1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Niemcy, sztuka nazistowska

Andrzej Pawlak14 maja 2013

Sztuka III Rzeszy jest w Niemczech nadal drażliwym tematem. Ale zaczyna się o niej mówić inaczej.

Zdjęcie: DW/J. Kürten

Coraz więcej muzeów w Niemczech decyduje się wystawiać dzieła sztuki powstałe w latach 1933 - 1945. Czy zapowiada to przełom w podejściu do kultury i sztuki III Rzeszy? W każdym razie jesteśmy świadkami nowego spojrzenia na trudną przeszłość Niemiec w jednym z jej ważnych wymiarów.

Co robić ze sztuką nazistowską?

Dobre pytanie! Przez wiele lat po wojnie była na nie tylko jedna odpowiedź: potępić, zapomnieć i w żadnym wypadku nie pokazywać jej publicznie. Złożyło się na to wiele powodów. Dwa okazały się najważniejsze. Jedni nie chcieli mieć z nią nic wspólnego, ponieważ czuli się niepewnie z racji własnych związków z brunatną ideologią. Inni zaś kategorycznie odrzucali jakąkolwiek publiczną prezentację dzieł sztuki epoki nazizmu, gdyż byli jej ofiarami.

Kategorię pośrednią, ale z biegiem lat coraz liczniejszą i bardziej wpływową, stanowili wysmakowani esteci, argumentujący, że w tym przypadku nie mamy do czynienia z prawdziwą sztuką, tylko czystą propagandą totalitarnego reżimu, pozbawioną jakiejkolwiek wartości artystycznej. Ten argument można spotkać także dziś, ale można go osłabić twierdzeniem, że chowanie sztuki nazistowskiej w muzealnych magazynach pozbawia współczesne pokolenie możliwości wyrobienia sobie o niej własnego zdania.

Sztuka czy kicz? Obraz "Towarzysze pracy" pędzla Ferdinanda Spiegela (1879-1950) z 1940 roku.Zdjęcie: CTW/Andreas Bestle

Tak czy siak w latach 50-tych i 60-tych ubiegłego wieku praktycznie nie było żadnych prób otwartej dyskusji na temat sztuki nazistowskiej. Dopiero pod koniec lat 60-tych pojawiły się głosy optujące za pozbawionym uprzedzeń, naukowym podejściem do artystycznej spuścizny III Rzeszy.

Dużą rolę odegrały pierwsze wystawy we Frankfurcie nad Menem, w Monachium, Essen i w Berlinie. Później badania podejmowali historycy sztuki, głównie zatrudnieni w muzeach miejskich, starający się ustalić w jaki sposób mieszkańcy danego miasta i regionu zachowywali się w latach 1933-1945. Wyniki tych badań często prowokowały ożywione i naładowane emocjami dyskusje publiczne. Jedna kwestia wciąż pozostawała bez odpowiedzi: czy sztukę tego okresu należy eksponować, po opatrzeniu jej stosownym komentarzem, czy też nadal trzymać pod kluczem, a może - bo takie głosy również się pojawiały - po prostu ją zniszczyć, zachowując tylko nieliczne okazy jako przestrogę dla potomności?

Pokazywać, czy skazać na zapomnienie?Zdjęcie: CTW/Andreas Bestle

Zmiana podejścia?

W tej chwili obserwujemy nowe podejście do dzieł sztuki nazistowskiej. Za przykład może tu posłużyć duża wystawa "Tradition und Propaganda - Eine Bestandaufnahme" (Tradycja i propaganda - Próba bilansu) otwarta 28 lutego w muzeum miejskim w Würzburgu. Zgromadzono na niej około 90 dzieł sztuki, zakupionych przez władze miasta podczas 12 lat istnienia "Tysiącletniej Rzeszy".

Kuratorka wystawy Bettina Keß na tle niektórych eksponatówZdjęcie: DW/J. Kürten

Kuratorka tej wystawy Bettina Keß, podkreśliła w rozmowie z Deutsche Welle, że "Mamy dziś do czynienia z nowym pokoleniem, które chce zmierzyć się z problemem narodowego socjalizmu we wszystkich jego przejawach i czyni to w rzeczowy, oparty na faktach sposób, które to fakty należy mu udostępnić w poczuciu moralnej i historycznej odpowiedzianości".

Nie jest sprawą przypadku, że wystawę tę zorganizowano właśnie w Würzburgu. Żadne inne miasto nie zakupiło i zgromadziło w latach 1933-1945 aż tylu dzieł sztuki nazistowskiej. W marcu 1945 roku Würzburg został niemal kompletnie zniszczony podczas bombardowania. Po wojnie odnalazł się w roli ofiary alianckich nalotów dywanowych i ten stan rzeczy utrzymywał się przez długie dziesięciolecia. Ale miasto miało także swe drugie oblicze i warto mu się przyjrzeć bliżej. Za takim podejściem do własnej przeszłości opowiadał się głośno parę lat temu znany historyk Norbert Frei.

Zobaczyć i ocenić samemu

Frei żąda rzeczowego podejścia do historii III Rzeszy, uwolnionego od dotychczasowych stereotypów i przedstawiania jej wyłącznie w czarno-białych barwach uzupełnionych krytycznym, moralizatorskim komentarzem. Jego zdaniem, należy umożliwić każdemu chętnemu osobiste spojrzenie na sztukę i kulturę III Rzeszy, aby możliwe stało się wyrobienie sobie własnej opinii o niej. Nie ma to nic wspólnego z rewizjonizmem i próbami zmiany historycznej roli Niemców w latach drugiej wojny światowej ze sprawców zbrodni na ofiary. Przeciwnie, tak pojęta konfrontacja z okresem nazizmu umożliwia jeszcze ostrzejszą ocenę dokonywanych w tym okresie zabiegów masowego manipulowania opinią publiczną.

Co zrobić z takimi rzeźbami jak te, zdobiące Stadion Olimpijski w Berlinie?Zdjęcie: picture-alliance/dpa

O ile kiczowate rzeźby żołnierzy-herosów w stalowych hełmach nie budzą cienia wątpliwości co do intencji ich autorów, o tyle - mówi prof. Frei - utrzymane w ciepłych barwach sielskie pejzaże, mogą wydawać się zupełnie niewinne i na swój sposób wolne od propagandowej oprawy. Jeśli jednak ktoś przyjrzy im się dokładniej, dostrzeże, że: "Przedstawiają one wyidealizowany świat, którego w tamtych latach nie było. Co więcej, ten świat pozbawiony jest tego co najważniejsze - człowieka".

W połowie czerwca kuratorka wystawy "Tradycja i propaganda" weźmie udział w ogólnokrajowym zjeździe w Berlinie, na którym muzealnicy, historycy i historycy sztuki będą dyskutować o roli muzeów niemieckich w okresie III Rzeszy. Bettina Keß ma nadzieję, że zapoczątkuje on nową, pogłębioną dyskusję o czasach pogardy.

Jochen Kürten / Andrzej Pawlak

red. odp.: Elżbieta Stasik