1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Joachim Gauck czuje puls sąsiadów

8 czerwca 2010

Kandydata socjaldemokratów i Zielonych na prezydenta Niemiec - Joachima Gaucka wiązały i różniły w ostatnich latach z Polską dwa trudne tematy: lustracja i postrzeganie wypędzeń.

Joachim Gauck - pierwszy szef urzędu ds. akt StasiZdjęcie: dpa

„Kontakty Joachima Gaucka z Polską rozpoczęły się po 1989 roku, gdyż jako opozycjonista miał wcześniej zakaz wyjazdu z NRD do Polski”, mówi Basil Kerski, publicysta i redaktor naczelny polsko-niemieckiego czasopisma „Dialog”. Kerski uzupełnia, że wiedza i zainteresowanie Gaucka ruchem oporu w Polsce były od początku duże, a jego nastawienie do Polski charakteryzuje: "ciekawość i otwartość".

... po upadku muru proces rozrachunku z przeszłością w Polsce i na wschodzie Niemiec przebiegał inaczejZdjęcie: dpa

Kandydatura na piątkę

Zdaniem wielu obserwatorów i znawców stosunków polsko-niemieckich, gdyby Gauck został prezydenem Niemiec (co jest mało prawdopodobne), byłoby to z korzyścią dla relacji bilateralnych. „Jako osoba, która orientuje się w realiach krajów bloku wschodniego Gauck może świetnie ocenić polską rzeczywistość”, mówi prof. Krzysztof Ruchniewicz, szef Centrum Studiów Niemieckich i Europejskich im. Willy’ego Brandta na Uniwersytecie Wrocławskim. „Posiada on odpowiednią wrażliwość w kwestiach polskich, bo ma za sobą doświadczenie komunizmu”, dodaje.

Ciekawość Polski

Po wyborach do Izby Ludowej NRD (Volkskammer) wiosną 1990 roku Gauck został jej deputowanym. Reprezentował tam klub parlamentarny Buendnis 90. „W tym klubie byli ciekawi ludzie związani z ruchem oporu i znający także sytuację w innych krajach Europy środkowej”, mówi Basil Kerski.

Z tych właśnie kręgów słychać było w czasie trwania rozmów „2 plus 4” liberalne poglądy oraz opowiadanie się za szybkim uznaniem granicy na Odrze i Nysie. „Gauck był jednym z tych, którzy mieli wtedy tzw. mocny impuls pro-polski”, ocenia redaktor naczelny „Dialogu”.

Helgę Hirsch i Joachima Gaucka łączy długa przyjaźńZdjęcie: picture-alliance/dpa/dpaweb

Pierwsze wizyty w Polsce

W latach 90-tych Joachim Gauck był częstym gościem w Polsce, co miało również związek z jego bliską przyjaźnią z Helgą Hirsch - publicystką i ówczesną korespondentką tygodnika „Die Zeit” w Warszawie. Podczas regularnych wizyt Gauck szybko poznawał wtedy środowisko solidarnościowe, interesował się także realiami polskiej polityki.

Pracownica urzędu ds. badania akt Stasi, Hanna Labrenz-Weiss wspomina fascynację Gaucka ogromnymi rozmiarami ruchu oporu w Polsce. Kiedy był jeszcze szefem urzędu, który nazywano "urzędem Gaucka" i zatrudniał wtedy kilka tysięcy osób, miał on mawiać: „Opozycja w NRD była tak duża, że mógłbym wszystkich zatrudnić w moim urzędzie, ale Solidarność miała w Polsce 10 milionów członków”.

Lustracja – trudny temat

W latach 1990-2000 Joachim Gauck kierując federalnym urzędem ds. akt Stasi utrzymywał również intensywne kontakty z Polską. Często uczestniczył w spotkaniach związanych z przygotowywaniem ustawy regulującej obchodzenie się z aktami w Polsce.

Basil Kerski, redaktor naczelny "Dialogu"Zdjęcie: DW-TV

Początkowo Gauck dziwił się, że rozrachunek z przeszłością następował wolniej niż w NRD, twierdzi Basil Kerski. „Kiedy w 1995 roku przeprowadzałem z nim długą rozmowę, był wręcz mocno rozczarowany, iż niektóre środowiska solidarnościowe prezentowały w tamtym okresie sceptyczne lub negatywne nastawienie do lustracji.” Publicysta dodał jednak, że Gauck suwerennie obchodził się z krytyką wobec jego osoby i starał się to zrozumieć. Potwierdza to była współpracownik Gaucka, Hanna Labrenz-Weiss. „Joachim Gauck wiedział, że w odróżnieniu do wschodnich Niemiec, gdzie możliwa była szybka wymiana kadr, Polska i inne kraje postkomunistyczne nie miały takiej możliwości i nie mogły szybko zastąpić starych kadr”, twierdzi.

Labrenz-Weiss uważa również, że spora część ustawy o IPN-ie opiera się na niemieckim modelu. „Podczas pisania polskiej ustawy prof. Kulesza często konsultował się z Joachimem Gauckiem”, twierdzi pracowniczka urzędu ds. badania akt Stasi.

Basil Kerski nie zgadza się z tą opinią i mówi, że to nadinterpretacja. „Obie ustawy w wielu punktach bardzo się od siebie różnią, zarówno kształtem, jak i merytorycznie”, podkreśla.

Wypędzenia były w NRD tematem tabuZdjęcie: AP

Zrozumieć wypędzonych

W Polsce kontrowersyjnie komentowano postawę Joachima Gaucka w sprawie wypędzonych. Kiedy Erika Steinbach założyła własną fundację "Centrum Przeciwko Wypędzeniom" Gauck opowiedział się za projektem i stał się członkiem jej zarządu. Zdaniem niektórych obserwatorów wpływ na to mogła mieć przyjaźń, jaka go łączyła z Helgą Hirsch, także popierającą projekt Steinbach.

Basil Kerski zauważa jednak, że zaangażowanie Gaucka ma inne podłoże. „On się angażował w ten projekt z perspektywy człowieka, który żył w NRD i wiedział, iż wypędzenia były tam przez dziesięciolecia tematem tabu”, mówi Kerski. „Poparcie wypędzonych w debacie o pamięci było dla Gaucka raczej podsumowaniem pewnych podobnych doświadczeń z tabuizowaniem tego tematu w NRD i w komunistycznej Polsce”, zauważa publicysta.

Nikłe szanse

Z perspektywy Polski były szef urzędu ds. badania akt Stasi „byłby znakomitym prezydentem” - tak wypowiada się wielu znawców stosunków bilateralnych. Basil Kerski podkreśla, że w przeciwieństwie do popularnej na zachodzie opinii, że przemiany 1989 roku na wschodzie Niemiec to doświadczenie wewnątrzniemieckie, "dla Joachima Gaucka są one jednym z elementów rewolucji środkowo-europejskiej". "On nigdy nie patrzyłby na ten proces z perspektywy podwórkowej”, zaznaczył Kerski.

Róża Romaniec, Berlin

Red. odp.: Magdalena Dercz