Irlandzki węzeł na szczycie UE
17 października 2018Premier Theresa May przedstawi dziś wieczorem przywódcom pozostałych 27 krajów Unii swe stanowisko wobec obecnego impasu w negocjacjach brexitowych. Następnie szczyt UE, już bez Brytyjki, będzie obradować nad kolejnymi krokami Unii wobec Londynu. Choć pierwotnie na dziś planowano wstępne porozumienie o umowie rozwodowej między Brytyjczykami i UE, to teraz szanse wydają się bardzo niewielkie. – Nie ma podstaw do optymizmu – przyznał szef Rady Europejskiej Donald Tusk wczoraj wieczorem (16.10). Nawet nie wiadomo, czy May zaproponuje dziś w Brukseli na tyle nowych konkretów, by Unia mogła zacząć się szykować do nadzwyczajnego szczytu brexitowego w listopadzie. Alternatywą dla ugody brexitowej jest rozwód w marcu 2019 r. bez żadnej umowy – szalenie kosztowny dla Brytyjczyków, ale też szkodliwy dla gospodarki pozostałych krajów Unii.
Bruksela i Londyn już wstępnie porozumiały się co do pobrexitowych gwarancji praw Polaków oraz innych obywateli UE mieszkających i pracujących w Wlk. Brytanii, a także co do sukcesywnego regulowania brytyjskich rachunków (40-60 mld euro) wobec budżetu UE. Jednak to ma być część umowy rozwodowej, nad którą wciąż wisi problem granicy między brytyjską Irlandią Płn. oraz unijną Irlandią. Brak jakichkolwiek kontroli granicznych to podstawa procesu pokojowego rozpoczętego tam w latach 90. XX wieku. I dlatego Unia oraz Londyn już wiele miesięcy temu zgodziły się co do irlandzkiego „bezpiecznika”, czyli gwarancji, że kontrole graniczne dzielące Irlandczyków nie zostaną odtworzone, niezależnie od kształtu przyszłych handlowych i prawnych relacji między Unią i Brytyjczykami.
Tusk szuka nowego Aleksandra Wielkiego
Uniknięcie sprawdzania dowodów tożsamości czy paszportów jest łatwe i nie wzbudza żadnych kontrowersji. Ale na razie nie do przeskoczenia jest sprawa uniknięcia kontroli celnych oraz innych kontroli związanych z przestrzeganiem norm z unijnego wspólnego rynku – przykładowo jakościowych, zdrowotnych, fitosanitarnych.
– To wygląda na nową wersję węzła gordyjskiego. Niestety, nie widzę nowej wersji Aleksandra Wielkiego, bo nie jest łatwo znaleźć tak kreatywnego przywódcę – powiedział Tusk, odnosząc się do kreatywności Aleksandra, który „rozwiązał” węzeł za pomocą miecza.
Bruksela proponuje, by Irlandia Płn. – dla uniknięcia kontroli granicznych z Irlandią – pozostała w unii celnej z UE (a także przestrzegała większości reguł wspólnego rynku UE w handlu towarami). Jednak taki odmienny status Irlandii Płn. jest nie do przełknięcia dla Brytyjczyków lamentujących nad „ciosem w swą suwerenność”. I dlatego wysłannicy Theresy May niedawno zasugerowali, by w ramach irlandzkiego „bezpiecznika” w unii celnej z UE pozostawała nie tylko Irlandia Płn, lecz cała Wlk. Brytania, aż do czasu wymyślenia innego sposobu na uniknięcie „twardej granicy” międzyirlandzkiej.Szkopuł w tym, że najbardziej stanowczy brexitowcy z rządu May – nie bez pewnych racji – widzą w tym ryzyko „udawanego brexitu”, czyli trwałego pozostania ich kraju w unii celnej z UE. A przecież w odzyskaniu samodzielnej polityki handlowej (czyli i celnej) widzą jeden z kluczowych pożytków z brexitu.
I to właśnie ze względu na opór we własnej partii i rządzie May w ostatnią niedzielę pilnie wysłała do Brukseli swego ministra ds. brexitu Dominica Raaba, by zerwać – już dość bliskie finału – rozmowy o „bezpieczniku”. Teraz Londyn żąda, by ów „bezpiecznik” (a zatem i unia celna) był ograniczony w czasie. Ale na to nie godzi się Dublin, a wraz z nim reszta Unii, bo taki tymczasowy „bezpiecznik” oznaczałby czasowe ograniczenie gwarancji co do braku „twardej granicy” w Irlandii.
Warszawa broni „brexitu w pełnej formie”
Polska, uchodząca w Unii za kraj bodaj najbardziej gołębi wobec Londynu, wysyłała w ostatnich kilkunastu tygodniach dość kontrowersyjne sygnały co do kwestii irlandzkiej. Minister ds. europejskich Konrad Szymański na lipcowym posiedzeniu Rady UE powiedział, że Unia może być wkrótce zmuszona do wyboru między postulatami Irlandii a potrzebą uniknięcia brexitu bez umowy rozwodowej. Z kolei na wrześniowym spotkaniu Rady UE sugerował, że wkrótce trzeba będzie zmienić wytyczne dla głównego negocjatora UE Michela Barniera. W obu przypadkach wypowiedzi Szymańskiego zostały zrozumiane przez część pozostałych ministrów jako wezwanie do złagodzenia żądań Unii co do „bezpiecznika”. W obu przypadkach Szymański był w tych sugestiach osamotniony. I w obu przypadkach Polska potem oficjalne poparła stanowisko całej UE.
Szymański: Jedność UE nie wystarczy
– Popieramy dotychczasowe działania Michela Barniera, ale jedność UE nie wystarczy do sukcesu – powiedział Szymański po zakończeniu obrad ministrów ds. europejskich wczoraj (16.10) w Luksemburgu. Zaznaczył, że nie chodzi mu o zmianę mandatu negocjacyjnego dla Barniera, lecz o „dołożenie dodatkowych elementów” do przyszłej deklaracji UE i Londynu o relacjach porozwodowych, która zwiększyłaby pewność Brytyjczyków, że – zgodnie z ich referendalnym wyborem – nastąpi i będzie egzekwowany „brexit w pełnej formie”. Polski minister podkreślał, że negocjowana teraz umowa musi otworzyć drogę do „bardzo ambitnego porozumienia” na przyszłość, bo to strategicznie ważne dla obu stron.
Czy Polska może być chwiejnym elementem koalicji 27 krajów UE. – Jesteśmy bardzo przekonani, że 27 krajów UE zachowa jedność na środowym szczycie – mówi nam wysoki urzędnik UE zaangażowany w rokowania z Londynem.
Ponadto Szymański wzywał całą Unię do „bardzo odpowiedzialnej komunikacji”. – Każde nieodpowiedzialne słowo może być wykorzystane przeciw porozumieniu – powiedział wczoraj w Luksemburgu. Po wrześniowym szczycie UE w Salzburgu spora część brytyjskich mediów oskarżała Tuska o „upokorzenie” May – a chodziło po prostu o klarowne przedstawienie warunków UE co do brexitu oraz o zdjęciowy żart w mediach społecznościowych nawiązujący do „wyjmowania wisienek z tortu” (tak bywa nazywana jest negocjacyjna taktyka May pragnącej zachowania unijnych profitów, lecz nie obowiązków po brexicie).
– Czy będziemy życzliwsi wobec May z powodu skomplikowanej sytuacji w jej rządzie? Pamiętajmy, że 28 krajów UE to 28 złożonych sytuacji politycznych. Każdy ma swe komplikacje – mówi wysoki urzędnik UE.