1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Historycy: mamy okazję, by znów wyciągnąć dłoń do Polski

Anna Widzyk opracowanie
10 października 2023

Dom Polsko-Niemiecki musi powstać bez względu na to, kto będzie rządził w Warszawie – czytamy na łamach „Die Welt”.

Dyrektor Niemeickiego Instytutu Spraw Polskich Peter Oliver Loew (z lewej) i szef Fundacji Pomnika Pomordowanych Żydów Europy Uwe Neumaerker
Dyrektor Niemeickiego Instytutu Spraw Polskich Peter Oliver Loew (z lewej) i szef Fundacji Pomnika Pomordowanych Żydów Europy Uwe Neumaerker Zdjęcie: Hannes P Albert/dpa/picture alliance

W gościnnym artykule dla dziennika „Die Welt” szef Niemieckiego Instytutu Spraw Polskich Peter Oliver Loew oraz dyrektor Fundacji Pomnika Pomordowanych Żydów Europy Uwe Neumaerker nawiązują do zbliżających się wyborów parlamentarnych w Polsce. Przypadają one 84 lata po napaści hitlerowskich Niemiec na Polskę i rozpoczęciu wojny na wyniszczenie z ponad pięcioma milionami polskich ofiar.

„Choć oba kraje miały trzy pokolenia na uporanie się z traumą II wojny światowej, to pamięć o niemieckich zbrodniach w okupowanej Polsce determinuje bieżącą politykę w Warszawie, jak również relacje z naszym krajem. A podnoszone przez Jarosława Kaczyńskiego żądania reparacji są tylko częścią tego. Można je także rozumieć jako wołanie o więcej uwagi” – oceniają historycy. 

I dodają: niezależnie od tego, kto wygra wybory 15 października, to „historia pozostanie”. „Jest to historia, o której w Niemczech wciąż wie się zbyt mało. Dlatego tak ważny jest zatwierdzony w październiku przez Bundestag projekt ‚miejsca pamięci i spotkań z Polską’” – podkreślają.

Potrzeba czegoś więcej niż pomnik

„Potrzebujemy w Berlinie, dla Niemiec i Polski, miejsca, w którym pamiętać będziemy o niemieckich zbrodniach na Polakach – zarówno Żydach, jak i chrześcijanach, w którym będziemy informować o polsko-niemieckiej historii i tworzyć programy edukacyjne” – piszą, przedstawiając opracowana przez podległe im instytucje koncepcję Domu Polsko-Niemieckiego, który powstać ma w centralnym miejscu stolicy Niemiec.

Loew i Neumaerker polemizują z niedawnym sceptycznym komentarzem redaktora „Die Welt” Thomasa Schmida na temat Domu Polsko-Niemieckiego oraz opiniami, że w Berlinie powinien raczej powstać pomnik, upamiętniający polskie ofiary wojny i niemieckiej okupacji.  

Antywojenne pomniki w miejscu dawnej Opery Krolla w Berlinie, gdzie powstać ma Dom Polsko-NiemieckiZdjęcie: Hannes P Albert/dpa/picture alliance

Jak tłumaczą, chcą powstania „wyrazistego znaku pamięci, który spełnia wszystkie kryteria pomnika”, ale jednocześnie jest czymś więcej, bo rozwija nowe formy upamiętnienia oraz „jako gest empatii Niemiec wobec polskiego społeczeństwa nie tylko stoi w kamieniu czy brązie, ale jako ‚miejsce pamięci i spotkań’ oddaje hołd najważniejszemu sąsiadowi Niemiec na Wschodzie”.

Planowany pomnik „musi korespondować” z Domem Polsko-Niemieckim, budynkiem, który – według koncepcji – pod jednym dachem pomieści stałe i przejściowe wystawy, oferty edukacyjne i umożliwi spotkania i debaty.

„Nowy poziom sąsiedztwa”

„Wystawa jest istotną częścią projektu, ponieważ jesteśmy przekonani, że tylko wiedza tworzy zrozumienie, będące podstawą upamiętnienia. A niestety wciąż jest tak, że Niemcy wiedzą o Polsce, jej przeszłości i teraźniejszości zdecydowanie za mało” – ubolewają Loew i Neumaerker. I zapewniają, że „razem z polskimi i niemieckimi partnerami” chcą rozpowszechniać wiedzę „o Polsce w czasie II wojny światowej, wielu milionach żydowskich i nieżydowskich ofiar, zniszczeniu, wypędzeniach i oddziałującej do dziś traumie”. „Ale jednocześnie ma chodzić o to, by ten terror osadzić w opowieści o polsko-niemieckiej historii przeplatających się losów” – dodają. I przekonują, że wzajemne relacje obu państw i społeczeństw nie mają sobie równych w Europie.

„Chcemy i musimy wnieść nasze sąsiedztwo na nowy poziom. I musi to nastąpić szybko, przede wszystkim po to, by skutecznie przeciwstawić się polaryzacji i chęci eskalacji. Mamy teraz okazję, by po raz kolejny wyciągnąć dłoń do Polski – i nie wypuścić jej” – piszą Loew i Neumaerker.

Oceniają, że powinno to nastąpić „bez względu na to, kto będzie rządził w Warszawie po wyborach w najbliższą niedzielę”. „Choć partie prawicowe i lewicowe przywiązują różną wagę do historii, to wszystkich Polaków łączy poczucie, że poza rytuałem przyznawania się do odpowiedzialności, nie zostali dotąd dostatecznie wysłuchani przez Niemcy” – konkludują.