1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Jak uratować euro?

29 lipca 2012

Kolejny pomysł na uratowanie euro: politycy powinni okazać więcej odwagi i nie słuchać tych, którzy nawołują do powrotu do walut narodowych, bo to będzie o wiele droższe.

ILLUSTRATION - Funken einer Wunderkerze fliegen am Montag (08.08.2011) in Hannover über einer Euro-Münze aus Italien. Neben den Kursrutschen auf den weltweiten Aktienmärkten sorgt die europäische Schuldenkrise derzeit für zusätzlichen Zündstoff. Nur drei Wochen nach dem jüngsten Euro-Krisengipfel wird schon wieder über die Bewältigung der Krise gestritten. Die Europäische Zentralbank signalisierte am Sonntagabend den Ankauf von spanischen und italienischen Staatsanleihen. Foto: Julian Stratenschulte dpa/lni
Zdjęcie: picture alliance / dpa

Grecja znajduje się na progu bankructwa. W Hiszpanii panuje rekordowe bezrobocie. Pożyczki są coraz droższe. Banki się chwieją. Kryzys eurolandu pogłębia się. Niemal każdego dnia media zalewają nas coraz nowymi, hiobowymi wieściami i prognozami. Jak się mają one do rzeczywistości? Różnie.

Nietypowy trust mózgów

Grupa siedemnastu, czołowych ponoć, europejskich ekonomistów przedłożyła analizę nt. sposobów wyjścia eurolandu z kryzysu. Wchodzą oni w skład "Rady ds. kryzysu w strefie euro". Radę powołał "Instytut Nowego Myślenia Ekonomicznego" należący do think tanku INET, finansowanego przez jednego z najbardziej znanych na świecie spekulantów walutowych George Sorosa, co może budzić niejakie wątpliwości co do obiektywizmu siedemnastu członków wspomnianej wyżej rady. Ale po kolei.

George SorosZdjęcie: dapd

"Europa zmierza powoli w stronę katastrofy o niewyobrażalnych rozmiarach" - czytamy w analizie siedemnastu mędrców. Analiza liczy jedenaście stron i ma dwóch autorów. Jednym z nich jest prof. Hans-Joachim Voth, historyk gospodarczy i wykładowca na Uniwersytecie Pompeu Fabry (UPF) w Barcelonie.

Z uwagi na ogrom zagrożenia trzeba szukać niekonwencjonalnych metod działania - twierdzi prof. Voth. Pierwszym oryginalnym pomysłem było powołanie do grona autorów analizy ekspertów różniących się diametralnie w opiniach i metodach pracy naukowej. Drugim - danie im wolnej ręki w prezentowaniu pomysłów na wyprowadzenie euro z kryzysu. Co z tego wyszło?

Z kryzysu można jeszcze wyjść!

Jeśli wszystkim zainteresowanym uda się dojść do porozumienia, z kryzysu można jeszcze wyjść - twierdzą autorzy analizy. Niezbyt to odkrywcze, ale może właściwa sensacja kryje się w tym, wobec czego trzeba zająć kompromisowe stanowisko?

Niestety, i tu napotykamy głównie ogólniki. "Aby urtrzymać wspólną walutę europejską konieczne są ogromne wysiłki". No, to już wiemy od dawna. Bardziej ożywczo wypada inna, dobra rada komitetu siedemnastu mędrców: "Na dłuższą metę trzeby usunąć podstawowe błędy konstrukcyjne, które legły u podstaw euro przy pomocy daleko idących zmian strukturalnych".

Prof. Hans-Joachim VothZdjęcie: picture-alliance/dpa

Mają one polegać na powołaniu skutecznie działającego, europejskiego nadzoru bankowego oraz silniejszej, centralnej kontroli zadłużenia państwowego, jak również instrumentów podnoszących bezpieczeństwo lokat kapitałowych.

Zanim to jednak nastąpi, w najbardziej dotkniętych kryzysem krajach strefy euro trzeba wprowadzić przykrojone do ich indywidualnych potrzeb działania doraźne. Dotychczasowe akcje, takie jak kolejne parasole ratunkowe euro, tylko pogłębiają zamieszanie i odwlekają skuteczną terapię - twierdzi prof. Voth i jego koledzy.

Przywrócić markę? Po trzykroć nie!

Na uwagę zasługuje jedna myśl, zawarta w raporcie. "Nie wolno mylić błędów popełnionych przez poszczególne kraje strefy euro z zaniedbaniami z przeszłości, zaszłymi w skali całej UE, oraz z wadami konstrukcyjnymi samej eurowaluty". Trudno się z tym nie zgodzić, ale - jak je naprawić?

Autorzy mają na to radę. Europejski Bank Centralny - twierdzą - powiniem wykupywać na dużą skalę obligacje państwowe dotkniętych kryzysem euro krajów, a nowy fundusz pożyczkowy ESM powinien otrzymać licencję bankową, aby mógł pożyczać więcej pieniędzy. Co zaś najważniejsze - stare długi Hiszpanii i Włoch należy ze sobą częściowo powiązać tak, żeby UE mogła za nie gwarantować.

Georg StreiterZdjęcie: picture alliance/dpa

Wygląda to na próbę sprzedaży euroobligacji w nowym opakowaniu, o których rząd Niemiec nadal nie chce słyszeć. Jego rzecznik, Georg Streiter, uznał analizę siedemnastu ekspertów z "Rady ds. kryzysu w strefie euro", za "jeszcze jeden z pomysłów i opinii, których istnienie przyjęliśmy do wiadomości".

Co lepsze: euro czy marka?Zdjęcie: Reuters

Na koniec - odpowiedź na pytanie, które nurtuje wielu Niemców. Czy powrót do marki niemieckiej nie byłby lepszym rozwiązaniem, niż ratowanie euro na siłę? Nie, twierdzą autorzy, i to z trzech powodów. Po pierwsze: "byłoby to najbardziej ryzykowne rozwiązanie". Po drugie: "przywrócenie marki w gruncie rzeczy oznaczałoby faktyczny koniec euro". Po trzecie zaś: "wywołałoby to szok na giełdach i ogromne straty w całym, światowym systemie finansowym". Nie mówiąc o tym, że "ponowne wprowadzenie marki osłabiłoby zdolność konkurencyjną gospodarki niemieckiej i zwiększyłoby bezrobocie w RFN".

Komentarz rzecznika Streitera: "Przyjęliśmy i to do wiadomości. Myślę, że główne przesłanie tej analizy, które jest ważne dla nas, brzmi: jeśli chcemy ratować euro, musimy sobie zdawać sprawę, że będzie to nas bardzo dużo kosztować, i że albo zrobimy to porządnie i do końca, albo wcale".

Michael Gessat / Andrzej Pawlak

Red. odp.: Alexandra Jarecka