1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Lewandowski: Niemcy najbardziej przewidywalnym krajem

Rozalia Romaniec22 września 2013

- Wybory nic nie zmienią w niemieckiej polityce europejskiej, nawet gdyby do Bundestagu weszli eurosceptycy - powiedział w rozmowie z DW komisarz ds. programowania finansowego i budżetu w KE Janusz Lewandowski.

European Commissioner for Financial Programming and Budget Janusz Lewandowski, presents EU's draft budget for 2012 at a media conference at the European Commission headquarters in Brussels, Wednesday, April 20, 2011. The European Union Commission said Wednesday it is seeking a 4.9 percent increase in next year's EU budget at a time it is pushing national governments across the continent to make painful spending cuts of their own. (Foto:Elisa Day/AP/dapd)
Janusz LewandowskiZdjęcie: AP

Róża Romaniec: Niemcy wybierają nowy Bundestag. Jak Pan z perspektywy Brukseli i Warszawy postrzega te wybory? Co to by oznaczało dla Europy i Polski, gdyby doszło do zmiany koalicji - prawdopodobnie w konstelacji chadecja i socjaldemokracja?

Według sondaży partia Angeli Merkel zdobędzie najwięcej głosów w wyborachZdjęcie: picture-alliance/dpa

J.L.: Niemcy są najbardziej przewidywalnym krajem w Europie i takim pozostaną. Tego zresztą życzy im cała Europa, bo bardzo dużo od Niemiec zależy. Natomiast przewidywany wynik wyborów - w jakiejekolwiek konstelacji - powinien dalej ułatwiać kontakty polsko-niemieckie. Niezależnie bowiem, czy będzie to obecna czy wielka koalicja - to będziemy nadal mieli do czynienia z przywódcami, którzy pamiętają komunizm – prezydent Gauck i kanclerz Merkel – i wiedzą, jakie ślady to pozostawia zarówno w mentalności, jak i w gospodarkach. Dlatego dużo lepiej rozumieją tę część Europy, do której również należy Polska. Te relacje mogą być po wyborach jeszcze bardziej osobiste i wiarygodne. Sądzę, że takie Niemcy pozostaną.

R.R.: Ale Polska i Niemcy mają dotychczas dość podobne poglądy jeżeli chodzi o zarządzenie kryzysem. Czy Warszawa i Berlin musiałyby skorygować nieco kurs, bo socjaldemokracja z pewnością chciałaby się pokazać bardziej solidarna w Europie.

J.L.: To jest oczywiście czysta spekulacja, ale gdyby doszło do wielkiej koalicji, to CDU będzie jednak najsilniejszym partnerem, więc nie spodziewam się rewolucyjnych zmian w polityce europejskiej. Zresztą liczę wręcz na przyśpieszenia reform w UE, bo wiele kluczowych decyzji czeka na wynik wyborów. Czy SPD przyniosłaby więcej solidarności - tego nie wiem. Wiadomo, że nawet w kieszeniach tych krajów, które są z natury oszczędne, jak Holandia i Niemcy czy w Skandynawii, nie ma dziś zbyt dużo pieniędzy i nie należy liczyć w tej chwili na jakąś wielką szczodrość.

"Salon Mitte" spotyka się w hotelu AdlonZdjęcie: picture-alliance/dpa

Trzeba też jakoś przymusić te kraje, które żyły ponad stan, aby robiły reformy pozwalające im stanąć na własne nogi. Każdy kraj, który jest zależny od pieniędzy napływających z zewnątrz, przestaje być tak naprawdę suwerenny. Dlatego serdecznie życzę krajom, które są w programach pomocowych, nie tyle więcej pieniędzy - być może się pojawią jakieś pakiety ratunkowe - ale przede wszystkim życzę im, by jak najszybciej stanęły o własnych siłach na rynku finansowym. Ten kryzys to nie jest tylko problem ekonomiczny, lecz także moment pewnego upokorzenia. Ktoś, kto daje kredyty, dyktuje warunki i to jest bardzo przykre jeżeli się jest Grekiem, Portugalczykiem czy Irlandczykiem.

R.R.: Jedno z najciekawszych pytań, jakie zadają sobie obecnie obserwatorzy wyborów jest ewentualne wejście do Bundestagu postulującego wyjście z eurostrefy nowego ugrupowania politycznego "Alternative für Deutschland"? Jak ważne jest, także z psychologicznego punktu widzenia, by eurosceptycy pozostali poza niemieckim parlamentem?

J.L.: To nic nadzwyczajnego, że pojawiają się partie, które teraz mówią głośno NIE wobec wspólnej waluty lub chciałyby więcej kompetencji narodowych, a mniej kompetencji europejskiej. Około 5 procent partii "Alternative für Deutschland" jest niewspółmierne z siłą partii eurosceptycznych w wielu krajach skandynawskich, w Holandii i w ogóle w całej Europie.

Jerzy Margański - Ambasador RP w Berlinie gospodarz nowego forum dyskusji "Salonu Mitte"Zdjęcie: DW/R. Romaniec

Czyli zjawisko jest europejskie, bo Europa jest bardziej kojarzona z problemem a nie z rozwiązaniem problemu. Nie jest to zresztą słuszne, bo ileż krajów zbankrutowałoby dzisiaj, gdyby nie solidarność ze strony nielubianych w Atenach Niemców. To by były naprawdę kraje-bankruty i dzisiaj tylko ta kroplówka umożliwia im, z ekonomicznego punktu widzenia, wyjście na spokojniejszą wodę. Jednak eurosceptycyzm sam w sobie jest zjawiskiem europejskim. Jego skala w Niemczech jest niewielka i nie zmieni polityki Berlina. Niemcy tym się bowiem różnią od wielu krajów UE, że opozycja też jest proeuropejska. Tzn. nawet socjaldemokracja jest proeuropejska i może nawet chciałaby być bardziej szczodra niż CDU. To jest unikat w skali całego naszego kontynentu.

R.R.: Dziękuję za rozmowę.

Komisarz europejski ds. programowania finansowego i budżetu w KE Janusz Lewandowski był w Berlinie gościem "Salonu Mitte", na który regularnie zaprasza Ambasador RP Jerzy Margański. Nowa formuła spotkań w berlińskim hotelu Adlon ma na celu prezentację polskiej polityki europejskiej i międzynarodowej w Berlinie.

Rozmowę prowadziła Róża Romaniec

red.odp.: Małgorzata Matzke