1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Hakerzy ostoją praworządności?

10 października 2011

Niemieccy hakerzy ze słynnego klubu CCC (Chaos Computer Club) w Berlinie złamali kod państwowego oprogramowania typu koń trojański, które umożliwia władzom pełny wgląd do pamięci prywatnych komputerów.

Zdjęcie: dapd

Hakerzy z Chaos Computer Club zarzucają władzom naruszanie postanowień konstytucji, bo wykryty przez nich trojan pozwala prześwietlić każdego posiadacza komputera do ostatniego bita w jego pamięci.

Czyżby nowa afera?

Najnowszy sukces hakerów z berlińskiego klubu CCC, który ma na koncie szereg spektakularnych akcji, podważających urzędowe zapewnienia o skutecznych zabezpieczeniach sieci komputerowych, może przekształcić się w aferę polityczną. Wykrycie państwowego trojana, pozwalającego policji, lub innym organom władzy, sprawdzić zawartość dowolnego komputera, dotyczy fundamentalnego prawa ochrony danych osobowych i ochrony prywatności w używanych dziś systemach teleinformatycznych.

Kto obroni nas przed podglądaniem, co nas interesuje w internecie?Zdjęcie: Fotolia/alphaspirit

Zdaniem członków klubu CCC, stosowane przez państwo niemieckie metody kontroli elektronicznej wykraczają poza granice ustalone przez Federalny Trybunał Konstytucyjny. Berlińscy hakerzy nie podważają prawa władz do rozciągnięcia dyskretnej kontroli nad tymi, którzy zagrażają bezpieczeństwu państwa. Chcą jedynie zwrócić uwagę opinii publicznej na nierozwiązany nadal problem zwalczania przestępczości w taki sposób, który nie podważa i nie narusza sfery życia prywatnego obywateli.

Utrzymujący się konflikt interesów w tej delikatnej materii nie uszedł uwadze sędziów Federalnego Trybunału Konstytucyjnego, którzy w grudniu 2008 roku sformułowali nowe prawo podstawowe - prawo do poufności, integralności i dostępności danych w systemach informacyjno-technicznych.

Prawo a życie

Szybko się jednak okazało, że prawo prawem, a życie życiem. Problem polega na tym, że przestępcy szyfrują informacje przesyłane za pośrednictwem internetu. Żeby móc je odczytać, ówczesny minister spraw wewnętrznych Wolfgang Schäuble i ówczesny szef Federalnego Urzędu Kryminalnego Jörg Ziercke nalegali na opracowanie programu umożliwiającego władzom zdalny dostęp do elektronicznych źródeł przesyłanych informacji.

Trojany mogą być bardziej szkodliwe, niż myślimy i powiedzieć o nas o wiele więcej, niż sobie tego życzymy.Zdjęcie: Fotolia/bofotolux

Od strony technicznej wymaga to zainfekowania komputera osoby podejrzanej trojanem i wiele na to wskazuje, że władze podejmowały w przeszłości takie działania. Hakerzy z klubu CCC otrzymali bowiem anonimowo od osób, podejrzewających, że ich komputery są zdalnie prześwietlane, twarde dyski ich domowych komputerów z prośbą, żeby zobaczyli, co w nich umieszczono.

Okazało się, że na dyskach są ślady nieznanego orpgramowania, które hakerom udało się wykryć, złamać jego kod i przeanalizować. Wynik analizy nie budzi wątpliwości: to trojan, ale wyjątkowo mądry, bo pozwalający jego "nadawcy" osiągnąć dużo więcej, niż zdalne śledzenie bieżącej komunikacji za pośrednictwem internetu.

Władze się bronią

Odkrycie, dokonane przez hakerów z klubu CCC, postawiło na nogi polityczny Berlin. Ministerstwo spraw wewnętrznych oznajmiło, że to oprogramowanie nie jest stosowane przez Federalny Urząd Kryminalny. Z drugiej strony jednak MSW przyznało, że policja poszczególnych krajów związkowych działa w pełni samodzielnie, co w praktyce oznacza, że może z niego korzystać na własną rękę.

Minister sprawiedliwości, pani Sabine Leutheusser-Schnarrenberger, zażądała przeprowadzenia postępowania wyjaśniającego w tej sprawie. Najprawdopodobniej ów "państwowy trojan" został wykorzystany przynajmniej raz w Bawarii, w formie będącej dziełem specjalistów z prywatnej firmy DigiTask. Miało to miejsce już w 2008 roku.

By walczyć z terroryzmem niemieckie władze mogą sięgać do szpiegowskiego oprogramowaniaZdjęcie: fotolia/DW

Najważniejsze jest jednak co innego. Niezależnie od tego, czy to szpiegowskie oprogramowanie jest sprzeczne z konstytucją, czy też nie, w tym kształcie, w jakim dostało się w ręce hakerów z CCC, nie jest używane przez organa władzy państwowej. Ale nie jest stosowane dlatego, że najnowsze wersje programów antywirusowych mogą je wykryć i unieszkodliwić. Pozostaje zatem pytanie, czy władze nie mają dziś na składzie czegoś lepszego, o czym nic jeszcze nie wiadomo ...

Matthias von Hein / Andrzej Pawlak

red. odp.: Bartosz Dudek