Olaf Scholz. Niemiecki kanclerz ma kłopoty z komunikowaniem
1 lipca 2022Minęło już ponad pół roku, od kiedy Olaf Scholz zasiadł w urzędzie kanclerskim. Od tego czasu w kraju regularnie toczą się dyskusje na temat kolejnych sformułowań szefa rządu.
Ostatnio znowu nadarzyła się ku temu okazja. Scholz na zakończenie szczytu G7 w Elmau w Bawarii rozmawiał z przedstawicielami mediów. Rosalia Romaniec, szefowa berlińskiego biura Deutsche Welle, zapytała kanclerza, czy mógłby konkretnie powiedzieć, jakie gwarancje bezpieczeństwa państwa G7 uzgodniły dla Ukrainy na okres po zakończeniu wojny. Polityk SPD odpowiedział „tak”. Potem zamilkł na chwilę, a na następnie uśmiechnął się i dodał "mógłbym". Przed opuszczeniem podestu rzucił jeszcze "to wszystko". „Siri, zdefiniuj arogancję” – skomentował na Twitterze Mathieu von Rohr, szef berlińskiego biura magazynu „Der Spiegel”. A był to tylko jeden z wielu głosów oburzenia wobec tej odpowiedzi. Film przedstawiający tę scenę uzyskał w mediach społecznościowych miliony kliknięć.
Krótkie „nie” jako odpowiedź
Nieco później tego samego dnia Scholzowi udało się jeszcze podnieść poprzeczkę w trakcie wywiadu, którego udzielił telewizji publicznej. Dziennikarz podniósł temat zbliżającego się wąskiego gardła w energetyce w konsekwencji kryzysu na Ukrainie, a następnie zwrócił się do kanclerza, wyraźnie odwołując się do sugestii wicekanclerza Roberta Habecka („krótszy przysznic”, „wyregulowanie ogrzewania"), czy on też ma dla widzów jakieś „praktyczne codzienne wskazówki”? Odpowiedzią Scholza było tylko krótkie „nie”.
– Olaf Scholz komunikuje się w swobodny, przyjazny, hanzeatycki sposób, choć brakuje mu strategicznej precyzji – politolog Werner Weidenfeld od dekad obserwuje niemieckich kanclerzy: Helmuta Kohla, Gerharda Schroedera, Angelę Merkel, a teraz Olafa Scholza. Jego werdykt w sprawie szefa koalicji SPD, Zielonych i FDP jest jasny. „To małomówność jako rodzaj podstawowych predyspozycji” – powiedział w rozmowie z DW wykładowca monachijskiej uczelni. Zdaniem Weidenfelda Scholz „nie uważa krótkiego „nie” za mankament. To jest po prostu jego rozumienie komunikacji”.
Także w wywiadzie telewizyjnym padł jeden z cytatów Scholza, który przez wiele tygodni budził w Niemczech poruszenie (i był na przemian interpretowany jako krytyka pod adresem przeciwników politycznych, partyjnych przyjaciół, jak i partnerów koalicyjnych). Scholz był w połowie maja gościem programu „RTL direct”. Wśród pytań pojawiła się także sprawa wizyty kanclerza w Kijowie. Scholz, wyraźnie pod presją, odpowiedział ostro, że „nie dołączy do grupy ludzi, którzy jadą na krótko tam i z powrotem żeby zaliczyć sesję zdjęciową. Bo jeśli już, to będzie zawsze chodziło o bardzo konkretne rzeczy”.
Ostra krytyka Scholza
"Miesza, aż trudno się rozeznać" - ocenił na początku czerwca dziennik „Handelsblatt” w długiej analizie wystąpień medialnych Scholza. Czterech autorów zwróciło szczególną uwagę na 60-minutowe wystąpienie kanclerz w popularnym talk show „Anne Will”: „Scholz nie kłamie, ale miesza rzeczy, aż trudno się rozeznać i w ten sposób doprowadza do tego, że obywatele potrzegają nieprawdę jako rzeczywistość”.
W opinii politologa Weidenfelda, w obliczu złożoności i niejasności świata, w czasie kryzysu klimatycznego, pandemii i wojny na Ukrainie, decydującą byłaby „suwerenność interpretacji”: – Dlatego umiejętność wyjaśniania jest tak ważna. Istnieje ogromna potrzeba interpretacji przez polityków – mówi Weidenfeld. – W pewnym sensie to właśnie suwerenność interpretacji, którą oferuje i przekazuje polityk, sprawia, że polityka jest tym, czym jest.
