Karnawałowy biznes
11 lutego 2010Karnawał w Niemczech to nie tylko dobra zabawa, ale także wielki biznes. Nie ma tym cienia przesady. Z karnawału żyje, i to dobrze, przeszło 3000 firm, a ich obroty wynoszą około pięciu miliardów euro rocznie.
Dobry humor nie wystarcza
Co jest ważne w karnawale? Oczywiście: dobry humor, chęć wspólnej zabawy i coś na rozgrzewkę, jeśli pogoda w tłusty czwartek, czy - jak kto woli - w babski comber taka, jak w tym roku. Mroźna i śnieżna. Ale to nie wystarcza. Każdy, szanujący się karnawałowy przebieraniec potrzebuje przecież karnawałowego kostiumu.
Jeszcze większe wymagania mają członkowie 4.700 towarzystw karnawałowych, zrzeszonych w wielkiej organizacji dachowej, pod bardzo oficjalnie i urzędowo brzmiącą nazwą Bund Deutscher Karneval. Obok kostiumów, a raczej mundurów danego towarzystwa, potrzeba im przecież insygniów władzy i orderów, które wyglądem niewiele ustępują tym prawdziwym, a przez ludzi nimi odznaczonych są nawet wyżej cenione. Jak wiadomo, nigdzie na ćwiecie niczego nie traktuje się z większą powagą, niż własnego hobby i dobrej rozrywki.
Na przykład Keller GmbH
Keller GmbH z Bochum jest typowym przykładem firmy żyjącej z karnawału. Zatrudnia na stałe 60 osób, wspomaganych w gorącym, karnawałowym sezonie przez 40 pracowników sezonowych. Działa od 25 lat i produkuje blisko milion karnawałowych kostiumów rocznie, sprzedawanych w całym kraju, ale głównie w Nadrenii. Jak łatwo obliczyć, na jednego pracownika przypada prawie dziesięć tysięcy uszytych kostiumów!
Jej szef Horst Krokowski śmiało może zatem twierdzić, że "U nas karnawał trwa nie 3, tylko 365 dni w roku!". Mało tego, zapotrzebowanie na kostiumy i inne karnawałowe akcesoria jest tak duże, że firma Keller GmbH (czyli Sp. z o.o.), otworzyła filię w Holandii, zajmującą się zakupem materiałów na stroje dla przebierańców i opracowywaniem nowych modeli na kolejny sezon.
Moda w dobie globalizacji
Karnawałowa moda podlega tym samym regułom co ta prawdziwa. Mamy tu zarówno ponadczasowe standardy, w postaci oficjalnych uniformów poszczególnych towarzystw karnawałowych, wzorowanych na mundurach armii napoleońskiej, oraz sezonowe trendy.
Od czasu wielkiego sukcesu kasowego filmu "Piraci z Karaibów" z Johnnym Deppem i Penelope Cruz w rolach głównych, utrzymuje się moda na kostiumy "wolnych braci wybrzeża". Najlepiej jednak wciąż sprzedają się klasyczne stroje błaznów, rycerzy, mnichów, więźniów, muszkieterów i - dla ludzi nie bojących się zimna - gladiatorów.
Spora część miłośników karnawałowego szaleństwa chętnie przebiera się za zwierzęta, z kostiumem goryla na czele. Można też wdziać na siebie kostium misia, lwa, słonia a nawet żyrafy! Dzieci też mają swoich faworytów. Dziewczynki lubią przebierać się za księżniczki, myszki, biedronki i pszczółkę Maję, a chłopcy za kowbojów i rycerzy.
Kryzys? Jaki kryzys!
Ile to wszystko kosztuje? Różnie. Oficjalny uniform członka towarzystwa karnawalowego to wydatek rzędu paru tysięcy euro. Tyle kosztuje mundur z porządnej wełny, który musi starczyć na lata, długie, skórzane buty, błazeńska czapka z prawdziwymi, pawimi piórami no i uzbrojenie w postaci szpady i karabinu.
Zwykłe kostiumy są oczywiście dużo tańsze. Jak mówi szef firmy Keller GmbH Horst Krokowski "Kostium dla dziecka kosztuje przeciętnie około 20 euro, a dla dorosłych drugie tyle". Takie ceny są możliwe dzięki przeniesieniu części produkcji na Daleki Wschód, do Chin, Indii, Pakistanu i na Tajwan.
Stamtąd też pochodzi lwia część karnawałowych akcesoriów: masek, peruk i różnego rodzaju dodatków do kostiumów. Karnawał kończy się w Popielec i wtedy przychodzi pora na rachunki. W tym roku firma z Bichum liczy na 16, a może nawet 17 milionów euro obrotów.
A kryzys i konieczność zaciskania pasa? Horst Krokowski ma na to gotową odpowiedź, popartą 25 latami doświadczenia w karnawałowym biznesie: "Kiedy ludziom dobrze się powodzi, chętnie się bawią i nie trzeba ich do tego zachęcać, ale prawdziwej ochoty do szalonej zabawy nabierają dopiero w ciężkich czasach, bo muszą przecież jakoś je odreagować, a poza tym: żyje się tylko raz!".
Klaus Deuse / Andrzej Pawlak
Red.odp.: Alexandra Jarecka