1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

st1 me Gespielte Empörung um "Schmutzwahlkampf"

25 września 2009

W przekonaniu sekretarza generalnego CDU Ronalda Pofalli kampania wyborcza 2009 była "brudna i niesmaczna".

Kampania Wyborcza 2009
Kampania 2009

Pofalla twierdzi, że "to bezczelność prowadzić taką walkę wyborczą". Jego oburzenie przewija się przez każdy niemal wiersz informacji prasowej.

O co chodzi? Czy zdemaskowano któregoś z chrześcijańskich demokratów jako narkomana? A może skonfrontowano kanclerz Angelę Merkel z aferą miłosną z czasów młodości? Nic z tych rzeczy. Irytacja Pofalli odnosiła się do wysuniętego pod adresem CDU/CSU zarzutu, że w razie zwycięstwa chrześcijańscy demokraci będą chcieli budować nowe siłownie atomowe w Niemczech. Kanclerz Merkel natychmiast zaprzeczyła twierdząc, że "ani o tym nie myśl, ani nic o tym nie wiem, ani też do tego nie dążę. Koniec kropka." Merkel dodała, że w CDU/CSU nie zna nikogo, kto nosiłby się z takim zamiarem.

Merkel irytuje antyatomowa kampania wyborcza Gabriela

Minister środowiska Sigmar Gabriel (SPD)Zdjęcie: picture-alliance/ dpa

Jak by nie było zdecydowane antyatomowe stanowisko ministra środowiska Sigmara Gabriela (SPD) było jednym z niewielu momentów dotychczasowej kampanii wyborczej, w której również Angela Merkel na moment straciła zimną krew. CDU/CSU skontrowały: "socjaldemokratyczny minister Gabriel zawoalowuje koszty drogich analiz naukowych zlecanych niezależnym ekspertom". Korzystanie z drogich doradców zarzucono już uprzednio ministrowi gospodarki zu Guttenbergowi (CSU).

Ważniacy i inni

W ostatnich tygodniach kompromitujące dokumenty przydają pikanterii nudnawej kampanii wyborczej obu "jeszcze" koalicjantów -CDU/CSU i SPD. Ale to, co się dzieje, przypomina raczej zabawę maluchów w piaskownicy, niż "brudną" kampanię wyborczą.

Peter Radunski (CDU): to była dosyć przyzwoita kampania wyborczaZdjęcie: picture alliance / dpa

Były długoletni menedżer wyborczy CDU Peter Radunski uważa, że w obecnej kampanii wyborczej mamy do czynienia z dyletanckimi ważniakami, a nie menedżerami kampanii wyborczej z krwi i kości. To jakieś "osobliwe resortowe oddziały pomocowe, drobni karierowicze, którzy usiłują zwrócić na siebie uwagę przełożonych"- powiedział Radunski w rozmowie z Deutsche Welle.

"Esencja, jaką można z tego wycisnąć, nie jest warta funta kłaków" - to jego druzgocąca opinia o obecnej kampanii wyborczej. W przekonaniu Radunskiego tak zwane "afery" nie robią na wyborcach najmniejszego wrażenia - "z wyjątkiem afery z samochodem służbowym minister zdrowia Ulli Schmidt." dodał Radunski.

W sierpniu br. minister Schmidt została na krótko odwołana z zespołu organizacyjnego kampanii wyborczej czołowego kandydata na kanclerza z ramienia SPD, Franka Waltera Steinmeiera do wyjaśnienia okoliczności, kiedy to udała się samochodem służbowym z szoferem na urlop do Hiszpanii. Mimo że pani minister skorzystała jedynie z przysługującego jej przywileju i się przepisowo rozliczyła, politycy opozycyjni i chadecy zarzucili jej "brak wyczucia".

Za Gysim ciągnie się przeszłość

Od lewej: szef Linkspartei Oskar Lafontaine i lider parlamentarnego klubu poselskiego Gregor Gysi.Zdjęcie: AP

Jak przed wszystkimi wyborami do Bundestagu, od 1990 roku enerdowska przeszłość wschodnioniemieckich polityków, również w obecnej kampanii wyborczej odgrywa niemałą rolę. I tak jeden z liderów Linkspartei Gregor Gysi zarzuca tygodnikowi Spiegel, że ingeruje w kampanię wyborczą, podburzając przeciwko jego partii. Hamburski Spiegel opublikował nowe szczegóły, świadczące o tym, że Gysiemu, jako obrońcy dysydentów, brakowało odwagi cywilnej i, że raczej działał po myśli aparatu ucisku. 61-letni polityk Linkspartei zarzucił autorowi publikacji "perfidię" twierdząc, że nie ma pojęcia o realiach w NRD. W sumie to niedużo "brudu" jak na kampanię wyborczą.

Nawoływanie do nienawiści na plakatach NPD

.Naprawdę brudna kampania wyborcza odbywa się na ulicach i prowadzi ją przede wszystkim NPD. W Berlinie skrajnie prawicowa NPD wezwała w listach blisko 30 kandydatów na posłów i przedstawicieli okręgów o nie niemieckich korzeniach, do powrotu do swych krajów pochodzenia. W północnowschodnim regionie graniczącym z Polską, NPD musiała na polecenie sądu usunąć plakaty z napisem "Wstrzymać inwazję Polaków". Sędziowie orzekli, że te plakaty podburzają do nienawiści.

Antypolski plakat NPD w GoerlitzZdjęcie: picture-alliance/ dpa

Gernd Gräßler / Iwona Metzner

red. odp. Małgorzata Matzke

Pomiń następną sekcję Dowiedz się więcej