1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

"Między Estończykami i Rosjanami istnieje odczuwalna przepaść"

Iwona D. Metzner9 kwietnia 2014

Jedna trzecia spośród 1,5 miliona mieszkańców Estonii to etniczni Rosjanie. Na zewnątrz Estonia potępia postępowanie Rosji wobec Ukrainy. Jednak w kraju nastroje są podzielone.

Tallinn Estland ehemals Reval
Stolica Estonii TallinZdjęcie: Christoph Kersting

Dzielnica Lasnamäe położona jest na wschodzie Tallinna. Dominują tam blokowiska - „pamiątki” z czasów, gdy Estonia była jedną z republik ZSRR. Prawie z nikim nie można się tam dogadać po estońsku. W Lasnamäe rozmawia się bowiem prawie wyłącznie po rosyjsku. Ponad trzy czwarte mieszkańców należy do rosyjskojęzycznej mniejszości w tym kraju.

Edgar Kellmann nie ma czasu. Ten 24-letni wysoki, szczupły mężczyzna o długich ciemnych włosach, spieszy do pracy. Gdy się dowiedział, że chodzi o kryzys na Ukrainie i o Krym, natychmiast przystanął, żeby podzielić się swoją opinią.

- Krym znów należy do Rosji i jest to absolutnie uzasadnione! W przeszłości Krym był zawsze częścią Rosji; przez wiele stuleci. Moja babcia tam mieszka, w Jałcie. Inni krewni mieszkają w Doniecku, we wschodniej Ukrainie. Wszyscy są tam przeszczęśliwi, że Krym znów jest rosyjski. Ci ludzie spoglądają z wielką nadzieją w przyszłość.

W opinii Edgara reakcja Zachodu jest grą polityczną wymierzoną w Putina. Twierdzi, że celem tej gry jest osłabienie Rosji i zabezpieczenie interesów Zachodu na Ukrainie.

Tego samego zdania jest Olga Leontiewa, która akurat wyszła z supermarketu obładowana zakupami. Olga urodziła się w Sankt Petersburgu, żyje od 40 lat w Estonii i, podobnie jak Edgar Kellmann, posiada estoński paszport.

Stare Miasto w TallinnieZdjęcie: Tallinn City Tourist Office & Convention Bureau

"Wszystko pod dyktando Ameryki"

Posiadanie paszportu estońskiego nie jest jednak takie oczywiste. W Estonii żyje prawie 400 tysięcy osób pochodzenia rosyjskiego. Co druga ma estońskie obywatelstwo. Wielu Rosjan w Estonii jest bezpaństwowcami, albo uważa się ich za cudzoziemców, mimo że żyją tam od dawna. – Przyłączenie do Rosji? To przecież była wolna wola ludzi na Krymie. Z tym trzeba się pogodzić. Właściwie jestem kosmopolitą, ale w Kijowie u władzy są teraz faszyści i nacjonaliści a UE robi w tej całej historii przecież wszystko pod dyktando Ameryki – twierdzi Olga.

Większość żyjących w Estonii Rosjan zupełnie inaczej podchodzi do wydarzeń na Ukrainie niż etniczni Estończycy, uważa też Aleksiej Siemionow. Ten socjolog kieruje rosyjskojęzycznym Centrum Informacyjnym Praw Człowieka w Tallinnie.

– Szczerze mówiąc przestałem rozmawiać z Estończykami na aktualne tematy polityczne. Wielu z nich po prostu nie ma żadnej wiedzy historycznej, co się teraz bardzo wyraźnie unaocznia. To, że Krym stał się za rządów Chruszczowa ukraiński, nie było zgodne nawet z obowiązującym wtedy sowieckim prawem. Między Estończykami i Rosjanami istnieje odczuwalna przepaść. Nie jest to wrogość, ale znaczne wyobcowanie.

Rosjanie narzekają

Przy czym to wyobcowanie ma w opinii Aleksieja Siemionowa jedynie w minimalnym stopniu związek z aktualnymi wydarzeniami na Ukrainie. O wiele ważniejsze jest to, że od proklamowania niepodległości Republiki Estonii w 1991 roku, mniejszość rosyjskojęzyczna czuje się szykanowana. Estońscy Rosjanie narzekają zwłaszcza na politykę językową Tallinna. Od 2011 roku większą część lekcji w całym kraju, również w rosyjskich szkołach średnich, trzeba prowadzić po estońsku. Nawet wtedy, gdy nauczyciele, uczniowie, albo ich rodzice władają tylko rosyjskim.

Łotwa. Strach przed Rosją

01:52

This browser does not support the video element.

Edgar Kellmann z dzielnicy Lasnamäe pracuje w firmie głównie z Estończykami. – Tam nie mamy żadnych problemów – mówi – od nas zależy czy się z kimś rozumiemy czy też nie. Nie ma to nic wspólnego z różnicami kulturowymi czy językowymi – dodaje.

Kellmann myślał już o tym, by przenieść się do Rosji, gdzie ma wielu krewnych. Na ten pomysł wpadł w 2007 roku. – Wtedy dochodziło do bójek ulicznych między młodymi Rosjanami i estońską policją, tu w Tallinie. Chodziło o sprawę przeniesienia sowieckiego pomnika wojennego ze Śródmieścia w inne miejsce. W końcu postanowiłem tu zostać. Myślę, że człowiek czuje się jednak związany z ziemią ojczystą. Dla mnie jest nią Estonia.

Christoph Kersting, Deutschlandradio / Iwona D. Metzner

red. odp.: Bartosz Dudek