1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Historyk: wywiad NRD szpiegował władze PRL

Róża Romaniec26 listopada 2013

Współpraca specłużb PRL i NRD była w dużym stopniu grą pozorów. W rzeczywistości oba państwa konkurowały w obozie komunistycznym o pierwszą pozycję po ZSRR - twierdzi Tytus Jaskułowski*.

Ein Mann hält ein Richtmikrofon an ein Fenster (Archivfoto vom 09.02.1998, Illustration zum Thema Bespitzelung). BND-Präsident Hanning hat Medienberichte im Grundsatz bestätigt, wonach der Bundesnachrichtendienst von 1993 an Journalisten und Wissenschaftler beschattet habe, um eine undichte Stelle in der eigenen Behörde zu entlarven. Foto: Hubert Link (zu dpa 4139 vom 12.11.2005) +++(c) dpa - Bildfunk+++
Zdjęcie: picture-alliance/dpa
Tytus Jaskułowski - historyk badający związki Stasi z PRLZdjęcie: DW

[No title]

This browser does not support the audio element.

Rekonstrukcja akt StasiZdjęcie: Fraunhofer IPK/Gerold Baumhauer

DW: Przez pięć lat przygotowywał Pan książkę pt. "Stasi a Polska". Co nowego wynika z Pana badań?

Tytus Jaskułowski: Starałem się podważyć tezy i stereotypy, jakie znajdujemy dotychczas w literaturze naukowej i publicystyce. Po pierwsze, że Stasi miała niesamowicie rozwinięte możliwości operacyjne w Polsce, jak było to opisywane. Wskazuję też na inne dotąd nieznane fakty odnośnie działalności wywiadu PRL w NRD.

DW: To brzmi, jak obalanie mitów.

TJ: Owszem, pierwszy mit dotyczył rzekomej siły Stasi w Polsce. Uważano, że była doskonale uplasowana, mowa jest o 1500 agentach na terenie PRL. Drugi mit polegał na tym, że peerelowskie MSW miało nie prowadzić działalności przeciwko Stasi i przeciwko NRD. Trzeci mit dotyczy tzw. współpracy. Często powielana opinia brzmi, że obie służby miały wspólne interesy i dlatego istniała między nimi daleko rozwinięta współpraca. Moim zdaniem tak nie było. Miałem możliwość porównywania odtworzonych akt wschodnioniemieckich oraz materiałów służb PRL, które temu zaprzeczają: Stasi nie była taka silna, MSW prowadziło działalność ofensywną w NRD a pomiędzy służbami specjalnymi obydwu krajów nie było przyjaźni, lecz raczej puste deklaracje.

DW: Ale czy to naprawdę taka niespodzianka?

TJ: Pierwsze opinie na ten temat formułowano na początku lat 90-tych i pochodziły one od pracowników MSW. Tymczasem w skromnej literaturze naukowej na ten temat, autorzy, bez pełnej znajomości akt, odrzucali takie stanowisko byłych oficerów MSW, twierdząc, że celowo dezinformują. Teraz jednak, gdy miałem dostęp do archiwów w Niemczech i Polsce, okazało się, że ta współpraca naprawdę była w dalekim stopniu pozorna.

DW: A co z aktami, które zniszczono? Być może o tej współpracy było więcej właśnie w tych dokumentach.

TJ: Sporą część zniszczonych akt w międzyczasie odtworzono. Przez ostatnie 15 lat w Urzędzie ds. Akt Stasi w Niemczech oraz w IPN dokonano tytanicznej pracy polegającej na mozolnym składaniu puzli, skrawków papierów, zniszczonych dokumentów. W latach 90-tych nie mieliśmy wglądu do tych akt. Teraz pomagają jednak sprawdzić i odtworzyć wiele faktów.

DW: A jak więc wyglądała współpraca między Stasi a peerelowskim MSW?

TJ: Współpraca istniała tylko tam, gdzie dana służba nie mogła przeprowadzić operacji samodzielnie. Takim przykładem było np. umieszczanie w Polsce na zlecenie służb NRD tajnych nadajników. Dzięki korzystnemu położeniu geograficznemu PRL można było dzięki tym nadajnikom bezpiecznie odbierać informacje od wschodnioniemieckich agentów.

