1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

7. Berlin Biennale

Krzysztof Visconti3 kwietnia 2012

Z Arturem Żmijewskim, kuratorem 7 Berlin Biennale, będącym pokazem sztuki współczesnej rozmawia Krzysztof Visconti

***ACHTUNG: Bildmaterial nur zur Berichterstattung über die 7. Berlin Biennale für zeitgenössische Kunst verwenden!!!*** Artur Żmijewski, Kurator der 7. Berlin Biennale für zeitgenössische Kunst / Artur Żmijewski, Curator of the 7th Berlin Biennale for Contemporary Art Foto / Photo: Anna Eckold
Artur Zmijewski

7. Biennale w Berlinie rozpoczyna się 27 kwietnia, ale już teraz  realizowanych jest kilka projektów, między innymi akcja czeskiego artysty Martina Zeta "Deutschland schafft es ab", polegająca na zbieraniu książek Thilo Sarrazina, by potem zrobić z nich instalację wystawioną na Biennale. Z Arturem Żmijewskim - kuratorem tego wydarzenia artystycznego w Berlinie rozmawia Krzysztof Visconti

Krzysztof Visconti

Można powiedzieć, że akcja Martina Zeta w pewnym sensie rozpoczęła już to Biennale.

Artur Żmijewski

Wcześniej było jeszcze ogłoszenie w prasie Olafura Eliassona, który zaprosił czynnego polityka do swojej szkoły artystycznej, zaoferował mu stypedium. Zajęcia zaczynają się w połowie kwietnia.

Plakat 7. Berlin Biennale - kontrowersyjny recykling książekZdjęcie: Martin Zet

Krzysztof Visconti

Rozumiem, że ten polityk ma być wykładowcą?

A.Ż.

Nie, to właśnie ten polityk będzie studentem. To nie jest stypendium dla wykładowcy czy profesora, to jest stypendium dla studenta, na opłacenie nauki, czesnego, przyborów szkolnych itd.

K.V.

Jest jeszcze Klub Krytyki Politycznej założony pod patronatem Berlin Biennale.

A.Ż.

KKP już jest, odbyło się już kilka debat, między innymi o Martinie Zet czy debata z udziałem artystki Mariny Napruszkiny i Olgi Karat -białoruskiej opozycjonistki.

K.V.

Teraz na stronie internetowej berlińskiego Biennale czytamy między innymi o akcji przesadzania brzóz z Brzezinki do Berlina.

A.Ż.

Ta akcja faktycznie już jest w toku. Jest sporo instytucji w Berlinie, które są zainteresowane, żeby na ich terenie zostały zasadzone te brzozy. Są to głównie szkoły, gimnazja, ogrody przy instytucjach, parki miejskie oraz inne miejsca dostępne publicznie. To jest akcja polskiego artysty Łukasza Surowca. Zaczął ją w 2010 roku. Wtedy pozyskał z okolic dawnego obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau małe drzewka, które przeniesione zostały do szkółki leśnej w Berlinie i teraz są przesadzane w wyznaczone miejsca.

Kurator 7. Berlin Biennale Artur ŻmijewskiZdjęcie: Krzysztof Visconti

K.V.

Czy program 7. Berlin Biennale jest już gotowy?

A.Ż.

Wiadomo jacy będą artyści, jakie prace zostaną pokazane, jakie akcje się odbędą, jakie teatry przyjadą, bo częścią programu 7. Berlin Biennale są również spektakle dwóch teatrów: Doc z Moskwy i Krétakör z Budapesztu

K.V.

Jaki charakter będzie miała ta edycja berlińskiego Biennale?

A.Ż.

Będzie to wystawa, która jest swoistym podsumowaniem poszukiwań odpowiedzi na pytanie, jak sztuka działa na rzeczywistość. Czy sztuka może być polityką, czy artysta może być politykiem, czy polityk może używać efektywnie strategii artystycznych w działaniu politycznym. To były, zakrojone na szeroką skale badania, takie śledztwo kuratorskie i efekty tego pokazujemy.

K.V.

Czy podejmując się pracy kuratora Biennale miałeś już wizję tego, co chcesz zrobić?

A.Ż.

Miałem już wizję, ponieważ aby zostać kuratorem Biennale, musiałem przedstawić zarys koncepcji. To nie była gra w ciemno. Ci którzy mnie wybierali, wiedzieli mniej więcej, w którą stronę będzie zmierzać wystawa.

Joanna Warsza - współkuratorka BiennaleZdjęcie: Krzysztof Visconti

K.V.

Zacytuję dziennikarza berlińskiej gazety TAZ, który na dyskusji poświęconej projektowi Martina Zet, powiedział, że jego zdaniem sztuka powinna być sama w sobie wartością. Dobra sztuka jest z natury polityczna, bo zmienia naszą percepcję, kształtuje naszą wyobraźnię. Natomiast sztuka stricte polityczna jest jego zdaniem propagandą.

A.Ż.

Dla mnie sztuka polityczna to taka sztuka, która zajmuje się tym, co wielu ludzi uważa za swoją sprawę, czyli jest to taka sztuka, która walczy o te same cele, o jakie walczy bardzo wielu innych ludzi. Mówię o sztuce, która szuka rozwiązań dla problemów, które dręczą innych ludzi. Artyści bardzo często dzielą kłopoty innych grup społecznych lub zawodowych na przykład ekonomiczne. W większości artyści nie są w najlepszej sytuacji finansowej. To nie jest dochodowy zawód. Z wyjątkiem niewielkiej grupy gwiazd sceny artystycznej, których sztuka dobrze sie sprzedaje, jest to jednak bardzo trudny kawałek chleba. Wydaje mi się, że dzięki temu, że twórcy sami są w trudnej sytuacji, mogą lepiej zrozumieć sytuację innych grup zawodowych. Sztuka polityczna jest dokładnie wtedy, kiedy artyści definiują cele, o które walczy społeczeństwo, o które walczą rozmaite grupy zawodowe czy mniejszości etniczne.

