1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Historia emigracji to także historia handlu "żywym towarem"

Malgorzata Matzke7 lipca 2013

Dziesiątki tysięcy młodych kobiet ze wschodu Europy pod koniec XIX w. emigrując "za chlebem" trafiało do domów publicznych.

DAH Kaje. DAH Auswandererhaus Bremerhaven Flash-Galerie Pressebilder: http://www.dah-bremerhaven.de/german/german.html Eingestellt September 2010
Przez Bremerhaven i Hamburg przewinęło się 60 mln emigrantówZdjęcie: Deutsches Auswandererhaus/Werner Huthmacher

Hamburg, będący pod koniec XIX w. największym portowym miastem Niemiec był jednocześnie miejscem przesiadkowym dla ludzi emigrujących z Europy Wschodniej za ocean.

"Die Welt" pisze o tym w artykule poświęconym handlowi żywym towarem, który już przed ponad wiekiem był rejestrowany w policyjnych protokołach.

Podejrzenie policji

Hamburska policja 10 lipca 1888 r. sporządziła protokół o zatrzymaniu czterech osób, w tym jednej pary małżeńskiej, które w niezwyczajny sposób obchodziły się z szóstką młodych kobiet. Owe nazywały się Walentyna, Raza, Mania, Lesel, Ester i Antonia i pochodziły z Warszawy. Agentom policji wydało się podejrzane, że małżeństwo płaciło za szóstkę dziewczyn wszystkie rachunki, co wyraźnie wskazywało na to, że dziewczyny były "żywym towarem". Lecz dowody były zbyt nikłe i zatrzymanych wypuszczono na wolność. Wsiedli na parowiec "Petropolis", który obrał kurs na Amerykę Południową.

Historię emigracji dokumentuje muzeum" Auswandererhaus" w BremerhavenZdjęcie: Deutsches Auswandererhaus/Werner Huthmacher

Jak o przypadku tym pisały gazety, o dalszym losie dziewczyn nic nie było wiadomo, ale przypuszczalnie trafiły one do Montevideo i Buenos Aires, gdzie lądowały w domach publicznych.

Taki los spotykał dziesiątki tysięcy młodych kobiet - pisze "Die Welt" - i był typowy dla emigracji końca XIX w. W okresie od 1815 do 1930 r. przez porty w Hamburgu i Bremerhaven do Ameryki Północnej, Południowej i Środkowej wyemigrowało 60 mln. osób z Europy Wschodniej.

Odwieczny problem

W większości byli to mężczyźni, lecz zdarzało się także, że emigrowały kobiety - jako partnerki mężczyzn, czy w poszukiwaniu nowych, życiowych perspektyw. Wybierając się w daleką podróż nie wiedziały, że mogą trafić do domów publicznych, bo obiecywano im pracę przy prowadzeniu domu czy wręcz małżeństwo.

A domy publiczne w dalekich krajach poszukiwały prostytutek z regionów, z których pochodzili ich klienci-imigranci. Stręczycielstwu i naganianiu pracownic sprzyjała rozwijająca się transkontynentalna żegluga pasażerska i postęp techniczny w telekomunikacji, jak np. telegramy. To upraszczało handlarzom organizację przerzutu "żywego towaru".

Zjawisko to określane było mianem "białego niewolnictwa": młode kobiety zwabione obietnicą pracy zmuszane były potem do prostytucji. O procederze tym wiedziały organizacje humanitarne, Kościoły i politycy.

W roku 1894 przewodniczący SPD August Bebel na forum Reichstagu piętnował "nieustające transporty dziewcząt, które dla lubieżnych celów wywożone są z Niemiec" i domagał się od rządu, by ukrócił ten proceder.

Die Welt / Małgorzata Matzke

red.odp.:Alexandra Jarecka