1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Halt! Raus! Hände hoch! – wspomnienia dzieci z getta

22 sierpnia 2009

Fundacja im. Maksymiliana Kolbego zorganizowała wyjazd 12 Polek i Polaków żydowskiego pochodzenia do Niemiec. Dzieci z getta przyjął arcybiskup Berlina, kardynał Georg Sterzinsky.

Warszawa, getto - Umschlagplatz - transport do niemieckiego obozu zagłady Treblinka, 1942Zdjęcie: picture-alliance / dpa

"Halt! Raus! Hände hoch!" - dzieci z getta nigdy nie zapomniały tych niemieckich słów. W twarzach dwanaściorga liczących dziś 70 – 75 lat Polek i Polaków pochodzenia żydowskiego pozostał ślad przeżytej tragedii, kiedy spotkali się w ubiegłym tygodniu w Berlinie z kardynałem Georgiem Sterzinsky’m. Wzorem lat ubiegłych arcybiskup berliński przyjął grupę pozostałych przy życiu ofiar narodowo-socjalistycznego terroru, którzy przyjechali do Niemiec na zaproszenie organizacji pomocy, Maximilian-Kolbe-Werk.

Skradzione dzieciństwo

"Do getta trafiłam mając 7 lat", opowiada Halina Przedborska-Tuszynska. "Spędziłam tam 2 lata, zanim przyjaciele wyciągnęli mnie stamtąd". Często wystarczyło przekupić wachmana. Do szczęśliwców należeli ci, którzy uratowali trochę biżuterii, na łapówki i na lewe dokumenty.

Kardinał Georg Sterzinsky spotkał się w Berlinie z "dziećmi z getta"Zdjęcie: dpa

Żniwo śmierci w getcie poprzedzało systematyczne ludobójstwo. Tylko w warszawskim getcie, dokąd spędzono jakieś pół miliona Żydów, codziennie tysiące umierały z głodu i wycieńczenia. Nielicznym udała się ucieczka z niemal hermetycznie zamkniętej dzielnicy.

Cena strachu

Nie oznaczało to bynajmniej końca śmiertelnego strachu, opowiada Ludwik Górski. "Przede wszystkim żydowscy chłopcy strasznie bali się łapanek, bowiem łatwo było ich poznać po obrzezaniu" - mówi Górski. Wielkie ryzyko brały na siebie polskie, chrześcijańskie rodziny, które pomagały zbiegom z getta. "Za przechowywanie żyda całej rodzinie groziło rozstrzelanie", opowiada Górski. "Żyliśmy przez przypadek – i dzięki pomocy wielu ludzi" - dodaje.

Kardynał spotkał się z pokoleniem o wyjątkowych przeżyciach. Często "dzieciom z getta" pozostały w pamięci ślady wspomnień, zmieszane z opowieściami starszych: o kryjówce w koszu na brudną bieliznę, o zakazie piśnięcia słówka podczas obławy, o żołnierzach, gardłujących w obcym języku. To wystarczyło, by po wojnie na długo zachować awersję wobec Niemców. "50 lat temu nie przyjechaliby tu państwo", mówi Sterzinsky, i wielu mu przytakuje.

Czas leczy rany, lecz nie usuwa blizn

1 września 1939, początek tragedii, której skutki świat odczuwa do dziśZdjęcie: AP

Lecz jednak czas leczy pewne rany. Zofia Radzikowska już po raz drugi jest w kraju ówczesnych sprawców. "Spotkałam wspaniałych ludzi, niemających niczego wspólnego z przeszłością" - mówi nie bez wzruszenia, dziękując Kolbe Werk za umożliwienie takich spotkań.

Organizacja pomocy, nazwana imieniem zamordowanego w Auschwitz polskiego franciszkanina, Maksymiliana Kolbego, od 1973 roku pomaga ofiarom narodowego socjalizmu z Polski i innych państw, okupowanych przez Niemcy. To ona umożliwiła między innymi 12 tysiącom z nich wizytę w Niemczech.

Arcybiskup berliński nie szczędził fundacji słów uznania: "żadna, choćby największa wiedza teoretyczna o potwornym bezprawiu nie jest w stanie zastąpić osobistych kontaktów, jak właśnie ten", podkreślił Sterzinsky. I mając na uwadze 70 rocznicę napaści Niemiec na Polskę dodał: "musimy zrobić wszystko, by wesprzeć proces wybaczania i pojednania."

Autor: Gregor Krumpholz (KNA)/jk