„Help desk” dla zagrabionych przez nazistów dzieł sztuki
16 stycznia 2020Czasem mają tylko przedwojenne zdjęcie, a czasem znają tylko datę aukcji, na której kupiono dzieło sztuki zagrabione ich rodzinie przez nazistów. Choć od zakończenia wojny minie niebawem 75 lat, to wielu ludzi, którzy utracili wówczas cenne przedmioty, albo ich spadkobiercy wciąż próbuje je odnaleźć.
Teraz być może ich szanse wzrosną. W Berlinie powstał właśnie „help desk”, który ma wesprzeć osoby prywatne, poszukujące utraconych w czasie nazistowskich rządów dóbr kultury. Przeznaczone jest przede wszystkim dla osób spoza Niemiec.
Niemiecka minister stanu ds. kultury i mediów Monika Gruetters, która w zeszłym tygodniu zainaugurowała działalność biura, podkreśliła, że zazwyczaj sprawy związane z restytucją zagrabionego mienia są niezwykle skomplikowane, szczególnie dla poszkodowanych spoza Niemiec. „Ludzie, którzy sami doznali niewyobrażalnych cierpień z niemieckich rąk, albo ich spadkobiercy nie powinni potykać się o biurokratyczne przeszkody, ale należy im pomóc” – oświadczyła Gruetters. Formalnie berlińska placówka jest biurem kontaktowym powołanej w 2003 roku komisji doradczej do spraw restytucji zrabowanych w czasie narodowego socjalizmy dóbr kultury.
Lepiej późno, niż wcale
– Wydaje nam się, że naszej pomocy szczególnie potrzebują osoby spoza Niemiec. Ludzie, którzy mieszkają w Niemczech i znają język niemiecki mają więcej możliwości nawiązania kontaktu z rozmaitymi instytucjami czy badaczami. Ale jeśli próbuje się tego z Ameryki Południowej czy Australii, to znalezienie partnerów i nawiązanie kontaktów okazuje się ekstremalnie trudne – mówi w rozmowie z Deutsche Welle historyk sztuki dr Susanne Meyer-Abich, która na razie jednoosobowo kieruje berlińskim biurem.
Jak przyznała, „oczywiście byłoby pięknie, gdyby taka placówka powstała dużo wcześniej”, na przykład zaraz po podpisaniu przez Niemcy deklaracji waszyngtońskiej z 1998 roku, w której zobowiązano się do poszukiwań i ujawnienia zrabowanych dóbr kultury oraz podjęcia starań na rzecz zwrócenia ich prawowitym właścicielom. W Austrii tego rodzaju instytucja działa już od dziesięcioleci – zauważyła.
Jednak zdaniem Meyer-Abich wciąż jest wiele do zrobienia, bo z jednej strony wielu ludzi wciąż szuka utraconych w czasie wojny przedmiotów, a z drugiej strony bardziej zaawansowane są badania i rozmaite instytucje identyfikują przedmioty, które do nich nie należą.
„Stare zdjęcie to już bardzo dużo”
Zadaniem Meyer-Abich będzie przede wszystkim pomoc zgłaszającym się do niej osobom w nawiązaniu kontaktów z właściwymi niemieckimi instytucjami i rozmówcami, co jest szczególnie skomplikowane z uwagi na niemiecki system federalny. Ekspertka może także pomóc w poszukiwaniu badaczy proweniencji dzieł sztuki albo w kontakcie z organizacjami żydowskimi, które oferują pomoc takich badaczy.
Jak tłumaczy Meyer-Abich, gdy zaginionych i zagrabionych dzieł sztuki poszukują muzea albo instytucje państwowe, to zazwyczaj przedmioty takie mają dobrą dokumentację. Łatwiej jest też znaleźć na przykład obraz, który istnieje tylko w jednym albo dwóch egzemplarzach. „Trudniej robi się, gdy chodzi o meble, książki czy sztukę użytkową. Ale i tutaj jest już więcej badań i więcej wyników” – zauważyła.
Nie są rzadkością przypadki, gdy nie wiadomo dokładnie, co zaginęło, bo dokumentacja uległa zniszczeniu. – Gdy zachowały się zdjęcia, na których widać mieszkanie, opróżnione przez nazistów, to jest to już bardzo dużo. W niektórych przypadkach jest tylko data aukcji – dodała.
Choć „help desk” działa zaledwie od dwóch tygodni, to już zgłosili się pierwsi zainteresowani. To starsza kobieta poszukująca trzech zaginionych portretów rodzinnych oraz mężczyzna, który zna tylko datę aukcji przedmiotów, ale nie ma katalogu.