1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Idą młodzi!

7 października 2009

Po wyborach wielu posłów opuszcza Bundestag. Rysuje się zmiana pokoleń: wielu posłów SPD musi pożegnać się. Wkracza za to fala młodych z FDP i Lewicy.

W sali plenarnej Bundestagu wkrótce zasiądą nowi posłowie Zielonych, FDP i Lewicy. Mniej będzie posłów SPD
W sali plenarnej Bundestagu wkrótce zasiądą nowi posłowie Zielonych, FDP i Lewicy. Mniej będzie posłów SPDZdjęcie: picture-alliance/dpa

Nowemu Bundestagowi będzie wkrótce brakowało kilku charakterystycznych elementów: na przykład łysina szefa frakcji SPD Petera Strucka nie będzie już świeciła wśród głów innych posłów; socjaldemokratyczna posłanka Herta Däubler-Gmelin nie będzie się już włączała do debat parlamentarnych w rodzimym szwabskim dialekcie, a chadecki poseł Friedrich Merz nie będzie stale docinał swojej szefowej, kanclerz Angeli Merkel.

Zamiast nich w Niemieckim Bundestagu pojawi się wiele nowych, a przede wszystkim młodych twarzy. Ponad stu posłów zapowiedziało już przed wyborami odejście z parlamentu – jest ich znacznie więcej niż w minionych kadencjach. Wyniki wyborów przyczyniły się również do przetrzebienia szeregów starej gwardii, szczególnie w SPD.

Zmiana pokoleń

Były szef resortu spraw wewnętrznych, poseł Otto Schily przysłuchuje się debacie parlamentarnej w Bundestagu.Zdjęcie: AP
Wraz z pożegnaniem starszych i znanych powszechnie posłów następuje zmiana pokoleń. Odchodzi duża grupa posłów, którzy zarazili się polityką w niespokojnych latach sześćdziesiątych. Jedni byli częścią ruchu studenckiego i rozpoczynali np.w szeregach SPD, a potem Zielonych, tak zwany „marsz poprzez instytucje władzy". Znaczna część tej grupy zamieniła się z czasem w politycznych pragmatyków, jak choćby były adwokat terrorystów Frakcji Czerwonej Armii Otto Schily, który za czasów kanclerza Schrödera został federalnym ministrem spraw wewnętrznych i ponosił współodpowiedzialność za wprowadzenie Agendy 2010, czyli programu reform gospodarczych i socjalnych. Jak wiadomo, SPD straciła z tego powodu niemalże połowę swoich tradycyjnych wyborców, którzy albo zwrócili się w stronę postkomunistów, albo w ogóle nie poszli na wybory.

Lewica rośnie coraz bardziej w siłę.

Szef klubu poselskiego postkomunistów Gregor GysiZdjęcie: AP
Wszystkie znaki na niebie i na ziemi wskazują na to, że podziały polityczne ulegną w nowym Bundestagu pogłębieniu. Do parlamentu wejdzie wielu polityków, którzy tak jak przedstawicielka frakcji komunistycznej w Partii Lewicy, Sahra Wagenknecht, są wręcz dumni z tego, że mają bardzo radykalne cele polityczne.

Również w klubie poselskim SPD lewe skrzydło zyskuje na znaczeniu. Znaczna część towarzyszy, którzy 10 lat temu wraz z kanclerzem Gerhardem Schröderem szukali tak zwanego „nowego centrum", opuszcza obecnie parlament. Byli ministrowie finansów i pracy – Hans Eichel i Walter Riester oddadzą swoje legitymacje poselskie, podobnie jak ekspert w zakresie obronności Walter Kolbow i bawarski polityk ds.gospodarczych Ludwig Stiegler, znany ze swej czerwonej kamizelki. Z nowych posłów SPD mało kto chce się opowiedzieć za Agendą 2010.

Zieloni czerwienieją

Przywódca zielonych fundamentalistów Jürgen TrittinZdjęcie: picture-alliance / dpa

Również frakcja Zielonych w Bundestagu nabiera czerwonych barw. Podobnie jak w SPD, odchodzą doświadczeni członkowie zielonego klubu poselskiego, na przykład federalna wiceminister pomocy rozwojowej Uschli Eid. W skład frakcji Zielonych wejdzie za to były radny miejski Frankfurtu nad Menem Tom Koenigs, który jest wprawdzie przedstawicielem skrzydła realistów, ale będzie tam należał do mniejszości, gdyż większość zielonych posłów sympatyzuje z lewicą jak posłanki Lisa Paus z Berlina i Beate Müller-Gemmeke z Badenii-Wirtembergii opowiadające się zdecydowanie za wprowadzeniem płacy minimalnej. Wiele wskazuje też na to, że rzecznik fundamentalistycznego skrzydła w partii Zielonych Jürgen Trittin, przejmie wkrótce ster władzy w klubie poselskim po „realiście" Fritzu Kuhnie.

Zwarcie szeregów w obozie mieszczańskim

Guido Westerwelle po zatwierdzeniu go 29.09. na stanowisku szefa frakcji FDP.Zdjęcie: picture alliance/dpa
Podczas gdy SPD i Zieloni dryfują na lewo, partie mieszczańskie konsolidują szeregi. Na przykład w FDP, począwszy od szefa partii Guido Westerwelle, aż po eksperta w zakresie finansów Hermanna Otto Solmsa, ton nadają politycy, którzy stawiają na ścisłą współpracę z CDU. Natomiast outsiderzy, jak berliński wolny demokrata Markus Ling, który zawsze przywiązywał duże znaczenie do dobrych kontaktów z Zielonymi, opuszczają Bundestag.

Również wielu polityków chadeckich, nie aprobujących głównego nurtu obecnej polityki CDU/CSU, nie wejdzie w skład nowego parlamentu. Są wśród nich Friedrich Merz, odwieczny przeciwnik polityczny kanclerz Merkel, zbliżony do kół przedsiębiorców poseł Peter Rauen, jak również zdecydowany konserwatysta, były koordynator służb specjalnych w Urzędzie Kanclerskim, Bernd Schmidbauer. Na ich miejsce wejdą do Bundestagu tacy politycy jak Johann David Wadephul z Kilonii.

Żmudna praca

Jeden ze "starych wygów" - poseł z ramienia CSU Peter GauweilerZdjęcie: AP
Nowicjusze w Bundestagu mają nikłe szanse na przyjęcie do prominentnych gremiów, na przykład do Komisji Gospodarczej lub Komisji Socjalnej. Dochodzi tu do zmagań nawet wśród najbardziej doświadczonych mandatariuszy. Jak stwierdził ekspert w zakresie politologii uniwersytetu w Heidelbergu, prof. Klaus von Beyme, „rzadko który nowicjusz dostanie się do najważniejszych komisji od razu podczas pierwszej kadencji."

Na początku kadencji wielu posłów nawet nie wie, w jakich biurach mają się zakwaterować. Były bawarski minister środowiska Peter Gauweiler (CSU), który w 2002 roku został wybrany po raz pierwszy do Bundestagu w wieku lat 53, wyraził doznania parlamentarnych nowicjuszy : „Trochę się tam czułem jak w pierwszym dniu szkoły."

dpa/Andrej Krause

red.odp. Andrzej Pawlak/ma