Konkurenci: Scholz i Habeck
Tylko czy Scholz to potrafi? To pytanie narzuca się szczególnie, gdy spojrzy się na jego politycznego partnera, a zarazem konkurenta: wicekanclerza i ministra gospodarki Roberta Habecka z Zielonych.
– Wydaje mi się, że kontrast jest ekstremalny – wyjaśnia specjalista medialny Bernhard Poerksen pytany przez DW o styl kanclerza i jego zastępcy. W przeciwieństwie do swojej poprzedniczki Angeli Merkel, która w zasadzie nie miała konkurentów, Scholz ma obok siebie polityków Zielonych, wicekanclerza Habecka i minister spraw zagranicznych Annalenę Baerbock.
Poerksen nazywa podejście tej dwójki „otwartością, która jest świadoma dylematów”. Minister gospodarki pozwala widzom uczestniczyć w trudach urzędu komunikując się za pomocą wideo na Instagramie, albo wyjaśnia i zabiega o poparcie dla procesów negocjacyjnych czy decyzji, a nie tylko ogłasza same wyniki. Za taką mediację Zieloni zyskują szacunek nawet u politycznych przeciwników.
– Jeśli ktokolwiek mógłby zostać konkurentem Scholza, to właśnie Habeck, wspierany i promowany przez Baerbock – mówi Weidenfeld. Nazywają problemy po imieniu i angażują słuchaczy. Ekspert mówi o „dobrej, klarownej formie komunikacji”. Brakuje tego nie tylko Scholzowi, ale i całemu SPD. Dlatego ich słupki popularności są „wszędzie marne”.
Początkiem maja Steffen Hebestreit, rzecznik rządu, udzielił wywiadu branżowemu magazynowi „Journalist”. 50-latek przez długi czas sam pracował jako dziennikarz w Berlinie. W długiej rozmowie nakreślił zadania rzecznika i rządu federalnego w następujący sposób: „Naszym zadaniem jest wyjaśnienie, jak działa rząd i jaką politykę prowadzi”.
Hebestreit odniósł się także do charyzmy Scholza, który waży „tak starannie swoje słowa i czyny”: „Gdybyś próbował zrobić z kanclerza pod kątem komunikacji Baracka Obamę, to z pewnością skończyłoby się to niczym”. W każdym razie kanclerz jest bardzo doświadczonym politykiem, „przyzwyczajonym do nacisków publicznych i nie dającym się zwodzić”. Po to został wybrany.
W poszukiwaniu kontaktu z ludźmi
– Podczas gdy wielu polityków często chełpliwie ogłasza swoje plany, Scholz najpierw starannie przygotowuje swoje decyzje z dala od opinii publicznej, a następnie publicznie nawiązuje do tego, co zostało osiągnięte – tłumaczy rzecznik rządu.
Sam Hebestreit w wywiadzie porównuje kanclerza do Roberta Habecka: „Minister gospodarki mówi o 'zaleceniach', gdy kanclerz jest bardziej zorientowany na rozwiązania, chce, abyśmy dobrze sobie poradzili z sytuacją”. W wywiadzie Hebestreit opisał również, co on i jego zespół chcą robić inaczej. „Po stronie rządowej nie chcemy tylko wydawać oświadczeń”. Dlatego kanclerz, w przeciwieństwie do swojej poprzedniczki, częściej odwiedza formaty telewizyjne, programy informacyjne czy talk-shows.
Niedługo zostanie podjęta kolejna próba: program telewizji publicznej „Raport z Berlina” reklamuje się na Twitterze hasłem „Ty pytasz, Olaf Scholz odpowiada”. Koniec końców politolog Weidenfeld uważa, że zmiana medialnego oddziaływania Scholza jest wciąż możliwa. – Jeśli przedstawiałby swoje oceny w odpowiednim tonie, gdyby był bardziej precyzyjny w odpowiedziach… to byłoby odebrane pozytywnie. Ludzie poczuliby wtedy, że więcej się dowiadują – uważa ekspert.
Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na Facebooku! >>