1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW
PolitykaCzechy

Jeden z ostatnich. Zmarł Karel Schwarzenberg

12 listopada 2023

W sobotę 11 listopada zmarł w Wiedniu książę Karel Schwarzenberg. Był kanclerzem Václava Havla, senatorem i szefem czeskiej dyplomacji. Ale przede wszystkim – jednym z wielkich autorytetów.

Karel Schwarzenberg
Karel SchwarzenbergZdjęcie: Matej Divizna/dpa/picture alliance

10 grudnia skończyłby 86 lat. Urodził się w 1937 roku w Pradze jako syn Czecha, księcia Karola VI Schwarzenberga z orlickiej linii rodu, i Austriaczki, księżnej Antonii z Fürstenbergów. Po obsadzeniu kraju przez Wehrmacht w 1939 roku i utworzeniu Protektoratu Czech i Moraw jego ojciec odmówił przyjęcia obywatelstwa III Rzeszy, a protektor Reinhard Heydrich objął majątek rodu zarządem przymusowym.

W lutym 1948 roku władzę w Czechosłowacji przejęli komuniści, a jedną z ich pierwszych decyzji była konfiskata majątku Schwarzenbergów. Ojciec uciekł wtedy do Wiednia, zaś reszta rodziny dołączyła do niego w grudniu. Tego dnia, gdy Karel kończył jedenaście lat, ONZ przyjęła w Paryżu Powszechną Deklarację Praw Człowieka. Dwa lata później 10 grudnia został proklamowany Dniem Praw Człowieka. Książę, który na wniosek kanclerza Austrii Brunona Kreiskiego został w 1984 roku pierwszym przewodniczącym Międzynarodowej Federacji Helsińskiej Praw Człowieka (IHF), nieraz podkreślał, że jego urodziny przypadają właśnie na ten dzień – Dzień Praw Człowieka.

„Cała zgraja czeskich pisarzy”

Po niemal 20 latach od dnia ucieczki, w lipcu 1968 roku, po raz pierwszy dostał czechosłowacką wizę i na kilka tygodni przed inwazją wojsk Układu Warszawskiego odwiedził Czechosłowację. Potem, już w Wiedniu, pomagał uchodźcom z okupowanej Czechosłowacji.

– Któregoś dnia dnia zadzwonił do mnie mój przyjaciel, austriacki wydawca Fritz Molden i zapytał: ‘Słuchaj, właśnie pojawiła się u mnie cała zgraja czeskich pisarzy. Możesz ich przenocować?’. No to ich przenocowałem – wspominał książę po latach w rozmowie z portalem „Pamieť naroda” („Pamięć narodu”). Wśród tych, którym pomagał, byli na przykład Milan Kundera czy Pavel Kohout.

Gdy dwie dekady później był już szefem IHF, wspierał czechosłowacką opozycję. Vilémovi Preczanovi, który gromadził wszystko, co wyszło w samizdacie, oddał do dyspozycji część zamku Schwarzenberg w Scheinfeldzie, w połowie drogi między Norymbergą a Würzburgiem. Tak powstał Czechosłowacki Ośrodek Dokumentacyjny, który po przełomie 1989 roku przeniósł się do Pragi. Książę wspomagał też wtedy Solidarność Polsko-Czechosłowacką.

Praga (01.06.1991): prezydent Vaclav Havel podpisuje dokumenty formalnie kończące Układ Warszawski. Karel Schwarzenberg stoi po lewej stronie.Zdjęcie: Petr Maticka/CTK/IMAGO

„Zrobisz to i to”

Podczas kilku kolejnych wizyt w ojczyźnie zaprzyjaźnił się z ówczesnymi dysydentami. Po rewolucji, 29 grudnia 1989 roku, jeden z nich zaprosił go na obiad. Był to Václav Havel, którego tego dnia Zgromadzenie Federalne Czechosłowackiej Republiki Socjalistycznej wybrało na prezydenta. Z 323 obecnych posłów żaden nie był przeciw, nikt też nie powstrzymał się od głosowania.

– Z kulinarnego punktu widzenia ten obiad był bardzo skromny, ale za to interesujący, bo prezydent powiedział wszystkim, którzy tam siedzieli, także i mi: „Zrobisz to i to”. I nagle stałem się urzędnikiem zamkowym, o czym rano nawet nie śniłem – wspominał Karel Schwarzenberg, dodając, że nie wahał się ani sekundy. – Bo to była wyjątkowa propozycja.

