1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Handelsblatt: Niemcy wpadły w pułapkę Putina

11 lipca 2022

Niemiecka polityka energetyczna była mieszaniną beztroski, uporu i samowoli. Ostrzeżenia były traktowane jako niepoważne robienie paniki – pisze „Handelsblatt”.

Angela Merkel i Władymir Putin
W polityce energetycznej było wiele beztroski i naiwności – pisze „Handelsblatt”.Zdjęcie: picture-alliance/AP Images/P. Golovkin

Rosja przygotowywała się do napaści na Ukrainę od dawna. „Część tych przygotowań można było zobaczyć z kosmosu. Obrazy satelitarne wcześnie pokazywały, że rosyjskie wojsko masowo gromadzi czołgi, helikoptery i wyrzutnie rakietowe na granicy z Ukrainą. Jednak kolejna część przygotowań pozostawała przez długi czas w ukryciu, choć i ona dałaby się rozpoznać. Bronią w tej tajnej operacji stał się gaz ziemny” – pisze w poniedziałek (11.07.2022) gospodarczy dziennik „Handelsblatt”.

W obliczu możliwości wstrzymania przez Rosję przesyłu gazu w wyniku zaczynających się właśnie prac konserwacyjnych gazociągu Nord Stream 1, gazeta pisze o „groźbie szoku gospodarczego, jakiego ten kraj w okresie powojennym nigdy nie doświadczył”. Konsekwencje tego byłyby dla Niemiec katastrofalne. „Jeśli zimą zabraknie gazu, firmy zbankrutują, dziesiątki tysięcy ludzi zostaną bez pracy i nie będą w stanie zapłacić rachunków za ogrzewanie, a w najgorszym wypadku będą nawet siedzieć w zimnie. Kanclerz Scholz ostrzega przed ‘społecznym ładunkiem zapalnym'. Jego zastępca Robert Habeck mówi o ‘ataku ekonomicznym'" – czytamy. 

Wojenny plan Putina

„Handelsblatt” pisze, że atak ten był do przewidzenia, „był częścią wojennego planu Putina, ekonomiczną flanką inwazji na Ukrainę. By prześledzić, w jaki sposób Niemcy wpadły w pułapkę Putina, nie trzeba zdaniem gazety sięgać do początków lat 70., gdy RFN zaczęła dostarczać rury do radzieckich rurociągów.

„Wystarczy jednak przyjrzeć się bliżej wydarzeniom minionego roku: Wskazówki sojuszników zostały potraktowane jako sianie paniki, ostrzeżenia o niskich poziomach (zapełnienia) w niemieckich magazynach gazu zostały zignorowane. Wyłania się z tego obraz uśpionego aparatu rządowego, który zagroził bezpieczeństwu energetycznemu Niemiec. Nie celowo, ale niedbale” – uważa „Handelsblatt”.

Jeśli wstrzymanie rosyjskiego gazu stanie się faktem, Niemcy może czekać katastrofalna w skutkach zimaZdjęcie: Jens Büttner/dpa/picture alliance

 

Według dziennika Niemcy otrzymywały ostrzeżenia dotyczące niskiego stanu zapełnienia zbiorników gazu. Już we wrześniu 2021 roku na alarm bił Amos Hochstein, pełnomocnik ds. dyplomacji energetycznej w Departamencie Stanu USA. Wskazywał on na gwałtownie rosnące ceny gazu, a także na to, że Europa pilnie potrzebuje rozwijać źródła energii poza Rosją. Szczególnie wolno napełniały się zbiorniki należące do Gazpromu.

„Jednak niemieccy rozmówcy Hochsteina pozostawali niewzruszeni. W dzielnicy rządowej mówiło się po cichu o ‘amerykańskiej propagandzie'. Amerykanom chodzi tylko o to, by wepchnąć na niemiecki rynek swój gaz szczelinowy po zawyżonych cenach, uważano w ministerstwie gospodarki i w niemieckich centralach korporacyjnych” – czytamy.

Zdaniem gazety również przedstawiciele ministerstwa spraw zagranicznych RFN uważali za „absurdalne, aby Rosja mogła wywołać wojnę napastniczą i w ten sposób zagrozić lukratywnemu partnerstwu energetycznemu z Niemcami”. Przyczyną niepoważnego traktowania ostrzeżeń Amerykanów miały być doświadczenia z przeszłości i ich chybione przypuszczenia np. co do posiadania przez Saddama Husseina broni masowego rażenia w Iraku.