DW: A ile takich projektów konkretnie było? Czy mówimy o wyjątkach, czy częstych przypadkach?

TJ: W porównaniu z liczbą operacji przeprowadzanych samodzielnie, było ich bardzo niewiele. Stasi i MSW przeprowadzały co dwa lata przeciwko wywiadom państw NATO trzy do pięciu wspólnych projektów. Tymczasem kontrwywiad NRD samodzielnie wobec RFN inicjował 250 operacji rocznie. To pokazuje, że współpraca nie była zbyt rozbudowana. Powodem były negatywne doświadczenia.
Zanim zawarto umowę o współpracy służb NRD i PRL w 1974 roku, Niemcy zwrócili się o pomoc do Polski, aby wyszukiwać wśród mniejszości niemieckiej osoby, które nadawałyby się na potencjalnych agentów i które mogłyby zostać przerzucone na Zachód, by pracować na rzecz bloku wschodniego. Kiedy przyjrzeć się, kogo PRL polecał dalej, to można śmiało powiedzieć, że nie byli to najlepsi, lecz raczej ci, których uważano w MSW za niepewnych i których chciano się pozbyć.

Zbiory akt bezpieki w IPNZdjęcie: AP

DW: Mówił Pan również o operacjach wręcz przeciwko sobie. Na jakim polu konkurowano?

TJ: W latach 80-tych miała miejsce operacja "Chmura", której celem było podsłuchiwanie ambasady amerykańskiej w Warszawie. Kryptonim był opatrzony cyferką "2" lub "3". Bez tego dodatku za operacją kryło się coś innego, a mianowicie podsłuchiwanie i włamywanie się przez stronę wschodnioniemiecką do polskich rządowych radiolinii. Oficjalnie obie strony deklarowały podsłuchiwanie ambasady. W praktyce Niemcy zatrzymywali najważniejsze informacje dla siebie, a dopiero po ich opracowaniu udzielali przefiltrowanych informacji Polakom. Strona polska także nie wykładała przed NRD wszystkich kart, lecz zatrzymywała informacje dla siebie.

RR: A kto wiedział o sobie więcej? Czy to Polska bardziej korzystała na NRD, czy odwrotnie?

TJ: Z pewnością Niemcy gromadzili więcej informacji, ale często nie potrafili ich analitycznie przerobić. Od połowy lat 80-tych było wiadomo, że w Polsce dokonywać się będzie transformacja ustrojowa, czego nie chciano jednak przyjąć do wiadomości. Większość informacji NRD przekazywała dalej do Moskwy. Polski wywiad ograniczał się natomiast do wąskich zagadnień, które wydawały się ważne. Chciano np. wiedzieć, na ile możliwe było zjednoczenie Niemiec. Uznawano, że NRD jest buforem, który ma do tego nie dopuścić, więc np. każdy sygnał o nieoficjalnych rozmowach niemiecko-niemieckich był dzwonkiem alarmowym w Warszawie.

DW: A dlaczego właściwie ze sobą konkurowano?

TJ: Przede wszystkim z powodu sprzecznych interesów. Po pierwsze, do 1989 był konflikt graniczny między obydwoma krajami w Zatoce Pomorskiej, a więc chodziło o sprawę bezpośredniej suwerenności terytorium i przesunięcia granicy. Po drugie, obydwa państwa potrzebowały wsparcia politycznego i finansowego z RFN i konkurowały o to wsparcie. Poza tym walczyły też o pierwszą pozycję po ZSRR w Układzie Warszawskim. Było wiele, o co można było między sobą konkurować.

Rozmawiała Róża Romaniec

[No title]

This browser does not support the audio element.

*Tytus Jaskułowski (ur. 1978) jest politologiem i pracownikiem Instytutu Badań nad Totalitaryzmem im. Hanny Arendt w na Uniwersytecie w Dreźnie. Pochodzi z Gdańska. Jest autorem publikacji nt. stosunków NRD i PRL.

red. odp. Bartosz Dudek