Kłopoty finansowe ważnej instytucji związanej z Polską w RFN
5 października 2013Prof. Dieter Bingen, dyrektor Niemieckiego Instytutu Polskiego (DPI), spędził w ub. środę (2.10) wiele godzin w Landtagu Nadrenii-Palatynatu, gdzie odbywała się debata budżetowa. Rząd tego kraju związkowego poinformował pod koniec sierpnia, że od 2015 roku wycofuje się z współfinansowania instytutu. Decyzja ta stanowi egzystencjalne zagrożenie dla tej placówki, zaliczanych do kluczowych instytucji w relacjach polsko-niemieckich.
Także w ub. środę Bingen przekazał osobiście premier Nadrenii-Palatynatu Manu Dreyer (SPD) petycję, pod którą podpisało się 4350 osób z Niemiec, Polski i wielu innych krajów świata zatroskanych losami DPI. Ponad 1000 sygnatariuszy petycji wskazywało w komentarzach na znaczenie instytucji dla niemieckich krajów związkowych i relacji polsko-niemieckich. Zwracano się też do rządu Nadrenii-Palatynatu o przemyślenie powziętej decyzji.
Ze strony rządu kraju związkowego nie ma sygnałów, że tak się stanie – powiedział w rozmowie z DW prof. Bingen. – Lecz teraz sprawa budżetu skierowana została do ustawodawcy, a to znaczy, że posłowie parlamentu Nadrenii-Palatynatu mają możliwość wprowadzenia poprawek do rządowego projektu budżetowego – zaznaczył. Konsultacje w sprawie utrzymania współfinansowania DPI będą prowadzone przez najbliższe tygodnie. Dyrektor DPI wierzy, że sprawy przybiorą dobry obrót.
Finansowanie Instytutu z wielu źródeł
Dopiero w 2011 roku, po trzydziestu latach swej działalności, do regularnego (tzw. instytucjonalnego) finansowania DPI dołączył niemiecki MSZ. Oprócz niego na finansowanie DPI składają się obenie wpłaty z Konferencji Ministrów Kultury (KMK) oraz landów Hesji i Nadrenii-Palatynatu. W 2012 roku budżet instytutu zasilany z tych czterech źródeł wynosił nieco ponad 880 tys. euro. 27 proc. tej sumy pochodziło z KMK, 20 proc. z MSZ, 28 proc. z Hesji i 24 proc. Nadrenii-Palatynatu. Wycofanie się Nadrenii-Palatynatu z finansowania DPI oznacza więc zredukowanie budżetu o niemal jedną czwartą.
Odpowiedzi bez cienia nadziei
Na pisemne zapytanie DW adresowane do premier Nadrenii-Palatynatu Malu Dreyer odpowiedział rzecznik prasowy landowego ministerstwa Oświaty i Kultury. Wolf-Jürgen Karle podkreślił w liście do redakcji, że rząd landu przywiązuje dużą wagę do relacji polsko-niemieckich. Wskazał też na różnorodność relacji z Polską i ich „bardzo owocny” charakter, szczególnie we współpracy landu z regionem partnerskim Opole, także na poziomie politycznym. Rzecznik zamieścił też długą listę przykładów kooperacji z Polską w dziedzinie edukacji, kultury i badań, m.in. unikatowe Polonicum w Moguncji, a także otwarty 2 października wspólny trójnarodowy kierunek studiów europejskich przy uniwersytetach w Opolu, Moguncji i francuskim Dijon, pierwszy tego typu w Niemczech. Wycofanie się ze współfinansowania DPI Wolf-Jürgen Karle tłumaczy koniecznością konsolidacji budżetu landu, zapisem w konstytucji landu o kotwicy budżetowej, a także koniecznością wspierania innych instytucji i projektów polsko-niemieckich w Nadrenii-Palatynacie. Rzecznik stwierdza, że wycofując się w 2015 roku z dodatkowego finansowego wspierania instytutu, land utrzyma swój wkład (11 500 euro w 2012) w finansowanie instytutu poprzez Konferencję Ministrów Kultury (KMK) 16 krajów związkowych. Jest to jednak jedna najniższych składek w ramach KMK na ten cel. Największą składkę płaci land Nadrenia Północna-Westfalia.
Rzecznik ministerstwa Oświaty i Kultury landu Nadrenii-Palatynatu wyraża w liście adresowanym do DW nadzieję, że w finansowanie Niemieckiego Instytutu Spraw Polskich bardziej zaangażuje się rząd federalny.
Instytut w Darmstadzie to instytucja
Rola DPI jest ogromna – podkreśla w rozmowie z DW dyrektor Centrum Studiów Niemieckich i Europejskich im. W. Brandta przy uniwersytecie Wrocławskim prof. Krzysztof Ruchniewicz. – Potrzebujemy takich instytucji w Polsce i w Niemczech, które nadal mogą być pośrednikami między Polską a Niemcami, które mogłyby tłumaczyć naszym społeczeństwom, uwrażliwiać, mogłyby też wskazywać na różnego rodzaju problemy. I takim instytutem jest placówka w Darmstadzie, która powstała z prywatnej inicjatywy i jako instytut stała się instytucją – zaznaczył. Dzięki niej relacje polsko-niemieckie wyglądają tak jak wyglądają – dodaje prof. Ruchniewicz.
To nie jest tylko sprawa niemiecka
Centrum przeprowadziło własną akcję zbierania podpisów pod listem adresowanym do premier Nadrenii-Palatynatu. Pod petycją podpisało w krótkim czasie 329 osób zaskoczonych decyzją rządu Nadrenii-Palatynatu. – To jest nasza wspólna sprawa – zaznaczył Ruchniewicz. W opinii dyrektora Centrum im. W. Brandta byłoby rzeczą złą, gdyby faktycznie wstrzymano dofinansowanie.
Prof. Ruchniewicz wskazuje w rozmowie z Deutsche Welle na efektywny model finansowania Centrum Studiów Niemieckich i Europejskich ze środków polskich (Uniwersytet Wrocławski) i niemieckich (DAAD). – To jest finansowanie partnerskie i obaj partnerzy mają ten sam głos. I także nasza placówka podlega międzynarodowej ewaluacji i w ub. roku taką ewaluację Centrum przeszło – mówi Ruchniewicz. Wydaje mu się, że debata o różnych modelach finansowania tego rodzaju placówek w relacjach polsko-niemieckich powinna się odbyć i należałoby się zastanowić, jak w przyszłości unikać takich sytuacji, w jakiej się znalazł Niemiecki Instytut Polski w Darmstadt.
Finansowanie DPI to sprawa niemiecka
Prof. Bingen powiedział w rozmowie z Deutsche, Welle, że współfinansowanie Niemieckiego Instytutu Polskiego nie jest zadaniem dla Polski. – Uważam osobiście, i sądzę, że taka była opinia inicjatorów założenia tej placówki i jej sponsorów, że w Niemczech istnieje zainteresowanie współpracą z Polską w sferze edukacji i nauki, i że instytucje publiczne oddadzą do dyspozycji DPI tę przystępną składkę ze swego budżetu, żeby nie wołać na pomoc Polski. To jest naszą sprawą, nas Niemców, żeby zadbać o finansowanie tego instytutu. I to nam się uda – twierdzi Bingen.
Barbara Cöllen
red. odp. Bartosz Dudek