Film irańskiego reżysera Mohammada Rosoulofa otrzymał główną nagrodę festiwalu w Berlinie. Twórca nie mógł jej odebrać, bo nie wolno mu opuszczać kraju.
Reklama
W Berlinie przyznano nagrody 70. Międzynarodowego Festiwalu Filmowego Berlinale. Złotego Niedźwiedzia, czyli wyróżnienie dla najlepszego filmu, otrzymał irański obraz „There is no evil” w reżyserii Mohammada Rosoulofa.
Na ten trwający dwie i pół godziny obraz składają się cztery opowieści, będące wariacją na temat moralności i kary śmierci. Film zadaje pytanie o granice indywidualnej wolności w warunkach despotycznego reżimu i ciągłego zagrożenia. „Twoją siłą jest powiedzieć nie” – stwierdza jeden z bohaterów. Przyznając wyróżnienie przewodniczący jury Jeremy Irons mówił, że to film, który stawia pytania o naszą odpowiedzialność i decyzje w życiu".
Mohammad Rosoulof poprzez swój najnowszy, ale też wcześniejsze filmy, świadomie idzie na konfrontację z władzami swojego kraju, wiedząc, że poniesie tego poważne konsekwencje. Reżyser przebywa obecnie w Iranie, gdzie grozi mu kara więzienia za złamanie zakazu tworzenia nowych filmów. Nie wolno mu opuszczać kraju, dlatego nie mógł pojawić się w Berlinie. Statuetkę odebrała w jego imieniu córka reżysera.
Grand Prix dla „dramatu powszedniego”
Grand Prix festiwalu powędrowała w ręce amerykańskiej reżyserki Elizy Hittmann za jej poruszający dramat „Never Rarely Sometimes Always”. To na pozór zupełnie niespektakularna opowieść o nastolatce z amerykańskiej prowincji, która w tajemnicy przed rodziną chce usunąć niechcianą ciążę. Reżyserka nazwała film „dramatem powszednim”. „W zasadzie to dość prosta historia, ale trafia ona prosto w serce” – pisała recenzentka tygodnika „Die Zeit”.
Srebrnego Niedźwiedzia za najlepszą reżyserię otrzymał południowokoreański twórca Hong Sangsoo. Jury festiwalu nagrodziło go za film „The Woman Who Ran”. Statuetkę dla najlepszego aktora otrzymał Włoch Elio Germano za brawurową rolę w filmie „Hidden Away” w reżyserii Giorgio Drittiego. Za najlepszą aktorkę uznano Niemkę Paulę Beer za rolę w „Undine” Christiana Petzolda.
Bez Polaków w konkursie
W sumie o nagrody w konkursie głównym ubiegało się w tym roku 18 filmów. Nie było wśród nich polskich produkcji. Polskie akcenty pojawiły się jednak w innych sekcjach festiwalu. W ramach Berlinale Special Gala pokazano najnowszy film Agnieszki Holland zatytułowany „Szarlatan”. To czesko-irlandzko-słowacko-polska koprodukcja opowiadająca prawdziwą historię słynnego czechosłowackiego uzdrowiciela Jana Mikolaska.
W nowej sekcji Encounters, która ma być miejscem dla nowatorskich form narracji, zobaczyliśmy zaś pełnometrażowy film animowany „Zabij to i wyjedź z tego miasta” Mariusza Wilczyńskiego. Film, będący opus magnum polskiego twórcy, zebrał dobre recenzje, choćby w brytyjskim Guardianie.
Festiwal dla ludzi
Berlinale uchodzi za jeden z najważniejszych festiwali filmowych w Europie, choć prestiżem i splendorem ustępuje festiwalom w Cannes czy Wenecji. Dzięki swojemu otwarciu na zwykłego widza, a nie tylko na branżowych ekspertów, jest jednak wyjątkowy. Biorąc pod uwagę liczbę widzów, to największy festiwal świata. Każdego roku Berlinale ściąga do kin około pół miliona widzów.
Było to pierwsze Berlinale pod kierownictwem Włocha Carlo Chatriana i Holenderki Mariette Rissenbeek, którzy w ubiegłym roku zastąpili na stanowisku Dietera Kosslicka. Ekstrawagancki Niemiec kierował festiwalem przez 18 lat.
Filmowe pałace w Berlinie
Nigdzie indziej w Niemczech nie ma tak wielu kin jak w Berlinie. Przedstawiamy dziesięć wyjątkowych – kina ze stylem, urokiem i historią.
Zdjęcie: picture-alliance/dpa/ZB/J. Kalaene
Zoo Palast
Kino, przez które przewinęło się mnóstwo gwiazd, jest objęte ochroną zabytków. Powstałe w latach 50. XX wieku, długo było premierowym kinem Zachodniego Berlina i do 1999 r. głównym kinem festiwalu filmowego Berlinale. Miało szczęście. Podczas gdy wiele legendarnych kin przy Kurfuerstendamm zniknęło, Zoo Palast przetrwał. Po generalnym remoncie cieszy się powodzeniem także w XXI wieku.