Utrata reputacji przez Niemcy

„Dziś wiemy: inaczej niż w Iraku, tym razem Amerykanie mieli rację, ale niemieccy politycy nie słuchali ich, zaślepieni własnymi uprzedzeniami. ‘Rzadko który kraj stracił swoją reputację tak szybko jak Niemcy'” – mówi gazecie jeden z brukselskich dyplomatów. Według dziennika „to dziwne zaufanie do racjonalności ekonomicznej reżimu niegodnego zaufania doprowadziło Niemcy do pułapki energetycznej”. Pod koniec rządów Angeli Merkel dostawy rosyjskie pokrywały 55 proc. niemieckiego zapotrzebowania na gaz. 

Gazeta przypomina, że Niemcy, opierając się na przekonaniu, że partnerstwo energetyczne z Rosją stabilizuje europejski porządek pokojowy, patrzyli z dystansem na aneksję Krymu, inwazję na Donbas, mord w berlińskim Tiergarten dokonany przez rosyjskie służby specjalne, czy otrucie Aleksieja Nawalnego.

Według „Handelsblatt” wśród niemieckich urzędników wciąż dominuje opinia, że „nikt nie mógł przewidzieć, że Putin dokona „szalonej agresji” i „zniszczy wszystko”. Dziennik zauważa jednak, że wystarczyło posłuchać choćby polskich dyplomatów, którzy stale ostrzegali, że „Rosjanie coś knują”. Ostrzeżenia płynęły też od zagranicznych ekspertów energetycznych analizujących rosyjski schemat sprzedaży gazu na rynek europejski.

Rola Angeli Merkel

Jak pisze „Handelsblatt”, w niemieckiej polityce energetycznej jest wiele tematów do rozliczenia, równieżrola byłej kanclerz Angeli Merkel.

„Jesienią ubiegłego roku, gdy od dawna było jasne, że Kreml ogranicza dostawy gazu do Europy, Merkel nadal utrzymywała, że Rosja dotrzymuje wszystkich umów”. Simone Tagliapietra z brukselskiego Instytutu Bruegela, wskazuje jednak na to, co Merkel pominęła.

„Rynek gazu opiera się na dwóch filarach. Kontrakty długoterminowe to jedno, drugie to rynek, na którym handluje się gazem po codziennie aktualizowanych cenach. I to właśnie na tym rynku Gazprom zmniejszył swoje dostawy” – tłumaczy Tagliapietra na łamach ekonomicznego dziennika.

Zbiornik gazu w RehdenZdjęcie: Mohssen Assanimoghaddam/dpa/picture alliance

Dopiero, gdy w listopadzie 2021 r. zbiorniki gazu były niemal puste, a Gazprom kazał nawet wypompować gaz ze zbiornika w Rehden, największego w Europie, ówczesny minister gospodarki i energii Peter Altmaier, stał się niespokojny. Polecił wówczas poinformować o tym swojego następcę, Roberta Habecka, zaraz po objęciu przez niego urzędu. Polityk Zielonych wstrzymał certyfikację gazociągu Nord Stream 2, zwolnił też dwóch szefów resortów za czasów Altmaiera, „którzy potrafili elokwentnie wyjaśnić, dlaczego Rosja nie jest odpowiedzialna za skoki cen na rynku gazu” – podaje „Handelsblatt”.

Systemowa beztroska

Gazeta podkreśla jednak, że zbyt łatwo byłoby zrzucić winę na poszczególne osoby. „Beztroska miała swój system. Niemcy nie widziały powodu, by zobowiązywać właścicieli magazynów gazu do napełniania ich zbiorników. Dopiero teraz się to zmienia. Niemcy nie widziały również powodu, aby szczególnie krytycznie przyglądać się inwestorom  infrastruktury gazowej. (…) Niemcy myślały, że sprywatyzowały rynek gazu, ale w rzeczywistości przekazały jego część Rosji. Rząd niemiecki nie mieszkał się do tego, rząd rosyjski przeciwnie. To wystarczy, aby zrozumieć, dlaczego Republice Federalnej grozi teraz katastrofalna zima” – konkluduje gazeta.

Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na Facebooku! >>