„Użyteczni dla Czechosłowacji”

Został kanclerzem nowego szefa państwa, stał się jego prawą ręką. O to cenniejszą, że kontakty miał na całym świecie. Prezydent powierzył mu także misję zgromadzenia ludzi wywodzących się z Czechosłowacji, ale żyjących poza jej granicami.

– Chodzi oczywiście o ludzi, którzy coś osiągnęli tam, gdzie żyją, przy czym wcale nie jest istotne, w jakiej dziedzinie: w gospodarce, kulturze, nauce. Ważne jest, czy mogą być w jakiś sposób użyteczni dla Czechosłowacji. Mnie prezydent Havel powierzył zebranie grupy takich ludzi – mówił książę w rozmowie z paryską „Kulturą”.

Lista była imponująca. Byli na niej producent butów Tomasz Batia młodszy (znany w świecie jako Bata) z Toronto i dramaturg Pavel Kohout z Wiednia. Byli ekonomista Ota Szik z Bazylei i hollywoodzki reżyser Milosz Forman z małego miasteczka Warren w stanie Connecticut. Byli też wydawcy i publicyści Jirzí Pelikán z Rzymu i Pavel Tigrid z Paryża. Ich pomoc była nieoceniona, już choćby przy przygotowaniach wizyt prezydenta w krajach, w których żyli. A wtedy każdy chciał poznać Václava Havla.

Ta przygoda trwała dwa i pół roku. Skończyła się, gdy 17 lipca 1992 roku Słowacka Rada Narodowa, parlament słowackiej części federacji, uchwaliła deklarację suwerenności. Tego dnia Havel ogłosił abdykację. Nie chciał być „prezydentem rozpadającego się państwa”.

Praga (kwiecień 2009): szczyt UE-USA. Minister spraw zagranicznych Czech Karel Schwarzenberg (pierwszy od prawej) Zdjęcie: picture alliance/abaca

Leśnik i hotelarz…

Václav Havel już w następnym roku wrócił „na Hrad”, czyli do Praskiego Zamku, siedziby głowy państwa. Tym razem jako prezydent Czech, bo Czechosłowacja rzeczywiście się rozpadła. Ale z nową ekipą, nowym rzecznikiem, nowym kanclerzem.

Karel Schwarzenberg wrócił zaś do tego, co robił, zanim Havel go wciągnął do krajowej i światowej polityki. Wprawdzie z polityką nie zerwał, ale nie pojawiał się już na jej pierwszym planie. Miał jednak odegrać znaczącą rolę w negocjowaniu deklaracji czesko-niemieckiej, czyli dokumentu, którego przyjęcie zapoczątkowało poprawę wzajemnych stosunków między Pragą a Berlinem.

Jednak gdy pojawiał się w telewizji, na ekranie można było przeczytać „Forst- und Gastwirt”, względnie „Lesník a hospodský”, czyli „Leśnik i hotelarz”. Bo od 1986 roku, gdy zmarł jego ojciec, był przede wszystkim głową rodu Schwarzenbergów i zarządzał jego majątkiem, do którego należał na przykład mieszczący się w wiedeńskim Pałacu Schwarzenberg pięciogwiazdkowy hotel (zamknięty w 2006 roku).

…senator i minister

Gdy Havel odchodził z polityki po dwóch kadencjach na czele Republiki Czeskiej, Karel Schwarzenberg postanowił do polityki powrócić. Za pierwszym podejściem się nie udało. Przegrał wybory do senatu z 2002 roku w okręgu strakonickim. Ale nie poddał się. Dwa lata później kandydował w Pradze i zdobył mandat. Po roku, na wniosek szefa Partii Zielonych Martina Bursíka, stał się ministrem spraw zagranicznych w pierwszym gabinecie premiera Mirka Topolanka.

W tej funkcji podpisał z Condoleezzą Rice umowę ze Stanami Zjednoczonymi o budowie amerykańskiej bazy radarowej na poligonie Brdy pod Pragą. A z Radosławem Sikorskim stworzył Forum Polsko-Czeskie. Jedno i drugie w 2008 roku. Forum istnieje do dziś, amerykańska baza nie powstała.

