"Imigrantom należy otworzyć legalną drogę do Europy"[WYWIAD]
6 stycznia 2015Sandra Schulz: Europejska Agencja Zarządzania Współpracą Operacyjną na Granicach Zewnętrznych Państw Członkowskich UE (Frontex) mówi o osiągnięciu nowego poziomu grozy i bezwzględności w strategii działania przemytników, zarabiających krocie na przerzucaniu przez Morze Śródziemne nielegalnych imigrantów do UE. W ubiegłym tygodniu włoska straż przybrzeżna dwukrotnie musiała ratować kilkuset imigrantów z dwóch dryfujących bezradnie, porzuconych przez załogi, frachtowców, których stan techniczny można określić jako pływający złom. Jak, Pana zdaniem, Europa powinna reagować na odrzucenie przez bandy przemytników wszelkich skrupułów wobec imigrantów?
Alexander hrabia Lambsdorff: Pozwolę sobie najpierw zauważyć, że nie uważam, jakoby metody działania band przemytników nielegalnych imigrantów osiągnęły jakiś nowy poziom grozy. To prawda, że te bandy używają ostatnio do ich przewozu większych statków, ale czy jest to naprawdę bardziej bezwzględne i nieludzkie niż wypuszczanie ich na otwarte morze w przeładowanych ponad wszelką miarę łodziach, które nie nadają się do żeglugi? Przecież ich użycie pochłonęło już tak wiele ofiar! Szczerze mówiąc uważam też za niewłaściwe, że tak powiem, stopniowanie poziomu okropności i koszmaru, z jakim imigranci mają do czynienia. To, z czym ostatnio faktycznie się borykamy, to utrzymywanie się niezmiennie na bardzo wysokim poziomie nacisku na władze UE wskutek problemu nielegalnej imigracji, na który wciąż nie potrafimy właściwie zareagować, bo nie mamy ani właściwego obrazu sytuacji, ani wspólnej koncepcji działania. To wyzwanie, któremu musi stawić czoło Komisja Europejska, a więc jej przewodniczący Jean-Claude Juncker i Dmitris Avramopoulos jako komisarz ds. migracji i spraw wewnętrznych. Ale nie tylko oni, bo także wszystkie kraje członkowskie UE. Ich zadaniem jest wypracowanie jednolitego stanowiska wobec tego wyzwania. Musi ono obejmować zarówno kraje, z których pochodzą nielegalni imigranci, jak i kraje tranzytowe oraz docelowe.
Jak, Pańskim zdaniem, powinna wyglądać taka wspólna koncepcja działania, która mogłaby pokrzyżować szyki przemytnikom?
Co się tyczy krajów pochodzenia imigrantów, co należy, jak sądzę, rozpatrywać także na tle ruchu Pegida, Kögida i innych, to zrozumienie, że zdecydowana większość ludzi chce osiągnąć pewien poziom dobrobytu u siebie, w swoim kraju. Niestety, mamy w tej chwili do czynienia z takimi krajami jak Syria i Irak, w których terror rozpętany przez bojówki Państwa Islamskiego zmusza tysiące ludzi do opuszczenia ich rodzinnych domów. Uważam, że w krajach, z których wywodzą się imigranci, mówię: imigranci a nie uciekinierzy, należy stworzyć godziwe warunki bytu, a przed ich mieszkańcami należy otworzyć perspektywę lepszej przyszłości. Odnosi się to na przykład do Erytrei i innych państw afrykańskich.
W przypadku państw tranzytowych musimy uświadomić sobie, że te dwa frachtowce, o których mówiliśmy na początku, nie przypłynęły z, dajmy na to, Libii, tylko odbiły od wybrzeży Turcji. Tym państwom musimy jasno powiedzieć, że powinny przyjść imigrantom z pomocą. Musimy zatem znaleźć właściwą metodę postępowania z bandami przemytników, działającymi także w państwach tranzytowych.
I wreszcie, co się tyczy państw docelowych, takich jak Niemcy, Włochy, czy inne państwa UE, naszym obowiązkiem jest uregulowanie problemu nielegalnych imigrantów przy pomocy aktów prawa, takich jak dobra ustawa imigracyjna, które otworzy przed nimi legalną drogę do Europy, co skutecznie odbierze chleb bandom przemytników.
Dlaczego nic takiego nie nastąpiło do tej pory?
Jedyną z przyczyn takiego stanu rzeczy jest to, że w Niemczech w dyskusji na temat problemu imigrantów wrzuca się do jednego worka zarówno uchodźców wojennych, jak i azylantów oraz zwykłych imigrantów zarobkowych. I przez to nie możemy należycie uregulować tego problemu, bo sytuacja uchodźców z krajów ogarniętych wojną domową różni się przecież zasadniczo od sytuacji ludzi, którzy szukają w innym kraju lepszych warunków życia. (...) Potrzebujemy dobrej ustawy migracyjnej, która jasno stwierdzi, że imigranci są nam potrzebni, bo w wielu gałęziach gospodarki brakuje nam fachowców. Ustawa ta musi zawierać inne przepisy wobec osób ubiegających się w Niemczech o azyl polityczny, i tych, które chciałyby podjąć u nas pracę. Dopóki tego nie zrobimy, dopóty nie poradzimy sobie z tym problemem.
Pewien brukselski dziennikarz wyliczył, że UE przewidziała w budżecie więcej pieniędzy na ochronę granic zewnętrznych Unii i obronę przed napływem imigrantów, na przykład na zakup zasieków z drutu kolczastego, niż na politykę integracyjną. Czy tak jest naprawdę?
Ten rachunek jest trochę naciągany, ponieważ procesy integracyjne w państwach unijnych zachodzą na poziomie lokalnym, a więc gmin, miast i wsi. Borykają się z tym politycy komunalni w Dortmundzie, Monachium czy w Mannheim, ale nie politycy i urzędnicy w siedzibie Komisji Europejskiej w Brukseli. Na szczeblu unijnym zwraca się uwagę na to, ile pieniędzy przeznacza się w poszczególnych państwach członkowskich UE na politykę integracyjną. A więc na przyjmowanie do przedszkola i szkoły dzieci imigrantów, na to, jak wygląda opieka zdrowotna nad imigrantami i ich szkolenie zawodowe i tak dalej. Jeśli tak na to spojrzymy, to szybko dojdziemy do wniosku, że w UE więcej pieniędzy przeznacza się jednak na integrację imigrantów niż na opędzanie się od nich. Ale te wszystkie działania są tylko drobnym, choć ważnym, wycinkiem ogólnego problemu właściwej, spójnej polityki migracyjnej w UE, o potrzebie której tyle tu mówiłem. Jedno bowiem nie ulega wątpliwości: imigranci są nam potrzebni. Są potrzebni Niemcom i są potrzebni Europie. Potrzebujemy dobrze wykształconych fachowców, bo mamy niedobory zatrudnienia w różnych gałęziech gospodarki. Potrzebni są nam młodzi, ambitni ludzie, którzy chcą u nas budować własną, lepszą przyszłość dla siebie i swoich rodzin. Dlatego naładowana głównie negatywnymi dyskusja o imigrantach w ruchu Pegida i innych, podobnych, jest zjawiskiem niefortunnym i szkodzącym naszym interesom.
Z Alexandrem hr. Lambsdorffem rozmawiała Sandra Schulz
Tłum.: Andrzej Pawlak
*Wywiad wiceprzewodniczącego PE Alexandra hr.Lambsdorffa dla rozgłośni Deutschlandfunk przytoczyliśmymy ze skrótami.