Inspiracja Mur Berliński
23 grudnia 2007Światowy rozgłos uzyskała tak zwana Eastside-Gallery. Jest to liczący tysiąc trzysta metrów odcinek muru, pokryty malowidłami ponad stu malarzy z 21 krajów. Najnowszym przykładem "sztuki Muru Berlińskiego" są cztery tak zwane "ściany plakatowe", tuż przy Muzeum Muru Berlińskiego, na których można obejrzeć dzieła czterech artystów z Niemiec, Rosji, Chin i Korei.
"Mister Red" to popularna w Chinach postać z tamtejszych komiksów. W Berlinie nikt jej nie zna. Teraz to się pewnie zmieni, bo od niedawna można ją oglądać na jednej z czterech, wspomnianych przed chwilą, "ścian plakatowych". "Mister Red", namalowany przez chińskiego artystę Lao Jianga, stoi z zawiązanymi oczami i wyciągniętymi w geście bezsilnej rozpaczy rękoma na tle ziemi niczyjej, pokrytej zwojami drutu kolczastego. Tak właśnie wyglądało to miejsce osiemnaście lat temu. Barnauer Straße stanowiła wtedy strefę śmierci na granicy między Berlinem Zachodnim i wschodnim. W Chinach "Mister Red" reklamuje komputery i papierosy. Tu, w Berlinie, przypomina o grozie czasów zimnej wojny.
Po swej prawej stronie "Mister Red" ma wielkie lustro, na którym Robert Schätz z Niemiec nakleił trzy wyrazy, wypisane wołowymi literami: "Wolność", "Równość", "Braterstwo" - znane wszystkim hasła Rewolucji Francuskiej z 1989 roku. Przeglądający się w lustrze przechodnie nie mogą ich nie dostrzec. Ich reakcje są różne.
- Nie dalej jak wczoraj, na przykład, zetknąłem się z zaskakującą reakcją jednego z przechodniów, który zapytał: "Wolność? Gdzie jest ta wolność? Gdzie mamy równość i braterstwo? To tylko puste hasła bez pokrycia!" Powiedziałem mu, żeby przypatrzył się dokładniej napisom na lustrze i odpowiedział sobie na pytanie, co takiego naprawdę dojrzał i do jakich myśli go to skłania. W każdym razie to, co zrobiłem, wywołuje silne emocje, z czego jestem zadowolony - mówi twórca Robert Schätz.
Braterstwo z banknotów
"Wartości" - tak właśnie artysta nazwał tę pracę. Kto zechce przyjrzeć się jej bliżej, zobaczy, że słowa "Wolność", "Równość" i "Braterstwo" twórca utworzył z banknotów. Są tu amerykańskie dolary, europejskie euro, japońskie jeny i chińskie wony. W ten sposób Schätz wyraził myśl, że wartości czysto materialne mogą przesłonić dosłownie i w przenośni abstrakcyjne ideały. Podobne przesłanie zawiera wiele prac Josepha Beusa, którego spadkobiercą artystycznym czuje się Robert Schätz.
Zupełnie inny charakter ma praca, którą zbiegły na Zachód w 1988 roku ze Związku Sowieckiego artysta Andriej Barow, poświęcił przezwyciężeniu podziału Niemiec w nietypowy, dodajmy od razu, sposób. Na jego obrazach spotyka się Hitler ze Stalinem. Po przegranej przez Trzecią Rzeszę wojnie, Hitler musi wziąć udział w stalinowskiej paradzie zwycięstwa. Zdaniem Barowa, groteska w połączeniu z prawdziwą grozą, to elementy, które często można spotkać w historii stosunków niemiecko-rosyjskich.
- Pomyślałem sobie, że realizując ten projekt stworzę coś w rodzaju spektaklu teatralnego, rozpisanego na trzydzieści dekoracji scenicznych. Moje obrazy przedstawiają historię Niemiec i Rosji z epoki komunizmu i narodowego socjalizmu we wszystkich ich możliwych odcieniach, nawiasem mówiąc, bardzo do siebie zbliżonych - mówi Barow.
Cały projekt powstał dzięki pomocy berlińskiej galerii "Son", ambasady koreańskiej i Muzeum Muru Berlińskiego z inicjatywy, między innymi, pastora Manfreda Fischera, którego kościół stał na pasie ziemi niczyjej między granicami sektorów w podzielonym Berlinie i został wysadzony w powietrze na parę lat przed upadkiem Muru.
- Uważam, że jeśli w tym miejscu mogą teraz pracować artyści z krajów, w których to, co u nas z chwilą upadku Muru odeszło na szczęście w przeszłość, nadal trwa, to budzi to we mnie nadzieję na zmiany na lepsze - wyjaśnia pastor.