A potem socjaldemokraci Jirziego Paroubka złożyli wniosek o wotum nieufności i całkiem niespodziewanie, także dla nich samych, odnieśli sukces. Rząd Topolanka upadł w trakcie czeskiej prezydencji w Unii Europejskiej. Dwaj jego ministrowie, którzy zaprzyjaźnili się siedząc obok siebie podczas obrad rządu, Karel Schwarzenberg i Miroslav Kalousek, nagle mieli mnóstwo wolnego czasu. I wtedy wymyślili nową partię.

Praga (29.05.2010): Karel Schwarzenberg obok swojego plakatu w siedzibie partii Top90 podczas drugiego dnia wyborów powszechnych w CzechachZdjęcie: picture-alliance/dpa

TOP na topie

Nazwali ją TOP09. To skrót od „Tradice, Odpoviednost, Prosperita”, czyli „Tradycja, Odpowiedzialność, Dobrobyt”. Liczba na końcu wskazuje rok założenia. Partia była liberalno-konserwatywna, ale nowoczesna. Zdobyła trzecie miejsce na podium w wyborach z 2010 roku i utworzyła koalicję z drugą pod względem liczby zdobytych mandatów Obywatelską Partią Demokratyczną (ODS) i również nową (a dziś już nieistniejącą) partią Sprawy Publiczne (VV). Premierem został Petr Neczas z ODS, książę powrócił na czoło resortu dyplomacji. Gabinet przetrwał trzy lata.

W roku 2013 Karel Schwarzenberg postanowił zawalczyć o najwyższą funkcję w państwie. I znów przegrał, tym razem z Miloszem Zemanem. A przegrał, ponieważ podczas telewizyjnej debaty powiedział o powojennym wypędzeniu Niemców z Czechosłowacji: – To, co zrobiliśmy w 1945 roku, zostałoby dziś potępione jako rażące naruszenie praw człowieka. Prawdopodobnie ówczesny rząd i prezydent (Eduard) Benesz znaleźliby się w Hadze.

„Myślałem, że koszmary mojej młodości już przeminęły”

Do 2021 roku książę pozostał posłem czeskiego sejmu. Kilka razy był gościem Forum Ekonomicznego w Krynicy w 2014 roku i Forum Ukraina-Europa w Rzeszowie. Kilka razy udzielił wywiadu redakcji polskiej DW. Już w 2014 roku, po aneksji Krymu przez Rosję i wywołanej przez nią wojnie w Donbasie mówił, że „w sytuacji bezpośredniego ataku, w której Ukraina się teraz znajduje, musimy zapewnić jej również środki wojskowe, tak by mogła się bronić”.

W 2020 roku upominał: „O demokrację i praworządność trzeba walczyć każdego dnia i wszędzie. I musi to robić każdy z nas”.

Rok później krytycznie mówił o współpracy Grupy Wyszehradzkiej: „Powinniśmy być motorem Unii Europejskiej, a próbujemy być piaskiem w tym motorze. To nie jest dobry pomysł”.

I dopiero po wyborze generała Petra Pavla na prezydenta Czech, kilka miesięcy temu, uznał, że coś się zmieniło na lepsze: „Rewolucja to nie była, ale wspaniałe zdarzenie, naprawdę udany przewrót. W krótkim czasie mamy i dobry rząd, i dobrego prezydenta. Przyznaję, jestem zaskoczony, że udało się i jedno, i drugie”.

Po prostu Książę

Od kilku lat chorował, pobyty w szpitalu stawały się coraz częstsze. Kilka dni temu został przetransportowany do Wiednia. – Spytajcie lekarzy, dlaczego mnie tu przywieźli. Nie wiem. Nie sądzę, żeby było tu więcej specjalistów niż w Czechach. Myślę, że będzie mniej więcej tak samo, ale tutaj będę mógł zobaczyć moje dzieci i wnuki – powiedział serwisowi Expres.

Był autorytetem dla wielu. Jednym z ostatnich wielkich przedstawicieli epoki, która odsuwa się coraz dalej w przeszłość. Karel Jan Nepomuk Josef Norbert Bedrzich Antonín Vratislav Menas kníże ze Schwarzenbergu. Albo – przecież był także obywatelem szwajcarskim – Karl Johannes Nepomuk Josef Norbert Friedrich Antonius Wratislaw Mena Fürst zu Schwarzenberg.

Wielu – choć szlacheckie tytuły i w Czechach, i w Austrii zostały zlikwidowane już po I wojnie światowej – mówiło o nim po prostu Książę.

Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na Facebooku! >>