1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Islamofobia w Niemczech

28 lipca 2011

Tragedia w Norwegii skierowała oczy także na tendencje antyislamskie, jakim opinia publiczna nie poświęcała zbyt wiele uwagi. Szukają one sprzymierzeńca w Izraelu, przed czym ostrzegają sami Izraelczycy.

Protesty przeciwko budowie meczetu w KoloniiZdjęcie: picture-alliance/dpa

Niemiecki publicysta polskiego pochodzenia, Henryk M. Broder, bardzo podoba się sobie w roli prowokatora. Tego samozadowolenia nie mąci nawet fakt, że norweski zamachowiec Anders Behrind Breivik powoływał się także na niego przedstawiając swój światopogląd. Nazwisko Brodera, obok wielu innych, pojawia się kilkakrotnie w 1500-stronicowym manifeście opublikowanym przez Breivika w internecie tuż przed zamachami.

Henryk M. Broder lubi prowokowaćZdjęcie: picture alliance/dpa

Cytował on pochodzące od Brodera ostrzeżenia przez opanowaniem Europy przez muzułmanów i zmianami w europejskich społeczeństwach pod wpływem islamu. Broder zaznaczył, że wciąż podpisałby się pod tymi twierdzeniami i umieścił wybrane przez szaleńca cytaty jeszcze raz na swojej internetowej stronie. W artykule na łamach dziennika "Die Welt" odrzucił jednak zarzut, jakoby jego teksty stały się dla zamachowca inspiracją. Breivik starał się "racjonalnie" uzasadnić swoje czyny - pisze Broder. Lecz nie podpatrzył tego "ani u mnie, ani u Thilo Sarrazina, tylko u Mohammeda Atty i Osamy Bin Ladena".

Islamofobia w sieci

Henryk M. Broder zaliczany jest do czołowych islamofobów w Niemczech. W licznych blogach i na portalach internetowych, imprezach i manifestacjach, a także w mass mediach, w gazetach i w telewizji antyislamiści propagują swoje tezy i to w coraz agresywniejszym tonie. Ostrzegają przed tym, że światem zawładnąć może islam, a świat zachodni bezczynnie się temu przygląda. Krytykują oni napływ obcokrajowców z krajów muzułmańskich i - ich zdaniem - powoli zakradającą się dominację elementów obcych.

Geert Wilders propaguje antyislamskie tezyZdjęcie: AP

Nienawiść wobec islamu jest przede wszystkim domeną skrajnej prawicy, i ta postawa jednoczy wszystkie jej nurty. Lecz kseno- i islamofobia zauważalne są także w środowiskach skrajnej lewicy, na przykład w tzw. kręgach Antyniemców, wywodzących się z ugrupowań antyfaszystowskich lat 80. XX wieku. Ich wrogość wobec islamu bierze się z bezwarunkowego poparcia dla Izraela uzasadnianego winą Niemiec za Holokaust. Antyniemcy solidaryzują się w pełni z Żydami i z państwem Izrael - jak wyjaśnia to zjawisko historyk Mosze Zuckermann. Solidarność z Izraelem pociąga z kolei za sobą wrogość wobec Palestyńczyków i islamu.

Lewica i prawica kontra muzułmanie

I faktycznie gloryfikacja Izraela jednoczy wrogów islamu z lewa i prawa. W państwie tym widzą oni przyczółek Zachodu na Bliskim Wschodzie w walce z islamizmem. Krytykę polityki Izraela odrzucają jako antysemityzm i nie uznają żadnych racji Palestyńczyków, których z góry określają mianem terrorystów.

Skrajna prawica obawia się, że islam zdominuje świat zachodniZdjęcie: AP

Oś przyjaznych pro-izraelskich islamofobów sięga od chrześcijańskich fundamentalistów w Stanach Zjednoczonych i ich politycznych reprezentantów pod dachem "Tea-Party", poprzez lewicowych Antyniemców aż po neofaszystowskie partie we Włoszech i Europie Wschodniej. Rząd w Jerozolimie jest im bardzo przychylny - miło widzianymi gośćmi w Izraelu był i jest holenderski populista Geert Wilders, przewodniczący austriackiej Partii Wolności Hans-Christian Strache i amerykański kaznodzieja Glenn Beck, podobnie jak przywódca włoskich neofaszystów Gianfranco Fini.

Sojusznicy

W grudniu ubiegłego roku na zaproszenie byłego posła rządzącej partii Yisrael Beiteinu do Izraela przybyła cała delegacja skrajnie prawicowych polityków europejskich. Wraz z gospodarzami podpisali oni oświadczenie, w którym stwierdza się, że ludzkość stoi obecnie wobec "nowego, globalnego zagrożenia: fundamentalistycznego islamu", któremu należy dać wspólny odpór. Wiceminister Ayoub Kara, członek partyjnego sojuszu Likud premiera Benjamina Netanjahu, przed kilkoma tygodniami spotkał się w Berlinie z niemiecko-szwedzkim biznesmenem Patrickiem Brinckmannem z populistyczno-prawicowego ugrupowania Pro Deutschland. 44-letni Brinkmann propaguje stworzenie szerokiego skrajnie prawicowego i krytycznego wobec islamu ruchu, który nie nosiłby znamion antysemityzmu - i chciałby zadzierzgnąć bliższe kontakty z izraelską prawicą.

Uri Avnery: "Stłumcie złego początki"

Izraelskim działaczom ruchu pokojowego jak Uriemu Avnery'emu robi się niedobrze, kiedy pomyśli, że tak mają wyglądać nowi sprzymierzeńcy ich państwa, i że takim mienił się także norweski zamachowiec. Postuluje on, by Niemcy i Europejczycy jednoznacznie zdystansowali się od ideologii nienawiści wobec islamu. "Nawołuję Niemcy i Europę, by nie wkraczała na tę drogę" - powiedział on w wywiadzie dla Deutsche Welle.

"Te nowe nazistowskie partie, obojętnie jak się nazywające i prezentujące, z całej Europy: Skandynawii, Francji, Włoch, Holandii, zewsząd, stanowią wielkie niebezpieczeństwo dla Europy. Europejskie partie prawicowe zastąpiły antysemityzm islamofobią. Jeżeli pozwoli się im rozwinąć skrzydła, oznacza to proces podobny do tego, który doprowadził do katastrofy Republiki Weimarskiej. Jest to proces, który trzeba stłumić w zarodku" - ostrzega Avnery.

Bettina Marx / Małgorzata Matzke

red.odp. Bartosz Dudek