K.V.

W momencie gdy artyści zaczynają działać na rzecz innych grup społecznych, czy są w stanie realizować to w takim razie jako formę sztuki? Czy przypadkiem nie zamieniają się wtedy w socjologów czy pracowników socjalnych?

Dyskusja z publicznością nt. akcji recyklingu książek Thilo SarrazinaZdjęcie: Krzysztof Visconti

A.Ż.

No rzeczywiście, jeżeli artyści próbują robić takie rzeczy, niewątpliwie wypadają trochę z konwencjonalnie widzianej roli artysty. Nie mieszczą się już w tym konserwatywnym modelu twórcy do jakiego jesteśmy przyzwyczajeni. W takim razie trzeba ten model przedefiniować przez czynne działanie, przez realizowanie w sztuce kwestii politycznych czy socjalnych, a nie zajmować się jedynie problemami czysto estetycznymi.

K.V.

Nie jesteś sam kuratorem. Dobrałeś sobie co-kuratorów…

A.Ż.

Tutaj moimi towarzyszami w przygotowaniu Biennale są Joanna Warsza i rosyjska grupa artystyczna Wojna z Petersburga. Joanna Warsza w swojej pracy koncentruje się na zagadnieniu miasta, na problemach na przykład urbanistycznych. Zajmowała się również mniejszościami etnicznymi, które miały swoje miejsce pracy na Stadionie Dziesięciolecia w Warszawie. Tam był ten ogromny bazar, zupełnie niezwykłe miejsce wieloetniczne, które potem zostało zlikwidowane i teraz na tym miejscu stoi Stadion Narodowy. Ale Joannę wybrałem przede wszystkim dlatego, że dobrze radzi sobie na etapie walki o kształt wystawy. To przez co myśmy przeszli, nie jest delikatnym znajdowaniem obiektów artystycznych i komponowanie, z tego wystawy, tylko walką o realizacje trudnych projektów, co też czyni Biennale wydarzeniem o charakterze politycznym. Polityka jest sporem, walką i przechodzeniem przez konflikt, negocjowaniem. Joanna umie się w tym odnaleźć. Natomiast grupa Wojna to artystyczny kolektyw z Petersburga, założony przez Olga Worotnikowa i Natalię Sokol w 2007 roku. To jest bardzo radykalna grupa z niezwykłym etosem działania artystycznego. Oni uważają, że jeżeli artysta nie jest świadomy politycznie to jest on tylko dizajnerem. Każde działanie grupy Wojna, każdy gest jest radykalny. Oni przywołują ten zapomniany etos artysty, któremu o coś chodzi. Artysty-obywatela, artysty-polityka, kogoś kto zajmuje się ważnymi tematami społecznymi. Nie jest to postawa, kiedy artysta widzi siebie jako indywiduum, które koncentruje się jedynie na własnych pragnieniach, obsesjach czy marzeniach, tylko postawa twórcy postrzegającego siebie jako część większej grupy. Przez artystę przemawiają dążenia wspólnoty, do której on należy. Tak działa właśnie rosyjska grupa.

K.V.

Z tego co mówisz wynika, że berlinskie Biennale powraca do zarzuconej już idei, że sztuka może zmienić świat.

A.Ż.

Moim zdaniem sztuka może nie tyle zmienić świat, ile ta zmiana może dokonać się przy współpracy z innymi To nie jest tak, że artysta przyjdzie i własnoręcznie zmieni świat. Tego rodzaju myślenie byłoby naiwnością. Wydaje mi sie, że zmiana możliwa jest jedynie wtedy, gdy równolegle rozgrywają się inne procesy zmierzające w tym samym kierunku. Zawsze istnieją rozmaite tendencje polityczne w społeczeństwie, różne dążenia grup społecznych. Tym co mogą zrobić artyści, jest przyłączenie się do tych procesów, do tych dążeń, wspieranie pewnych tendencji. Jeśli artyści staną się sojusznikami jakieś grupy, jakiegoś prądu politycznego czy intelektualnego, wtedy jakiś fragment świata mogą wspólnie z innymi zmienić.

K.V.

Jak na razie 7. Berlin Biennale nie ma najlepszych notowań w prasie. Akcja Martina Zeta, który zaapelował o zbiórkę książek Thilo Sarrazina „Deutschland schafft sich ab" („Samolikwidacja Niemiec"), by zrobić z nich instalację, została przez media ostro skrytykowana. Porównywano recykling książek, który jest elementem projektu czeskiego artysty z paleniem książek przez faszystów w 1933 roku. Nie obawiasz się, że podobnie nieprzychylnej krytyce poddane zostanie całe Biennale?

A.Ż.

Nie obawiam się tego, co napiszą dziennikarze, bo oni mogą pisać, co chcą. Czasami w tych opiniach dziennikarskich dotyczących akcji Martina Zeta, ujawniło się to całe niemieckie imaginarium, cała ta fantazja niemiecka, która wciąż nie jest wolna od przeszłości. Ciągle przywołuje się demony II wojny światowej, pamięć popełnionych win, okrucieństw. Moim zdaniem ten naród, ta wspólnota nadal nie pozbyła się traumy niechlubnej przeszłości.

7. Berlin Biennale trwać będzie od 27 kwietnia do 1 lipca 2012 r.

Krzysztof Visconti / Małgorzata Matzke