Zdjęcie: picture-alliance/dpa/B. Pedersen
Kino International
Za czasów NRD odpowiednikiem Zoo Palast było we wschodnim Berlinie kino International. Zlokalizowane przy Karl-Marx Allee, tak jak aleja jest perełką socjalistycznego budownictwa. Kinomani kochają International, choćby dlatego, że można w nim jeszcze wyświetlać filmy w standardzie 70 mm. Panoramiczne okna pozwalają ogarnąć spory odcinek Karl-Marx Allee – z siostrzaną architekturą warszawskiej MDM.
Zdjęcie: picture-alliance/imageBROKER/T. Robbin
Titania Palast
Kino Titania, zbudowane w 1928 r. w stylu Nowej Rzeczowości, było dużym kinem dzielnicy Berlina Steglitz. Charakterystyczna wieża pozwala się domyślać, jak kiedyś wyglądał ten budynek. Ogromna sala kinowa mieściła 2 tys. widzów. W Titania Palast miała miejsce prapremiera Berlinale w 1951 r., z otwierającą festiwal „Rebeką” Alfreda Hitchcocka. Dziś wielką salę kinową zastąpiło kilka małych.
Zdjęcie: picture-alliance/Arco Images/Schoening Berlin
Astor Film Lounge
Kino przy bulwarze Kurfürstendamm rozpieszcza kinomanów wystrojem i wygodą. Siedząc w komfortowych, pluszowych fotelach, można nawet wyciągnąć nogi. Napoje i przekąski przynoszone są na miejsce. Przy podziwianiu sufitu w kształcie muszli trzeba tylko uważać, żeby nie przysnąć – w Astor Film Lounge jest aż za wygodnie.
Zdjęcie: Premium Entertainment GmbH
Neues Off
Jest to kino dla wtajemniczonych. Ukryte za niepozorną fasadą kamienicy w dzielnicy Neukoelln łatwo przegapić. Kto je znajdzie – a robi to wielu berlińczyków i turystów – będzie zaskoczony wystrojem w stylu lat 50. XX wieku i stosowną atmosferą. Perełką foyer jest czerwony bar, oczywiście oryginalny.
Zdjęcie: picture-alliance/dpa/ZB/J. Kalaene
Delphi Filmpalast am Zoo
Delphi tworzy architektoniczny kompleks z teatrem „Theater des Westens“. Ma w sobie coś z pałacyku. W latach 20. XX wieku był miejscem szalonych, swingowych party. Dopiero po II wojnie światowej „Taneczny pałac” stał się „Filmowym pałacem”. Po kinie opłaca się wypad do klubu jazzowego Quasimodo w piwnicy Delphi.
Zdjęcie: picture-alliance/akg-images/ L. M. Peter
Delphi Lux
Zaraz za rogiem usadowiło się najmłodsze kino Berlina – Delphi Lux, otwarte dopiero w 2007 roku. Siedem sal kinowych jest wyposażonych w najnowsze urządzenia techniczne. Dla każdej z sal przewidziano inną koncepcję oświetlenia. W Delphi Lux znakomicie się ogląda filmy pełnometrażowe w formacie XXL – nowocześnie, ale wygodnie i przytulnie.
Zdjęcie: picture-alliance/dpa/ZB/J. Kalaene
Eva Lichtspiele
Oddane do użytku w 1913 roku w dzielnicy Wilmersdorf jest jednym z najstarszych kin Berlina. Fasada i zamaszysty neon pochodzą z lat 50. Jest to jedyne kino w Berlinie, w którym można oglądać gwiazdy niemieckiej wytwórni filmowej UFA z Babelsbergu. Regularnie pokazywane są filmowe klasyki z lat 1920-1940, jak przystało na nostalgiczne wieczory – ogląda się je przy kawie i cieście.
Zdjęcie: Eva Lichtspiele
Filmtheater am Friedrichshain
Po 70 latach nieprzerwanego użytku kino w dzielnicy Friedrichshain miało zostać zburzone. Uratowali je reżyser Michal Verhoeven i zaangażowani mieszkańcy. Verhoeven kupił kino w 1995 r. i założył spółkę, której specjalnością jest ratowanie podupadłych kin. Jak dotąd robi to z powodzeniem.
Zdjęcie: Yorck Kinogruppe, Daniel Horn
Cinema Paris
Kino z eleganckim holem w stylu lat 50. też zostało odnowione i podrasowane. Zlokalizowane jest przy bulwarze Kurfuerstendamm, we francuskim centrum kultury „Maison de France”. Très chic!. Jest głównym adresem dla kinomanów-frankofonów, którzy chcą obejrzeć filmy w oryginalej, francuskiej wersji.