia pewnego odreagowywania ideologizacji istniała i nadal istnieje w polskim społeczeństwie”.

Robert Traba krytykuje, że prawie zapomniane fakty historyczne odkurzano, by wykorzystać wyłącznie do budowania tożsamości narodowej, przez co stawały się groteską. przykładem według historyka był powojenny plakat z napisem: „Grunwald 1410 - Berlin 1945”. Historyk przyznaje, że była to ewidentna manipulacja historią, ale uważa, że przesłanie twórcy spełniło swoje zadanie. „Polacy, którzy byli ofiarami II wojny światowej postrzegali Niemców jako wroga”, mówi historyk. „Jeżeli jednak doda się fakt, że kilka tysięcy Polaków poległo podczas zdobywania Berlina, to plakat ten jednak nie trafiał w sedno”, dodaje. "Połączenie zwycięstwa z 1945 roku z jedną z największych bitew średniowiecznej Europy, było kapitalnym pomysłem w sensie pewnej socjotechniki i legitymizacji władzy komunistycznej - to jest ważny kontekst”, tłumaczy Traba.

Kanclerz Konrad Adenauer przed rządową rezydencją Petersberg w Koenigswinter pod BonnZdjęcie: AP

Adenauer rycerzem zakonnym

Inne przesłanie, która niegdyś wywoływało lęki i obawy, a dziś wywołuje raczej śmiech, to zdjęcie kanclerza Konrada Adenauera w płaszczu rycerskim, kiedy został honorowym rycerzem Wielkiego Zakonu. "W Polsce wydarzenie to wywołało mocno negatywne reakcje”, mówi Traba. „Dziś uważamy, że to było śmieszne, ale kiedy przypomnimy sobie konktest roku 1960 to staje się to jednak zrozumiałe”, dodaje.

Krótko potem odbyły się obchody 550-lecia bitwy grunwadzkiej w Polsce i niemal w tym samym czasie w Duesseldorfie świętowano 40-lecie zwycięstwa Niemców w plebiscytach w 1920 roku. Wiec, na którym zebrało się ponad 100 tysięcy osób, otworzył uroczyście właśnie Konrad Adenauer. „Głównym tonem wiecu była wtedy zmiana granicy polsko-niemieckiej, więc Adenauer w płaszczu Krzyżaka nie wzbudzał śmiechu, a raczej obawę i poczucie zagrożenia”, przypomina Robert Traba. Zdaniem historyka „ta irracjonalna, bardzo emocjonalna reakcja Polaków była logiczna, bo minęło tylko 15 lat od wojny".

Tymczasem Andreas Kossert twierdzi, że Adenauer nie zdawał sobie sprawy z tego, jego wystąpienie wywoła takie reakcje. Tym bardziej, że w 1960 roku żadna partia w Niemczech nie akceptowała wschodniej granicy. "Adenauer był znany z tego, że nie cierpiał Prusaków i ich kultury, dlatego trudno mu zarzucać, że z premedytycją założył płaszcz, by nawiązać do ich polityki", twierdzi Kossert.


Bitwa pod Grunwaldem, ale dla zabawyZdjęcie: picture alliance/dpa

Pamięć gaśnie, a rycerze przeżywają renesans

Historycy zauważają, że po 1989 roku sytuacja się odprężyła, a spory wokół jednej z największych bitew średniowiecza coraz bardziej zanikają. „Walka o wolność w Europie i koniec sowieckiej epoki zbliżyło Polaków i Litwinów, którzy dzisiaj są partnerami w NATO”, mówi historyk Petrauskas. Jego zdaniem konflikt polsko-litewski znika także z litewskiej świadomości narodowej.

Zakończyły się również spory między Polakami i Niemcami wokół Krzyżaków. „Dziś polscy, litewscy i niemieccy miłośnicy średniowiecza spotykają się nie po to, by dyskutować, lecz po to, by w rycerskich strojach powalczyć dla zabawy”, mówi Kossert. Jan Piskorski przypomina, że w Cedyni, gdzie w średniowieczu toczyły się liczne boje, dziś spotykają się rycerze z różnych krajów. „Gdy ich kiedyś spytałem, co wiedzą o historii tego miejsca, nikt nie wiedział, kto, kiedy i przeciwko komu tam wcześniej walczył”.

Róża Romaniec, Berlin

red. odp. Alexandra Jarecka